"W tym sezonie wszystko jest lepiej dopracowane". Rozmawiamy z aktorkami nowego "Wiedźminia"

Zuzanna Tomaszewicz
Nie ma legendy o Geralcie z Rivii bez dwóch kobiet, z którymi połączyło go przeznaczenie. Po zgłębieniu pierwszych sześciu odcinków drugiego sezonu "Wiedźmina" wiem, że z Yennefer i Ciri nie warto zadzierać. O feminizmie i "drodze bez powrotu", którą podjęły się bohaterki, rozmawiam z Anyą Chalotrą i Freyą Allan.
Freya Allan (Ciri) i Anya Chalotra (Yennefer) mówią nam, co stanie się z ich bohaterkami w drugim sezonie "Wiedźmina". Fot. Netflix
Zanim w ogóle przeczytałam sagę o wiedźminie, błędnie myślałam, że opowiada ona historię pełną mizoginii, w końcu polska fantastyka potrafi taka być. Teraz wiem, że twórczość Andrzeja Sapkowskiego to opowieść o Geralcie z Rivii i o dwóch silnych kobietach w jego życiu.

W najnowszym sezonie "Wiedźmina" Ciri i Yennefer mają pełne ręce roboty, pełniejsze nawet od samego łowcy potworów, który tymczasowo porzucił polowanie na nekkery, aby zająć się wychowaniem Dziecka Niespodzianki oraz poszukiwaniem miłości pachnącej bzem i agrestem.

Jeśli pierwszy sezon serialu wydawał Wam się wyjątkowo feministyczny, to nie jesteście gotowi na to, co przyniesie jego kontynuacja. Wraz z Anyą Chalotrą, która wciela się w czarodziejkę o fiołkowych oczach, i Freyą Allan, serialowym Lwiątkiem z Cintry, mam okazję porozmawiać o kobietach w męskim świecie pełnym zła czającego się nocą w lasach i w miejskich uliczkach.


W nowym sezonie czuć ducha feminizmu. Yennefer i Ciri są jeszcze większymi badassami niż wcześniej. Czy obie bohaterki mają szansę stać się wzorami dla młodych osób?

Anya Chalotra: Tym, co kocham w naszym serialu, jest to, że nie ma tam jednoznacznego podziału na dobro i zło. Zanim widz podejmie decyzję, czy któryś z bohaterów mógłby być dla niego wzorem do naśladowania, najpierw poznaje osobowości ich wszystkich, co jest naprawdę niesamowite, zważywszy na to, że postaci są dobrze napisane.

Fakt, że tyle ludzi reaguje z entuzjazmem na bohaterów "Wiedźmina", zwłaszcza na postaci kobiece, świadczy o tym, że utożsamiają się z nimi. Cieszę się, że Ciri i Yennefer inspirują widzów, i że wciąż będą to robić.

Freya Allan: Myślę, że nawet jeśli historia opowiada o świecie, który nie działa w ten sam sposób co nasz, to są tam wątki, które oddziałują na ludzi. Niezwykłą cechą seriali i filmów jest to, że możemy identyfikować się z postaciami na ekranie. Mamy szansę poczuć się mniej samotni, jeżeli np. zmagamy się podobnymi problemami.

Opowiedzcie mi o tym, jak w drugim sezonie wygląda droga, którą zdecydowały się obrać główne bohaterki.

Anya: Yennefer odnajduje prawdziwą moc, która w niej tkwi. Wszystko, na czym dotąd polegała, łączyło się właśnie z magią.

Freya: Ciri buduje relację z Geraltem, którego szukała przez poprzedni sezon serialu, i którego nareszcie znalazła. To, czego doświadczyła przed spotkaniem z nim, daje jej potrzebę bycia chronioną. Poza tym stara się znaleźć swoje miejsce w przyszłości.
Freya Allan jako Ciri w drugim sezonie "Wiedźmina".Fot. Netflix
Na ten moment czekało wielu fanów. Dziewczyny w końcu będą miały okazję się poznać. Jak wspominacie wspólną pracę na planie?

Freya: Zanim zbudowałyśmy razem jakąkolwiek relację na ekranie, najpierw polubiłyśmy się poza nim. Z automatu miałyśmy więc do siebie zaufanie.

Anya: Wszystko było o wiele bardziej ekscytujące, gdy robiłyśmy to razem, jak na przykład wspólna jazda konna.

Zauważyłam, że w tym sezonie Yennefer non-stop powtarza jedno z powszechnie znanych przekleństw.

Anya: To prawda, strasznie przeklinam, ale uwielbiam to robić. Yennefer potrzebowała mocnych i dobitnych słów, które zamykałyby każdą dyskusję. "K*rwa" była właśnie tym słowem.

Freya: Pamiętam, jak powiedziałaś "ognioj*bca".

Zastanawiam się, czy przekleństwa w wykonaniu Yennefer mają potencjał na to, aby stać się drugim memem po Geralcie mówiącym w pierwszym sezonie "hmm".

Anya: Yennefer powinna mieć dużo memów.

Freya: Na pewno będziemy memami.
Anya Chalotra jako Yennefer w serialu "Wiedźmin".Fot. Netflix
Pewnie słyszałyście też o całej bitwie między Yennefer a Triss, którą zapoczątkowali fani sagi. Czytelnicy i gracze kłócą się o to, która czarodziejka byłaby dla Geralta lepszą połówką.

Anya: To one ze sobą walczą?

Freya: Tak! Zaczęło się od książek i gry. Jesteś team Yennefer czy team Triss?

Anya: Obie są cholernie silne, ale oczywiście, że jestem po stronie Yennefer. Mogę mówić tylko w jej imieniu.

Freya: Co ciekawe, Triss i Yennefer są dla Ciri prawie jak matki. Moim zdaniem nie da się ich ze sobą porównać. Triss jest życzliwsza i wrażliwsza, za to Yennefer jest doskonałym przykładem nieustraszonej kobiety, która nie boi się konfrontacji. Obie są matczynymi wzorami do naśladowania.

Anya: Ciri potrzebuje ich obu. Do pewnego momentu Yennefer jest w stosunku do niej nawet nieco egoistyczna.

Czego widzowie mogą spodziewać się po drugim sezonie "Wiedźmina"?

Anya: Będzie jeszcze więcej potworów. Geralt przywiezie Ciri do Kaer Morhen. W międzyczasie przyjrzymy się też elfiej kulturze, która w drugim sezonie jest wyjątkowo istotna i oddaje poniekąd nastroje społeczeństwa, w którym dziś żyjemy.

Frey: Wszystko w tym sezonie jest lepiej dopracowane, nie tylko wizualnie, ale i scenariuszowo.
Czytaj także: Geralt z Rivii zostanie roninem. Zbiórka na mangę o wiedźminie pobiła rekord

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut