Polscy skoczkowie ponownie pod lupą FIS. Jeden po drugim musieli stawić się na kontroli

Krzysztof Gaweł
Piątkowe kwalifikacje w Engelbergu przyniosły zmasowane kontrole kombinezonów u skoczków narciarskich. Polskich dziennikarzy w Szwajcarii zaniepokoił fakt, że każdy z naszych skoczków był sprawdzany po oddaniu skoku. Jak się okazało, delegaci techniczni FIS skontrolowali wszystkich zawodników. Dwóch zostało zdyskwalifikowanych za nieprzepisowe stroje.
Fot. Keystone/Associated Press/East News
Rywalizacja w sezonie skoków narciarskich toczy się nie tylko na skoczniach, ale też w głowach trenerów i zawodników, którzy optymalizują sprzęt tak, by uzyskiwać jeszcze lepsze wyniki. Praktycznie od początku sezonu pojawiają się doniesienia, że rywalizujące reprezentacje mają nowe pomysły na to, jak wykorzystać swoje kombinezony, by zyskać większą nośność.

– Nie ma substancji dopingującej, która mogłaby dać taką przewagę nad innymi, jaką można uzyskać za pomocą kombinezonu – grzmiał legendarny Janne Ahonen i zwraca uwagę na to, że kontrole prowadzone w trakcie zawodów nie są dokładne. I że niektórym udaje się uniknąć dyskwalifikacji, choć ich stroje odbiegają od przyjętych norm.

Sędziowie za cel obrali sobie Polaków, w Wiśle zdyskwalifikowany został Maciej Kot, a drobiazgowej kontroli poddano Kamila Stocha. Później Adam Małysz przekonywał, że nasz zespół nie łamie przepisów i że to kwestia pomówienia. – Ktoś zakapował do FIS, że mamy niedozwolone kombinezony – przyznał "Orzeł z Wisły". Polacy musieli się tłumaczyć przed Miką Jukkarą, który jest dyrektorem technicznym Pucharu Świata, także w Klingenthal.


– W sobotę po każdym skoku był kontrolowany Piotrek Żyła. To samo było z Kamilem w Wiśle. W niedzielę w Klingenthal ukarano Pawła Wąska, a w hotelu dwukrotnie mierzył ten kombinezon. Ostatni raz przed samym wyjazdem. Wszystko było w porządku – zżymał się Adam Małysz.

To nie koniec wojny technologicznej. Fin i jego ekipa zagęścili kontrole w Engelbergu, gdzie każdy zawodnik po oddaniu skoku w kwalifikacjach trafiał na kontrolę. Początkowo mogło się wydawać, że sędziowie znów uparli się na Polaków, ale kombinezony sprawdzano wszystkim. W efekcie zdyskwalifikowano Estończyka Arttiego Aigro oraz Ukraińca Andrija Waskula.

A co pewnie nie koniec, w sezonie olimpijskim wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Sobotnie zawody na Gross Titlis Schanze w Engelbergu rozpoczną się o godzinie 16:00, transmisja w TVN oraz Eurosporcie.
Czytaj także: Sensacyjna klęska i koszmar Piotra Żyły na skoczni. Tylko Kamil Stoch nie zawodzi

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut