Silna płeć, a jednak wymaga wzmocnienia, czyli męskie zdrowie od kuchni

Artykuł promocyjny Wydawnictwa Słowne
Mimo że mężczyźni wydają się fizycznie silniejsi od kobiet, często bagatelizują kwestie związane ze swoim stanem zdrowia i niechętnie korzystają z opieki zdrowotnej. Co należałoby zrobić, nad którymi złymi nawykami popracować, by wydłużyć długość życia w zdrowiu, a nie w chorobie.
Mat. prasowy
Bardzo ciekawe informacje o stanie zdrowia Polaków uzyskano w Narodowym Teście Zdrowia Polaków 2020 Medonet.

• 61% mężczyzn ocenia swój stan zdrowia jako bardzo dobry.
• Najczęściej mężczyźni wybierają posiłki zbilansowane zgodnie z piramidą żywienia (22%).
• Mężczyźni najczęściej jadają̨ posiłki zawierające mięso (42%).
• Fast foodów nie jada nigdy 12% mężczyzn, 7% z nich jada je raz w tygodniu, a 21% kilka razy w miesiącu. Sporadycznie (rzadziej niż̇ raz w miesiącu) fast foody spożywa 37% mężczyzn.
• Napoje energetyzujące pije 46% mężczyzn.
• Suplementy diety codziennie przyjmuje 12% mężczyzn. W ciągu ostatniego roku preparaty wielowitaminowe przyjmowało aż̇ 60% mężczyzn, 5% panów przyjmuje preparaty poprawiające potencję, 20% zaś zażywa suplementy na trawienie.
• Odsetek mężczyzn pijących alkohol wynosi 92%. Jego spożycie jest największe w grupie o wyższym wykształceniu – 92%. Mężczyzn sięgających codziennie po alkohol jest 15%. Wódkę̨ popija kilka razy w tygodniu 5% panów.
• Stresujących sytuacji nigdy nie doświadcza zaledwie 3% mężczyzn.
• Większość́ Polaków uprawia seks kilka razy w miesiącu (39% mężczyzn). Codziennie robi to 2% mężczyzn. Seksu nigdy nie uprawia 16% mężczyzn.
• 74% mężczyzn ma problem z nadmierną masą ciała, 46% ma nadwagę i 28% otyłość.
• Cały czas na diecie odchudzającej jest 3% mężczyzn, a w ostatnim roku było na niej przynajmniej raz 9% mężczyzn.


Jak widać, nie jest wesoło. Zamiast corocznego spadku zachorowań na różne choroby metaboliczne i otyłość, my cały czas idziemy niebezpiecznie w górę. Mimo rzekomej wiedzy na temat prawidłowych nawyków żywieniowych nie potrafimy ich zastosować w praktyce. Kogo lub co możemy za to winić? Cały dzisiejszy świat jest trudny, również dla płci męskiej.

Ponieważ wielu mężczyzn, zwłaszcza młodszych, bez problemu mówi (nawet podczas wizyt u psychodietetyka) o zaburzeniach nastroju, braku akceptacji siebie, emocjonalnym jedzeniu i niepłodności, warto porozmawiać o korelacji między dietą i stylem życia a seksualnością. Bowiem niewłaściwa dieta może wpływać np. na zaburzenia erekcji.

Rozmowa dr Hanny Stolińskiej, dietetyczki klinicznej z dr. n. med. Robertem Kowalczykiem, psychologiem, psychoterapeutą, seksuologiem klinicznym, dziennikarzem radiowym.
Mat. prasowy

Hanna Stolińska: Jak oceniasz swoją dietę i swój styl życia i co ewentualnie chciałabyś poprawić?

Robert Kowalczyk: Pytanie w punkt – w tym momencie też sam sobie je zadaję. Zawsze byłem aktywny fizycznie, natomiast ostatnio to zintensyfikowałem. W związku z tym pojawiły się nowe pytania, np. mam pewne wątpliwości co do diety. Zdecydowałem się na optymalne w moim poczuciu rozwiązanie, czyli na dietę pudełkową. Przejrzałem wiele ofert i wybrałem tę, która najbardziej odpowiadała moim oczekiwaniom, dietę wysokobiałkową, active. Jednak pozostała wątpliwość, że to jednak nie jest dieta uszyta na miarę i nie wiem, czy to „uśrednienie” jest tak naprawdę dla mnie optymalne.

HS: Tak, to nie jest indywidualne

RK: To nie jest indywidualne i to jest dla mnie w jakimś sensie problematyczne. Jestem nastawiony na coś w większej mierze dostosowane do sportu, który uprawiam, wieku itp. Kolejne pytania dotyczące odżywiania się w trakcie intensywnego uprawiania sportu to te dotyczące suplementacji. Rynek tego rodzaju produktów nie jest wolny od mód. Na przykład czy brać kreatynę? Część osób mówi, że jak najbardziej, część – że nie ma to sensu. Zauważalny jest chaos informacyjny wokół tego tematu. Oczywiście pojawiają się komentarze w prasie mniej lub bardziej branżowej, ale tutaj widzę przede wszystkim zadanie dla specjalisty, dietetyka czy lekarza, który zwróciłby uwagę na zapotrzebowanie na poszczególne elementy diety, jakie można uzupełniać, aby uzyskać zamierzone rezultaty.

HS: Czyli tak naprawdę w tym momencie męczy Cię troszkę ten bałagan i sam nie wiesz, jak to do siebie dopasować?

RK: Dokładnie tak. Dla przykładu, zdecydowałem się na treningi personalne, więc tutaj zakładam, że te ćwiczenia są dobierane w zależności od moich możliwości i zamierzonych rezultatów. Z drugiej strony mam świadomość tego, że dobra dieta w oczekiwaniu rezultatów jest kluczowa. Widzę, że wielu mężczyzn w moim otoczeniu postępuje jak ja. Wybiera czasowo lub stale catering dietetyczny, stara się samodzielnie ustalić dietę. Generalizując – widzę potrzebę konsultacji specjalistycznej w tym zakresie.

HS: A jeżeli chodzi o męską psychikę, czy problem ten jest lekceważony, czy mężczyźni uchodzą za macho, czy to jest temat dla nich wstydliwy, jeżeli np. mówimy o depresji?

RK: W dużej mierze tak. Jednym z fundamentów lekceważącego podejścia są niewątpliwie przekonania wynikające ze społecznych kategorii męskości. Pierwsze z brzegu – „chłopaki nie płaczą”. W kulturze patriarchalnej mężczyźni mają dopuszczalny określony zasób emocji, na które mogą sobie pozwolić, i raczej nie jest to smutek, nie jest to też bezradność. Jeżeli te emocje się pojawią, zaczyna działać cały system zaprzeczeń. Jeżeli zostaną one jednak dopuszczone, to radzenie sobie z nimi nie jest tak efektywne jak u kobiet. To, co też obserwuję w gabinecie i zaznaczam jest to tego rodzaju perspektywa, bardzo wielu mężczyzn zaczyna regulować nastrój poprzez sięgnięcie po substancje psychoaktywne, a to prosta droga do uzależnienia. Dlaczego tak jest? Bo opowieść o uzależnieniu to jest opowieść o emocjach. O dopuszczalnych kulturowo sposobach radzenia sobie – jesteś smutny, napij się alkoholu! Natomiast kobiety, częściej niż mężczyźni, wykorzystują do regulacji emocji wsparcie społeczne. W procesie socjalizacji uczą się, że sposobem radzenia sobie jest m.in. wyjście z problemem na zewnątrz, np. omówienie sytuacji trudnej z bliską osobą. Jakimś odzwierciedleniem różnicy w radzeniu sobie w sytuacjach kryzysowych mogą być statystyki dotyczące samobójstw. To mężczyźni częściej je skuteczniej popełniają. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia w Polsce w 2019 roku na siedem samobójstw mężczyzn przypada jedno dokonane przez kobietę. Mamy w ogóle jeden z najwyższych wskaźników samobójstw w Unii Europejskiej, wynosi on 16 na 100 tys. mieszkańców. Obrazując tę liczbę, każdego dnia 15 osób popełnia samobójstwo i 13 z nich to mężczyźni.

HS: Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się do Ciebie mężczyźni?

RK: Jestem psychoterapeutą i seksuologiem i to jest zależne od tego, jak problem zostanie określony. Kwestie seksuologicznie to najczęściej problemy z pożądaniem, zaburzeniami wytrysku i erekcji. W ostatnim czasie zauważyłem, że coraz więcej mężczyzn przychodzi z problemem seksualnym w tle, ale głównym powodem jest poprawienie relacji. Pojawiają się także pytania o sprawność seksualną, np. chciałbym zaspokoić partnerkę, a nie wiem do końca, czy dobrze to robię. Poczucie odpowiedzialności za seks to pokłosie myślenia, że seks to domena mężczyzn, odpowiedzialność za jego jakość leży po ich stronie.
Z drugiej strony współcześnie seks jest traktowany jako dyscyplina sportowa, że trochę wyżej, mocniej, dalej. Stąd pewnie duża popularność suplementów, leków na potencję. Zauważyłem, że one są stosowane także profilaktycznie, a nie jako leczenie już obecnej dysfunkcji. Efekt przekonania – mitu, że mężczyzna zawsze ma mieć pełną erekcję, zawsze jest gotowy do seksu, zawsze powinien myśleć o tym seksie, bo to jest męskość.

HS: Mówi się, że mężczyzna myśli o seksie non stop. Czy często się zdarza, że nie ma takiego pociągu?

RK: Rzeczywiście coraz częściej trafiają do mojego gabinetu mężczyźni, którzy cierpią z powodu zaburzeń pożądania. Przyczyna to wypadkowa wielu czynników: biologicznych, psychologicznych, ale też partnerskich. Nie bez znaczenia jest też wspominany przeze mnie wcześniej kontekst społeczno-kulturowy. Seks współcześnie postrzegany jest także w kategoriach sukcesu. Ma być trenowany, kształtowany i wzmacniany – przynajmniej taki obraz płynie z mainstremowych mediów. Pojawiają się nagłówki w gazetach – „Idealny seks”, „Wyjątkowe doznania” itp. Seks musi być na zawołanie! Dla przeciwwagi w seksuologii funkcjonuje koncepcja „wystarczająco dobrego seksu”, oparta na uważności, świadomości, daleka od analogii sportowych. Nie oznacza to, że o seks nie należy dbać.

HS: Czy mężczyźni wiążą dietę i styl życia z problemami seksualnymi, czy jedno z drugim nie ma racji bytu?

RK: Świadomość w tym zakresie jest zróżnicowana. W przypadku, kiedy pojawia się problem, mężczyźni zaczynają szukać informacji, najczęściej w internecie, o możliwych przyczynach. I taka informacja tam pada. Tylko mam poczucie, że to często działania post factum. Za mało jest edukacji w tym zakresie. W moim odczuciu prowadzenie działań profilaktycznych w obszarze zdrowia seksualnego powinno zacząć się od podkreślenia zależności pomiędzy zdrowym stylem życia a seksualnością. Istotnym elementem w tej dyskusji jest właściwa dieta. Wielokrotnie w badaniach uchwycono zależność pomiędzy nadwagą czy otyłością a ryzykiem wystąpienia zaburzeń erekcji.

Ponieważ celem tej rozmowy jest zwrócenie uwagi na zadbanie o zdrowy styl życia, dodamy tylko, że prawidłowa dieta pomaga na zaburzenia erekcji, zmniejszenie stresu i poprawę jakości życia seksualnego. Nawet drobne zmiany w diecie (nie wszystko na raz!), ćwiczenia oraz eliminacja używek mogą zmniejszyć ryzyko wystąpienia schorzeń prowadzących do zaburzeń erekcji, takich jak otyłość i choroby układu krążenia.

A połączenie ćwiczeń ze zdrową, zbilansowaną dietą pomoże utrzymać ogólny stan zdrowia i dobre samopoczucie. Zadbanie o siebie to jest najlepsza inwestycja, jaką można zrobić. Nie tylko dla siebie…

Fragmenty wywiadu oraz dane pochodzą z książki dietetyczki klinicznej, dr Hanny Stolińskiej i mistrza kulinarnego, Grzegorza Zawieruchy „Dieta faceta. Męskie zdrowie od kuchni”, Wydawnictwo Słowne, 2021.