Przerażające sceny podczas KSW 65. Chalidow nie podnosił się kilka minut
W Gliwicach odbyła się gala KSW 65. Atrakcją wieczoru był pojedynek legendy, Mameda Chalidowa z Roberto Soldiciem. Mimo głośnego wsparcia kibiców dla swojego ulubieńca, górą był Chorwat. Chalidow został brutalnie znokautowany w drugiej rundzie. Potrzebna była natychmiastowa interwencja służb medycznych.
O możliwościach Chorwata Chalidow przekonał się na własnej skórze dosyć szybko. Początkowo polski wojownik próbował kopnięć w głowę, ale one nie robiły wrażenia na Soldiciu. Chalidow próbował też swoich sił w parterze, ale to również niewiele dało.
Najważniejsze wydarzenia miały miejsce w drugiej rundzie. To właśnie wtedy Soldić przeprowadził serię brutalnych uderzeń na głowę Chalidowa. Po jednym z nich Polak już wiedział, że ten pojedynek może zakończyć się tylko w jeden sposób. Chalidow padł bezwładnie, sędzia musiał przerwać walkę.
Warto podkreślić zachowanie Chorwata, który symbolicznie cieszył się ze zwycięstwa, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Co więcej, Soldić przeprosił za tak brutalne zakończenie pojedynku, czym zyskał uznanie u polskich kibiców.
Chalidow według pierwszych informacji po fatalnie wyglądającym zderzeniu z chorwackim wojownikiem, miał mieć złamany nos oraz szczękę.
To zresztą nie był jedyny efektowny nokaut sobotniej gali w Gliwicach. Wydarzenie obfitowało w kilka naprawdę ciekawych walk, gdzie nie brakowało rozwiązań, które były mrożące krew w żyłach. Dla zobrazowania, autorem kończącego uderzenia łokciem był polski zawodnik, Patryk Likus.