Interwencja poselska członków Konfederacji w Ministerstwie Zdrowia. Rzecznik: "Nazwano mnie bandytą"

Wioleta Wasylów
– To było zachowanie skandaliczne. Zostałem nazwany bandytą – stwierdził rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz po poniedziałkowej interwencji poselskiej w siedzibie resortu, którą przeprowadziło dwóch posłów Konfederacji: Grzegorz Braun i Robert Winnicki. Na miejsce została wezwana policja.
Rzecznik MZ oskarża Brauna i Winnickiego o to, że naruszyli jego dobra osobiste podczas interwencji poselskiej. Fot. Zbyszek Kaczmarek / REPORTER

Krucjata posłów Konfederacji przeciwko Ministerstwu Zdrowia trwa. Jakiś czas temu zapowiedzieli, że będą publikować "prawdziwe" dane dotyczące pandemii COVID-19, ponieważ dane resortu uważają za "przekłamane". Teraz poszli o krok dalej i postanowili dokonać interwencji poselskiej w ministerstwie.

Politycy Konfederacji z interwencją poselską w MZ


Grzegorz Braun i Robert Winnicki pojawili się w poniedziałek rano w siedzibie Ministerstwa Zdrowia. Postanowili całą interwencję relacjonować w mediach społecznościowych. – Będziemy żądali przedstawienia liczb dotyczących zgonów osób zaszczepionych i niezaszczepionych, szczególnie w ostatnim okresie, ponieważ MZ podaje w tym zakresie sprzeczne i manipulacyjne dane – powiedział Winnicki.


Posłowie Konfederacji są też przeciwni decyzjom, które MZ podejmuje w walce z pandemią. Wypominali ministrowi Adamowi Niedzielskiemu, że ten niedawno oznajmił, że "restrykcje nie działają", a niedługo potem zdecydował o zwiększeniu obostrzeń. Chcieli, by resort przedstawił podstawy prawne i naukowe, w oparciu o które podjęto taką decyzję.

Niedzielski nie przyszedł do Winnickiego i Brauna. Przyszło za to czterech policjantów, których na miejsce wezwali pracownicy resortu. Konfederacja zamieściła w sieci nagranie, na którym słychać, jak politykom kazano nałożyć maseczki, a Braun oskarżał funkcjonariuszy o nieznajomość prawa. Policjanci mówili też, że doszło do naruszania nietykalności cielesnej.

Czytaj także: MZ ujawniło najnowsze dane o COVID-19. Zakażeń i zgonów mniej niż przed tygodniem

Potem pojawił się rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz, który przekazał posłom, że kierownictwo ministerstwa jest poza placówką. Ci mu jednak nie uwierzyli w poszukiwaniu gabinetu Niedzielskiego, weszli na piętro budynku i zaczęli zaglądać do różnych pomieszczeń.

Policjanci nie pozwolili iść za nimi osobie, która to wszystko transmitowała. Jednak kilkanaście minut później posłowie wrócili na dół. – Pozamykali się w gabinetach bądź są nieobecni – stwierdził wówczas Braun.

Rzecznik MZ o interwencji Brauna i Winnickiego

O całe zajście rzecznik ministerstwa został zapytany na konferencji prasowej, podczas, której podawał nowe dane dotyczące zachorowań na koronawirusa. – To było zachowanie skandaliczne. Dzisiaj przynajmniej moje dobra osobiste zostały naruszone. Zostałem nazwany bandytą – stwierdził Andrusiewicz.

Tłumaczył, że art. 19 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora zapewnia Braunowi i Winnickiemu prawo do uzyskiwania materiałów i informacji, ale nie w przypadku, jeśli naruszają dobra osobiste innych.

Czytaj także: Wariant Delta zbiera żniwo. Ekspert ostrzega: Można się spodziewać zablokowania szpitali

Andrusiewicz, oznajmił, że interwencja poselska nie wywarła na nim wrażenia i nie zamierza pozwać posłów, bo nie chce dawać Braunowi "możliwości popisywania się przed mikrofonami, przed kamerami".

– Wszyscy gremialnie powinniśmy obłożyć takie osoby infamią i na pewno zostanie wystosowane dzisiaj pismo do pani marszałek Sejmu w sprawie tego, co panowie posłowie robili tu w budynku. Biegali po wszystkich pokojach, zaglądali do wszystkich pracowników, jednocześnie krzycząc i siejąc wyzwiska, tak jak w kierunku mojej osoby. Na pewno na drodze postępowania takiego sejmowego my tego nie zostawimy – zaznaczył przy tym rzecznik.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut