Kukiz chce powołania komisji śledczej ws. inwigilacji. Ma już poparcie kilku klubów

Adam Nowiński
Paweł Kukiz chce powołania sejmowej komisji śledczej, która zajęłaby się sprawą inwigilacji służb za kadencji PiS oraz... PO-PSL. Jego koło liczy 4 osoby, a potrzebuje 46 głosów. Okazuje się jednak, że pomysł Kukiza cieszy się sporym zainteresowaniem, a on sam znalazł już podobno kilku sojuszników.
Paweł Kukiz szuka poparcia dla projektu uchwały o powołanie komisji śledczej ws. inwigilowania posłów. Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Kukiz i jego komisja śledcza

Ostatnie informacje na temat użycia przez polskie służby systemu szpiegującego Pegasus wobec senatora PO Krzysztofa Brejzy skłoniły Pawła Kukiza do stworzenia projektu uchwały w sprawie powołania sejmowej komisji śledczej. Sęk w tym, że Kukiz nie chce sprawdzić, czy doszło do inwigilowania polityków za czasów PiS, ale także za czasów PO od 2007 roku.

Ale zanim Sejm będzie mógł zająć się projektem uchwały, to musi on zostać wniesiony przez Prezydium Sejmu lub co najmniej 46 posłów, a koło Kukiz'15-Demokracja ma ich tylko czterech.


Dlatego Paweł Kukiz musi szukać sojuszników. W rozmowie z "Faktem" zdradził, że podjął już pierwsze rozmowy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, Szymonem Hołownią, a poseł Jarosław Sachajko z przedstawicielami Konfederacji.

– Partie, z którymi rozmawiałem, wyraziły wstępnie intencję podpisania się pod naszym wnioskiem – mówi "Faktowi" Paweł Kukiz. Przyznaje jednak, że ugrupowania te chcą wydłużenia okresu czasu, który powinna przeanalizować komisja.

– Nie jestem zwolennikiem sięgania głębiej niż 2007 r., bo to za długi okres i problem może się rozmyć – odpowiada Kukiz i dodaje, czeka teraz na posiedzenia klubów i kół parlamentarnych, które mają podjąć decyzję w tej sprawie. Kolejną rozmowę Kukiz ma odbyć z liderem nowej Lewicy, Włodzimierzem Czarzastym.
Czytaj także: Dorota Brejza o ataku Pegasusem: To przykre, w jakich momentach służby były z nami [PODCAST]

Pegasus i sprawa Brejzy

W grudniu ubiegłego roku wyszło na jaw, że Krzysztof Brejza miał być podsłuchiwany w 2019 roku przez polskie służby za pomocą Pegasusa.

– Jestem przekonany, że zostałem w to wklejony jako figurant, stworzono taki pretekst, żeby móc mnie inwigilować – przekonywał na antenie radia RMF FM polityk.

W sierpniu 2019 roku podczas kampanii do wyborów parlamentarnych Krzysztof Brejza zajmował się sztabem KO. Wówczas w aferę fakturową zaangażowano prezydenta Inowrocławia, czyli ojca senatora, Ryszarda Brejzę. Później w TVP pojawiły się informacje o farmie trolli, którą miał rzekomo zainicjować Krzysztof Brejza.

Następnie na portalu tvp.info zamieszczono artykuł autorstwa Samuela Pereiry, w którym pojawiła się treść SMS-ów należących – jak twierdziła wtedy stacja – do polityka Koalicji Obywatelskiej. Wynikało z nich, że Brejza miał hejtować w sieci swoich przeciwników. Senator PO nie zostawił tak tej sprawy i pozwał telewizję. Polityk pozwał Telewizję Polską, a w grudniu 2021 roku wygrał w sądzie.

W grudniu z kolei agencja Associated Press donosiła o zhakowaniu za pośrednictwem Pegasusa telefonów m.in. senatora Krzysztofa Brejzy. "33 potwierdzone włamania Pegasusem w kampanii wyborczej na dwa moje telefony" – pisał wówczas na Twitterze, w oparciu o informacje z artykułu AP, która podawała, że telefon polityka był atakowany od 26 kwietnia do 23 października 2019 roku.
Czytaj także: "Kaczyński wpadł w histerię". Brejza wyjaśnił nagły zwrot prezesa PiS w sprawie Pegasusa