DiCaprio zapowiedział, co może stać się z Ziemią za 10 lat. W tle film "Nie patrz w górę"
"Nie patrz w górę" ("Don't Look Up"), który zadebiutował na Netflixie 24 grudnia, w mgnieniu oka stał się wielkim hitem platformy. W jedną z głównych ról wcielił się Leonardo DiCaprio. W tle satyrycznego spojrzenia na współczesne społeczeństwo jest jednak zagłada błękitnej planety. Teraz aktor udzielił wywiadu, w którym z pełną powagą powiedział, co może stać się z Ziemią za 10 lat.
Szał na film "Nie patrz w górę". Wizja zagłady Ziemii
W tegoroczne święta Bożego Narodzenia nowy film Netflixa w reżyserii Adama McKaya, zdobywcy Oscara za scenariusz do "Big Short" i producenta "Sukcesji", zrobił prawdziwą furorę w polskich domach, ale także na całym świecie.W zwiastunie "Nie patrz w górę" ("Don't Look Up") widzimy asteroidę, która nieuchronnie zbliża się do Ziemi, zwiastując koniec planety i ludzkości. Zapobiec katastrofie gorączkowo próbuje para astronomów, w których wcielili się Jennifer Lawrence i Leonardo di Caprio.
Należy wspomnieć, że "Don't look up", apokaliptyczna satyra o współczesnym społeczeństwie i jego podejściu do globalnego ocieplenia oraz pandemii, otrzymała cztery nominacje do Złotych Globów.
Leonardo DiCaprio wykorzystuje "bum" na film "Nie patrz w górę". Alarmuje przed katastrofą klimatyczną
W wywiadzie dla kanału YouTube Netflix Channel Club, Leonardo DiCaprio połączył temat kryzysu klimatycznego z fabułą swojego najnowszego filmu. DiCaprio wyraźnie wczuł się w przesłanie produkcji, które przedstawił reżyser Adam McKay.Stworzył "Nie patrz w górę" z myślą o tym, że zagrożenie ze strony komety będzie odzwierciedleniem niebezpieczeństwa, jakie dla ludzkości stanowi globalne ocieplenie w prawdziwym życiu. "Gdybym miał opisać film 'Don't Look Up' w skrócie, byłaby to 'analogia do współczesnej kultury i naszej niezdolności do usłyszenia i wysłuchania naukowej prawdy'" – oznajmił trzykrotny zdobywca Złotego Globu.
"Często w swojej karierze szukałem filmu, który miałby podtekst ekologiczny. Ale podobnie jak w przypadku zalewu wiadomości na temat zmian klimatu, wiele osób nie chce o tym słyszeć - a zrobienie filmu na ten temat jest jeszcze trudniejszym zadaniem" – podkreślił.
Gwiazdor nie szczędził komplementów twórcy. "To, co Adam zrobił tak genialnego, to wykorzystanie analogii do gigantycznej komety zmierzającej w kierunku Ziemi i tego, jak ludzkość zareagowałaby na to z poziomu politycznego, naukowego i co byśmy z tym zrobili" – kontynuował.
"To naprawdę przypomniało mi, jak to jest z naukowcami zajmującymi się klimatem. Są pewne trudne prawdy, z którymi bohaterowie muszą się zmierzyć, podobnie jak my, jako gatunek na Ziemi" – zaznaczył. Aktor opisuje kryzys klimatyczny jako "najważniejszy problem, przed jakim stanęła ludzkość w historii cywilizacji".
Podsumował, że jeśli ludzie nie podejmą działań na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym, to problemy, z jakimi borykają się bohaterowie filmu, będą się tylko nasilać w świecie rzeczywistym. "Mamy bardzo ograniczone okno 10 lat, aby dokonać tego przejścia. Jeśli nie będziemy głosować na liderów i nie będziemy wspierać wszystkiego, co ma związek z łagodzeniem skutków zmian klimatycznych, czeka nas los bardzo podobny do tych postaci" – skwitował.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut