Wykonali kontrolę w resorcie Mejzy. Oto, czym miał zajmować się wiceminister

Alan Wysocki
Jak wynika z kontroli poselskiej Łukasz Mejza od objęcia funkcji wiceministra sportu stawił się w pracy tylko raz. Nie wykonywał żadnych zadań wynikających ze sprawowanego stanowiska. Zajmował się jedynie podpisywaniem pasków płac oraz pisaniem pozwów dla dziennikarzy – mówią parlamentarzyści Lewicy.
Jak swoje obowiązki wykonywał Łukasz Mejza? Są wyniki kontroli Fot. Tomasz Jastrzębowski / Reporter / East News
Po publikacji niepokojących doniesień Wirtualnej Polski posłowie Anita Kucharska-Dziedzic i Maciej Kopiec przeprowadzili kontrolę w Ministerstwie Sportu. Celem było sprawdzenie, jakie obowiązki realizuje Łukasz Mejza. O skutkach pracy członka Partii Republikańskiej poinformowała Magdalena Biejat w "Kawie na ławę".

Co robi Łukasz Mejza w ministerstwie sportu? Są wyniki kontroli

– Nie podpisał i nie wytworzył żadnych dokumentów mających jakiekolwiek merytoryczne znaczenie dla ministerstwa, a jedyne dokumenty, jakie podpisywał w ministerstwie to były paski płacowe oraz pozwy przeciwko dziennikarzom – relacjonowała parlamentarzystka Razem.
O kolejnym efekcie kontroli na antenie Radia Zet poinformował Włodzimierz Czarzasty. – Pan Mejza był w pracy raz od początku, kiedy został powołany na wiceministra – przekazał. Wicemarszałek podkreślił jednak, że ministerstwo mogło podać posłom nieprawdziwe dane.


Na nieprawidłowość w "Kawie na ławę" uwagę zwrócił Bogdan Piecha. Senator Prawa i Sprawiedliwości zaznaczył, że już dawno nie podpisuje się pasków płacowych. – Proszę zapytać ministerstwo, co tam się dzieje w takim razie – ripostowała Biejat.

Minister sportu Kamil Bortniczuk komentuje sprawę Mejzy

Do publikacji odniósł się także przełożony polityka Partii Republikańskiej. W rozmowie z TVN24 przekonywał, że "sam sobie współpracowników nie dobierał". – Jeżeli ja wybierałbym sobie współpracowników, to ministerstwo sportu wyglądałoby nieco inaczej – kwitował Kamil Bortniczuk.
Przypomnijmy, że działania Kucharskiej-Dziedzic i Kopca nie skończyły się na kontroli w resorcie. Posłowie złożyli dwa zawiadomienia do prokuratury, wnosząc o śledztwo w sprawie działalności spółki Vinci NeoClinic oraz domniemanego fałszowania podpisów poparcia dla komitetu Roberta Gwiazdowskiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Zbigniew Ziobro podczas sobotniej konferencji prasowej zapewniał, że każde pismo w sprawie Łukasza Mejzy zostanie wnikliwie zbadane przez śledczych. – Na pewno nie będą one (działania – red.) prowadzone w sposób, który mógłby budzić wątpliwości co do tempa tych prac na tle wielu innych spraw, które do prokuratury trafiają – zapewniał minister sprawiedliwości.
Wiceminister zaczął tracić poparcie ze strony obozu rządzącego. Jego dymisji domaga się także wspomniany wyżej senator Piecha. Na antenie Radia Zet wprost wskazał, że najlepiej byłoby, gdyby Mejza sam złożył dymisję. Ten jednak zdecydował się na urlop.

– Pan poseł Mejza jest niewiarygodny i nie sądzę, żeby przekonał kogokolwiek z klubu parlamentarnego PiS – deklarował w rozmowie z Beatą Lubecką. Członek Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że to prokuratura będzie oceniać, czy doszło do złamania prawa. – Ale metody działania są wysoce nieetyczne – zaznaczył.
Czytaj także: Będzie kolejne zawiadomienie ws. Mejzy. Miał dopuścić się fałszerstwa podpisów

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut