Żona Stocha założyła konto na Twitterze i przeżyła szok. "W sporcie nie kopie się leżącego"

Krzysztof Gaweł
Ewa Bilan-Stoch, żona naszego mistrza Kamila Stocha, założyła konto na Twitterze i od razu spotkała się z falą hejtu oraz dobrych rad pod adresem męża i całej kadry skoków. "Nie wszystkim jest do śmiechu, bo w żadnym sporcie nie kopie się leżącego" – opisał swoje wrażenia po pierwszym kontakcie żony z portalem nasz mistrz.
Ewa Bilan-Stoch z mężem Kamilem, czyli jednym z najlepszych polskich sportowców w historii Fot. MAREK DYBAS/REPORTER
"Idą Święta - czas wiary, czas cudów i czas radości. Powiedz coś miłego, uśmiechnij się, pomyśl o innych serdecznie. Naszej #skijumpingfamily życzę biało-czerwonego serca i ogromu radości, teraz jesteście nam potrzebni najbardziej" – napisał w social mediach Kamil Stoch, nasz mistrz olimpijski i świata, jeden z najlepszych sportowców w historii Polski.

W ten sposób "Rakieta z Zębu" odniosła się do fali hejtu, z którą spotkała się jego żona. Dlaczego? "Żona założyła Twittera i nawet się pośmiałem z rad "trenerów" i złotych myśli "doradców", ale nie wszystkim jest do śmiechu, bo w żadnym sporcie nie kopie się leżącego" – opisał sytuację nasz znakomity skoczek. Tak, domorośli "eksperci" dali o sobie znać.

A rad i złotych myśli mieli dla Kamila Stocha i polskiej kadry sporo, wszak Biało-Czerwoni mają za sobą bardzo słaby początek sezonu 2021/2022, na skoczniach zawodzą, a Stoch jako jedyny ratuje honor drużyny. Kibice mogą się niepokoić, mogą mieć obawy o formę drużyny w sezonie olimpijskim. Ale żeby od razu hejtować? Niestety, w Polsce mamy chyba 38 milionów ekspertów skoków narciarskich (i nie tylko...).


"Ewa, weszłaś na własne ryzyko, załóż pancerz" – ostrzegł żonę Kamila Stocha redaktor Kamil Wolnicki z "Przeglądu Sportowego". Sama zainteresowana odparła śmiało, niezrażona hejtem: "Mam już swoich faworytów". Trzymamy kciuki za Ewę Bilan Stoch i za internautów, by tym razem stanęli na wysokości zadania. A nuż się uda?

"Teraz potrzeba spokoju i odrobiny szczęścia, bo latem wykonaliśmy każdy zaplanowany trening i każde polecenie. Ręczę za to swoim nazwiskiem. Dziękuję kibicom, tym spod skoczni w Engelbergu i wszystkim którzy są z nami w tym czasie. Dajecie więcej sił, niż Wam się wydaje" – napisał nasz mistrz i zamiast odnosić się do hejtu fanów, pokazał, że jest ponad internetowe bagno, które czasem dotyka naszych sportowców. Brawo!

Czytaj także: Polscy skoczkowie stracili miejsce w Pucharze Świata. Tuż przed Turniejem Czterech Skoczni

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut