Milionom ludzi grozi śmierć głodowa. Dramatyczna sytuacja w kraju, o którym dopiero mówił cały świat

Katarzyna Zuchowicz
Doniesienia z Afganistanu są wstrząsające. Każdego dnia, od wielu tygodni. Cztery miesiące po wkroczeniu talibów sytuacja staje się coraz bardziej katastrofalna. W kraju panuje potworny głód. Jest zimno, temperatury spadają poniżej zera. Organizacje międzynarodowe biją na alarm, że milionom ludzi grozi śmierć z głodu.
Ponad 60 proc. Afgańczyków jest zagrożonych głodem – alarmuje Światowy Program Żywnościowy. fot. AP/Associated Press/East News
"Ponad 60 proc. Afgańczyków cierpi głód!", "Afgański naród stoi przed katastrofą humanitarną, a sytuacja w ciągu najbliższych tygodni będzie jeszcze gorsza", "Afgańskie rodziny mierzą się z bezprecedensowym głodem" – alarmują w mediach społecznościowych międzynarodowe organizacje pomocowe.


Jak ocenia Światowy Program Żywnościowy (WFP) w 39-milionowym kraju głodem zagrożonych jest 22,8 mln ludzi. "Musimy działać, by im pomóc!" – krzyczą organizacje. Oceniają, że tej zimy z głodu w Afganistanie może umrzeć milion dzieci poniżej 5 roku życia. – To istne piekło na ziemi. 95 proc. Afgańczyków nie ma wystarczająco jedzenia. 23 miliony ludzi jest zagrożonych klęską głodu. Dzieci umierają każdego jednego dnia – tak osobiście alarmuje świat David Beasley, dyrektor zarządzający WFP.

Szef WFP ostrzegał

W 2020 roku za walkę z głodem WFP otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Beasley osobiście ją odebrał. Dziś jest wstrząśnięty sytuacją w Afganistanie. Był tam kilka razy. Rozmawiał z matkami, odwiedzał szpitale, widział dzieci umierające na jego oczach. Zamieszczał relacje na Twitterze, od tygodni alarmował o zbliżającym się kryzysie, mówił o wyścigu z czasem i wzywał świat do reakcji.

W październiku ostrzegał: – Dzieci będą umierać. Ludzie będą umierać z głodu. Będzie jeszcze gorzej.

Na jednym z ostatnich nagrań Beasley pokazał 170 ciężarówek WFP, wypełnionych jedzeniem, które jadą przez górzyste tereny Afganistanu. – Wiecie po co te łańcuchy? Zgadnijcie. Zbliża się zima. Te ciężarówki muszą dotrzeć do ludzi. Gdy spadnie śnieg, gdy zima będzie surowa, nie dojedziemy – relacjonował. Czas nagli. Dziś, cztery miesiące po przejęciu władzy przez talibów, w Afganistanie jest dramatycznie. Kraj pogrążył się w chaosie i biedzie, jest odcięty od politycznego świata, wielu ludzi straciło pracę, o sytuacji kobiet nawet nie wspominając. Ceny jedzenia, paliwa i innych rzeczy poszybowały w górę.

Niektórzy rodzice, by wyżywić rodzinę, sprzedają swoje kilkuletnie córki za mąż.
Czytaj także: "Nie było co jeść, sprzedaliśmy córkę". Dzieci żonami starców, taki horror gotują im w kraju talibów
"Niezwykle tragiczna sytuacja gospodarcza w Afganistanie popycha coraz więcej rodzin w coraz głębsze ubóstwo i zmusza je do dokonywania desperackich wyborów, takich jak zatrudnianie dzieci do pracy i poślubianie dziewczynek w młodym wieku" – pisała jeszcze w listopadzie dyrektor UNICEF.

Zima może być dramatyczna


Ale teraz zaczyna się zima, temperatury spadają poniżej 0 stopni C, a może być minus 25. Spadł pierwszy śnieg, co odnotowano w mediach społecznościowych.
Tymczasem UNHCR ostrzega, że ponad 3 mln ludzi, którzy musieli opuścić swoje domu, nie mają schronienia, ciepłej odzieży, jedzenia.

"Każdego dnia kryzys humanitarny w Afganistanie eskaluje. Głód w tym kraju osiągnął poziomy bez precedensu" – powiedział Babar Baloch, rzecznik ONZ. Niedawno wrócił z Afganistanu, również opowiadał o wstrząsających obrazach i rozmowach z matkami, których dzieci są głodne. Mówił, że poziom niedożywienia gwałtownie rośnie, a wiele dzieci trafia do szpitali.

Jaka sytuacja w szpitalach


"W całym kraju szpitale leczące osoby głodujące są na krawędzi upadku. Blisko 2300 już zamknięto. Lekarze z odległych regionów donoszą, że nie są w stanie zapewnić podstawowych leków. Nawet tak prostego leku jak paracetamol dla ciężko chorych, którzy szli przez 12 godzin, szukając leczenia" – opisuje w niedawnym reportażu BBC. Dr Nuri ze szpitala w środkowym Afganistanie opowiadała o przepełnionych oddziałach położniczych, gdy na jedno łóżko przypada po kilka kobiet. Że musi przeciskać się obok rodzących "przyciśniętych do zakrwawionych ścian lub leżących na brudnych prześcieradłach", tyle ich jest. "Kiedyś prestiżowy, nowoczesny szpital, przyjmuje trzy razy więcej kobiet niż kiedyś" – czytamy. Tylko większość sprzątaczek nie dostawała wynagrodzenia, odeszła ze szpitala już kilka miesięcy temu. Są przerwy w dostawie prądu. Kilkoro dzieci zmarło wtedy w inkubatorach.

Nuri opowiadała, że kobiety są niedożywione i wiedzą, że nie będą w stanie wykarmić piersią swoich dzieci. W ciągu dwóch tygodni we wrześniu na jej oczach z głodu zmarło pięcioro noworodków.

W mediach pojawiają się pytania, czy świat może powstrzymać masowy głód w Afganistanie bez wspierania talibów. I pewnie w najbliższym czasie będą się nasilać.

– Do światowych przywódców i milionerów. Wyobraźcie sobie, że to wasze dziecko czy wnuk mogą umrzeć z głodu. Zrobilibyście wszystko, co w waszej mocy, by ich ocalić. Wstyd, że pozwalamy umierać dzieciom – mówił na jednym z ostatnich nagrań szef WFP.