Legia potwierdziła szokujący atak na piłkarzy. Kibole wybrali ofiary, nie było w tym przypadku

Krzysztof Gaweł
Legia Warszawa stara się wyjaśnić okoliczności ataku kiboli na swoich piłkarzy, do którego doszło w niedzielę po meczu z Wisłą Płock (0:1). Wśród poszkodowanych są Luquinhas, oraz Mahir Emreli, a szybko stało się jasne, że nie są to przypadkowe ofiary. Ktoś celowo wybrał wyróżniających się piłkarzy, ci rozważają teraz zerwanie umów z klubem. Gdyby do tego doszło, klub może stracić nawet kilka milionów euro. Przypadek?
Mahir Emreli oraz Luquinhas zostali pobici przez chuliganów, jak informują media, to nie był przypadek Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Do ataku zorganizowanej grupy kiboli na piłkarzy Legii Warszawa doszło tuż pod ośrodkiem treningowym Wojskowych. Chuligani zatrzymali autokar zespołu wracający z Płocka po porażce 0:1, następnie wtargnęli do środka i zaatakowali zawodników. Poszkodowanymi są, co ustalili dziennikarze, Luquinhas, Rafael Lopes oraz Mahir Emreli. Ten ostatni ma zwolnienie lekarskie. Policja?

Nie wiemy, jak wyglądała jej interwencja, ale oświadczenie Komendy Stołecznej można włożyć między bajki. Policja utrzymywała, że nie doszło do ataku na piłkarzy. Realia się zupełnie inne, ale prawdę podały dopiero media. Z nieznanych nam przyczyn policja nie tylko nie ochroniła zawodników mistrza Polski, ale i nie przekazała prawdy nt. wydarzeń w Książenicach.

Atak na piłkarzy Legii nie był wcale przypadkowy. Chuligani nie pojawili się też, jak to miało miejsce na przykład w 2017 roku, by poniżyć i spoliczkować piłkarzy. Zaatakowano celowo, a według informacji "Przeglądu Sportowego", agresorzy wyszukali w autokarze wyróżniających się w tym sezonie Luquinhasa i Mahira Emrelego. Obaj zostali pobici, ten drugi ma nawet obdukcję i zwolnienie lekarskie.


Dlaczego "sympatycy" drużyny mieliby atakować swoich zawodników? Cóż, drużyna jest przerażona po całym zajściu, a zdaniem mediów piłkarze rozważają nawet rozwiązanie umów z winy klubu. Jak informuje Polsat Sport, to może oznaczać nawet kilka milionów euro straty dla klubu. Przypadek? Wątpliwe. Po prostu komuś mocno zależy, by zniszczyć drużynę i zohydzić właścicielowi dalsze inwestowanie w Legię Warszawa.

Władze mistrzów Polski wydały poniższe oświadczenie po niedzielnych zajściach, czekamy rozwój sprawy. I na to, by policja wreszcie stanęła na wysokości zadania.

"Legia Warszawa informuje, że w drodze powrotnej po przegranym meczu 18. kolejki Ekstraklasy, doszło do incydentu z udziałem agresywnie zachowującej się grupy osób. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami i podjętymi środkami ostrożności, autokar z piłkarzami wracał do ośrodka treningowego w eskorcie policji.

Mimo tych zabezpieczeń doszło do chwilowego zatrzymania pojazdu, a następnie wejścia kilku osób do autokaru i przejawów agresji wobec piłkarzy. W wyniku interwencji policji grupa została niezwłocznie rozgoniona. Szczegóły zajścia weryfikowane są od wczoraj z policją, która wydała oficjalny komunikat w sprawie. Klub traktuje incydent z najwyższą powagą i dąży do jego pełnego wyjaśnienia.

Jednocześnie z całą mocą potępiamy wszelkie formy agresji, na którą nie może być miejsca w sporcie niezależnie od poziomu emocji. Podkreślamy, że uważamy takie działania za nieakceptowalne i szkodliwe. Współpracujemy z policją w celu wyjaśnienia okoliczności tego zajścia i podjęcia kolejnych niezbędnych działań.

Obecnie prowadzimy rozmowy z piłkarzami, po których wspólnie podejmiemy decyzje w kwestii dalszych formalnych kroków. Podjęliśmy także natychmiastowe decyzje mające na celu dodatkowe zwiększenie środków bezpieczeństwa w ramach i wokół klubowych obiektów. Naszym priorytetem jest pełne wyjaśnienie sprawy i zapewnienie wsparcia oraz poczucia bezpieczeństwa wszystkim zawodnikom i pracownikom klubu. – czytamy w oświadczeniu Legii Warszawa.

Czytaj także: Piłkarze Legii pobici przez kibiców? Dwóch poszkodowanych, policja zaprzecza

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut