Internauci głosują, kto ma zginąć. "Behawiorysta" pokazuje, że świat wirtualny posuwa się za daleko

redakcja naTemat
Wirtualność kontra rzeczywistość, internet kontra świat w realu, Nowy Świat kontra Stary Porządek. Żyjemy w świecie, w którym te dwie sfery nieustannie ze sobą rywalizują i się przeplatają. Jednak czy nie zagalopowaliśmy się za bardzo w wirtualnym świecie, w którym o być i być nie ]decydują lajki, a zbrodnie są transmitowane na żywo? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć serial Player Original "Behawiorysta", oparty na motywach bestsellerowej powieści Remigiusza Mroza.
W serialu "Behawiorysta" oglądamy nie tylko pojedynek pomiędzy Gerardem Edlingiem i Horstem Zeigerem, ale również między światem rzeczywistym i wirtualnym Fot. Player
Pamiętacie "Igrzyska śmierci"? W bestsellerowej serii Suzanne Collins i opartych na niej filmach z Jennifer Lawrence mieszkańcy dystopijnego Panem co roku oglądali tytułowe igrzyska. W krwawych widowiskach na śmierć i życie brało udział 24 losowo wybranych dzieci – po dwoje z 12 ubogich dystryktów kontrolowanych przez zamożny Kapitol. Zwycięzca mógł być tylko jeden (chociaż, jak dobrze wiedzą fani serii, zdarzały się wyjątki) – ten, który bezwzględnie pozabijał resztę uczestników lub sprytnie uchował się do końca i poczekał aż reszta wymorduje się sama.

Ten brutalny spektakl rozgrywał się na oczach milionów ludzi. Ba, mieszkańcy Kapitolu sami mieli wpływ na przebieg Igrzysk – mogli sponsorować wybranych uczestników i wysyłać im żywność lub leki. Z wypiekami na twarzy oglądali w zaciszach własnych domów zmagania dzieci z głodem, zimnem, żywiołami, mechanicznymi zwierzętami i rówieśnikami, którzy także chcieli przetrwać. Obstawiali zakłady i cieszyli się, gdy ich ulubieniec bestialsko zabił "słabeusza". Producenci show manipulowali emocjami widzów, a ich sympatie wpływały na decyzje w telewizyjnym studiu.

Ale przecież to fikcja, powiemy. To science fiction, w rzeczywistości nic takiego się nie dzieje, a ludzie nie byliby tak okrutni. Nikt nie chciałby oglądać morderstwa na żywo. Ale czy na pewno?

Czy we współczesnym świecie, w którym wirtualna rzeczywistość ma coraz większy wpływ na "real", a internetowe trolle potrafią zniszczyć człowieka samymi komentarzami w sieci, takie Igrzyska Śmierci nie mogłyby się zdarzyć? Albo Dylematy, jak w serialu Player Original "Behawiorysta" opartym na motywach bestsellerowej powieści Remigiusza Mroza.
Fot. Player

Gerard kontra Horst

Gerard Edling (Robert Więckiewicz) i Horst Zeiger (Krystian Pesta). Ten pierwszy to stateczny wykładowca, ekspert w dziedzinie kinezyki (nauki zajmującej się badaniem mowy ciała) oraz były prokurator z ogromnym doświadczeniem. Ten drugi to wycofany, młody mężczyzna, outsider, maniak komputerowy i… totalnie nieprzewidywalny morderca.

Wszystko zacznie się pozornie zwykłego dnia, gdy Horst wtargnie do opolskiej szkoły i weźmie zakładników. Nie interesuje go jednak "zwyczajny" atak, nie żąda niczego w zamian. Z zimną krwią organizuje widowisko online, w którym to internauci mają zadecydować, kto zginie, a kto przeżyje. Horst zgrabnie manipuluje ich emocjami i nie ma skrupułów.

Tych widzów z minuty na minutę przebywa – bezlitosne Dylematy Horsta oglądają setki tysięcy ludzi, podobnie jak Igrzyska Śmierci w dystopijnym Panem. Co więcej, internauci, którzy włączyli makabryczną transmisję na żywo, chętnie głosują, kogo na ich oczach ma zabić Horst. O losie zakładników zadecydują bezimienni internauci bezpiecznie schowani w zaciszu własnych domów. Ludzie, którzy powinni zignorować to szokujące widowisko, ale nie mogą się od niego oderwać i postanawiają zabawić się w Boga.

Krwawe show w sieci próbuje przerwać Gerard Edling, ale na własnej skórze przekonuje się, jaką władzę ma obecnie internet. Bo co może zrobić on i policja, gdy to widzowie wymierzają sprawiedliwość rękami złoczyńcy? Jak organy ścigania mogą przerwać śmiertelne odliczanie w internecie? Czy świat rzeczywisty ma w ogóle szansę w starciu ze światem wirtualnym?
Fot. Player

Świat rzeczywisty kontra wirtualny

W "Behawioryście" rywalizują nie tylko Gerard i Horst, ale również rzeczywistość i wirtualność, Nowy Świat i Stary Porządek. Tak jak Edlingowi trudno jest odczytać mowę ciała schowanego za ekranem i doskonale przygotowanego Zeigera, tak światu rzeczywistemu ciężko jest dogonić świat wirtualny. Ten rozwija się bowiem w zastraszającym tempie, przeplata z rzeczywistością i na nią wpływa.

Większość z nas żyje dziś na granicy tych dwóch światów. Spędzamy godziny w social mediach, lajkujemy i udostępniamy, robimy zakupy i płacimy, oglądamy i czytamy, randkujemy i uczymy się. Podczas lockdownów w pandemii koronawirusa internet był dla nas nie tylko ucieczką od strachu, ale również jedyną szansą na międzyludzkie kontakty i "normalne życie".

Gdy w październiku 2021 roku miała miejsce awaria Facebooka, Instagrama i Whats Appa, wielu z nas nie mogło znaleźć sobie miejsca. Bo co robić bez mediów społecznościowych i komunikatorów? Jak się kontaktować z przyjaciółmi, czym zająć czas?

W ciągu tych kilku godzin okazało się, że ogromna część społeczeństwa jest uzależniona od internetu i smartfona, o czym nawet nie wiedziała. Stało się jasne, że do świata bez internetu nie ma już powrotu. Ale czy w wirtualnej przestrzeni nie posuwamy się już za daleko?
Fot. Player
Internet to w rękach Horsta w "Behawioryście" broń masowego rażenia, narzędzie do zabijania, ale czy social media już taką bronią nie są? Każdego dnia podejmujemy w nich decyzje: wybieramy, jaki prank ma zrobić popularny youtuber, głosujemy, lajkujemy, komentujemy. Zachwycamy się i hejtujemy, krytykujemy i obśmiewamy. Owszem, potrafimy pomóc na internetowych zbiórkach charytatywnych, ale jednocześnie nie wahamy się również niszczyć i nienawidzić. W internecie jesteśmy anonimowi, ale czy to znaczy, że bezkarni?

Stary Porządek kontra Nowy Świat

Gerard Edling to strażnik Starego Porządku – realnego świata, w którym granice są dokładnie wytyczone, a nadrzędne wartości są obwarowane prawem. Za przekroczenie tych pierwszych i zdradzenie tych drugich grozi sprawiedliwa kara.

Ale jak ukarać kogoś, kto wymyka się logice i prawu? Horst Zeiger to młody prorok Nowego Świata – wirtualnego, zbuntowanego, nieograniczonego ani granicami, ani wartościami. Mimo że jest przestępcą, nie czuje się winny. Przecież to internauci podejmują decyzję, on tylko wykonuje ich wyroki.

"Behawiorysta" nie jest serialem science fiction, jest przerażający realny. Dylematy równie dobrze mogą się przecież zdarzyć tutaj i teraz, bo ludzie – jak udowodniły i antyczne walki gladiatorów, i fikcyjne Igrzyska Śmierci – kochają krwawe widowiska. Uwielbiają oglądać, obserwować i odczuwać emocje. Fascynuje nas i przyciąga wirtualna rzeczywistość, tak jak fascynują się i przyciągają Horst i Gerard, z pozoru zupełne przeciwieństwa.
Fot. Player
To niestety doprowadza do patologii, szczególnie w świecie, w którym za pomocą internetu możemy manipulować rzeczywistością, a dzięki smartfonowi możemy nagrać i puścić w świat dosłownie wszystko. Zbrodnie w sieci to nie fikcja. Niedawno w Holandii kobieta śmiertelnie zadźgała nożem swoją przyrodnią siostrę, co transmitowała na żywo na Instagramie. Z kolei na początku 2021 roku światem wstrząsnęło zabójstwo brazylijskiej streamerki o pseudonimie "Sol", którego dopuścił się w swoim domu gracz "Call of Duty: Mobile". Mężczyzna nagrał morderstwo i opublikował wideo w sieci.

Takich przykładów jest niestety więcej. Żyjemy w świecie, w którym nie tylko mordercy transmitują na żywo zbrodnie, ale patostreamerzy kształtują moralność dzieci, marzący o sławie publikują swoje sekstaśmy, a hejterzy atakują celebrytów podczas internetowych lajfów.

Co więcej, świat wirtualny i rzeczywisty nieustannie się przeplatają. Fascynuje nas rzeczywistość rozszerzona, co udowodnił chociażby fenomen gry Pokemon Go sprzed kilku lat. Zmieniamy swoje twarze za pomocą filtrów, nie odróżniamy prawdziwej osoby od deepfake'a, a Facebok zamienia nazwę na Meta i zamierza stać się metawersum.
Fot. Player

Serial-ostrzeżenie

– "Behawiorysta" to gęsty w znaczenia pojedynek między niepokornym prokuratorem Gerardem Edlingiem, a brutalnym mordercą, który upublicznia swoje zbrodnie w sieci. To opowieść-ostrzeżenie, o czasach, w których przemoc staje się spektaklem, a Internet narzędziem do sterowania opinią publiczną. Temat ten jest dziś tak aktualny, że nie powinien nikogo przed ekranem pozostawić obojętnym – powiedział producent serialu Tomasz Cichoń.

Bo do Dylematów, którym usiłuje w "Behawioryście" zapobiec Gerard Edling, zostało nam już tylko kilka kroków. Wyzwania świata wirtualnego przechodzą do świata rzeczywistego i odwrotnie – to dzieje się na naszych oczach.

Na szczęście wciąż mamy wybór, czy te kroki zrobić, a Stary Porządek nie opuszcza warty. Decyzja, jak daleko od niego uciec w wirtualną przestrzeń, wciąż zależy tylko od nas.

Artykuł powstał we współpracy z Player.