Czy mówić dziecku, że to święty Mikołaj przynosi prezenty? Ja nie kłamię mojej córce

Janusz Omyliński
Co myślicie o mówieniu dzieciom, że to święty Mikołaj przynosi prezenty? Wczoraj pokłóciłem się z koleżanką z pracy o tego poczciwego "krasnala".
Nigdy mojej córce nie mówiłem, że to Mikołaj daje prezenty na święta (ani Dzieciątko, ani jakikolwiek inny wytwór fantazji). Zawsze wiedziała, że te klocki są od rodziców, te książki od babci, a te klocki i książki od stryjka (tak, głównie dostaje książki i klocki). Uważam, że mówienie, że to Mikołaj przynosi prezenty, jest po prostu ordynarnym kłamstwem - dlaczego kłamanie dziecku ma być cnotą?

Dowiedziałem się, że rujnuję dziecku Święta! Że na tym polega "magia świąt", że wierzy się w Mikołaja. Zawsze, gdy o tym rozmawiam, pada ten "argument" o "magii świąt", ale nikt nie potrafi go wyjaśnić. Czy "magia" to bycie oszukiwanym przez najbliższych, gdy jest się bezbronnym? Rozumiem, że większość osób ma miłe wspomnienia z pisaniem listów czy oczekiwaniem na Mikołaja (choć są też tacy, którzy pamiętają traumę dowiedzenia się prawdy), myślę jednak, że nie zmienia to tego, że te wspomnienia są zbudowane na nieprawdzie.


Czytaj też: Skąd się wziął "Bóg" przed "Honorem i Ojczyzną"?

Dla kogo jest Święty Mikołaj? Dla rodziców czy dla dzieci?

A może ta "magia" jest dla rodziców? Cały miesiąc, przez który dziecko jest względnie grzeczne, bo obawia się, że Mikołaj nie przyniesie prezentów. Nie oszukujemy się, św. Mikołaj to bardzo często głównie straszak pomagający w przyspieszeniu mycia zębów czy posprzątania pokoju w grudniu.

Tymczasem sam kocham Gwiazdkę. Ale tak serio. Już od listopada noszę świąteczne krawaty (mam ich pięć w szafie). Kolędy ubóstwiam, uważam, że to jedna z najwspanialszych rzeczy, która wyszła z chrześcijaństwa. Od zawsze był to dla mnie piękny czas. Przede wszystkim dzięki rodzinnej atmosferze i ciepłej estetyce, a nie wierzę w nieistniejącego brodatego krasnoluda, który włamuje się do domów, by zostawić prezenty.

Czyż prawdziwą "magią świąt" nie jest wzajemna troska, obdarowywanie i bycie obdarowywanym oraz przebywanie z rodziną (i nie zapominajmy o jedzeniu)?

Brak Mikołaja zabija fantazję?

"A co, jak twoja córka bawi się np. że jest czarodziejką, to też jej mówisz, że to nieprawda?" - zapytała koleżanka. No jednak wolałbym, żeby moje dziecko było na tyle umocowane w rzeczywistości, żeby zdawało sobie sprawę z tego, że czary nie istnieją. Żeby np. nie wpadła na pomysł wylecenia z trzeciego piętra na "magicznym dywanie" łazienkowym.

Warto odpowiedzieć sobie też na pytanie, dlaczego wciskamy dzieciom Mikołaja, ale np. już nie mówimy, że naprawdę, fizycznie w naszym świecie istnieją leprechauny, rzeczne nimfy, czupakabra, Baba Jaga, krasnoludki, Helios, Sziwa, smoki, gadające góry z maoryskich legend, dybuki, wróżki itd. itp. Ile tej "magii" miałoby dziecko, gdyby wierzyło w to wszystko. Dlaczego wybieramy, by okłamać dziecko tylko w temacie prezentów? Może warto byłoby kłamać też w innych kwestiach?

Zobacz również: Płyn do mycia naczyń Ludwik w służbie katolickiej Polski

Nie wiem skąd przekonanie, że możliwość oddzielenia fantazji od rzeczywistości zabija fantazję. Czy czytanie beletrystyki nie sprawia przyjemności, bo wiemy, że to, co czytamy, to nieprawda? Moja córką często bawi się w udawanie i wymyśla całe niesamowite światy, o których mi opowiada (niestety nie mogę z wami nimi podzielić, bo to nasza z córką tajemnica). Świadomość nieistnienia tych światów nie jest przeszkodą w ich tworzeniu.

Powiem więcej - świadomość prawdy jest dla mojej córki prawdziwą "magią". Czuje się wyróżniona, że jako jedna z niewielu koleżanek i kolegów z klasy zna prawdę o biskupie z Miry i jego legendzie. Opowiadam jej też o tradycjach naszych słowiańskich przodków związanych z tym dniem.

A więc - jeśli jesteście rodzicami: mówicie dzieciom o tym, że to święty Mikołaj przynosi prezenty? Albo myślicie o tym, żeby swoim przyszłym dzieciom o tym mówić? Jeśli tak, to dlaczego?

Od razu mówię - nie mam nic przeciwko, żeby inni tak robili swoim dzieciom, ale ja uważam, że to byłoby nie w porządku.

Jeśli spodobał ci się ten tekst wpadnij na Lekcjareligii.pl albo na fanpejdż na Facebooku.