100 tys. zakażeń dziennie? Wirusolog wskazuje, czy czarne scenariusze Niedzielskiego są realne
W jednym z ostatnich wywiadów minister Adam Niedzielski poinformował, że zgodnie z najczarniejszymi scenariuszami moglibyśmy odnotowywać w Polsce kilkaset tysięcy zakażeń koronawirusem dziennie. Kiedy miałoby to nastąpić? – Robimy przecież mniej niż 100 tys. testów dziennie, w związku z tym takiego poziomu, przynajmniej na papierze, w raportach, nie osiągniemy – podkreślił w rozmowie z naTemat.pl prof. Robert Flisiak.
- Prof. Robert Flisiak skomentował w rozmowie z naTemat.pl czarne scenariusze pandemii COVID-19, o których informował niedawno minister zdrowia Adam Niedzielski
- Ekspert wskazał, że 100 tys. zakażeń koronawirusem dziennie jest w Polsce jak najbardziej możliwe, ale nie przy tak niskiej liczbie wykonywanych testów
- – My nie mamy motywacji ani do testów, ani do szczepień, a wpływają na to niekonsekwentne wypowiedzi przedstawicieli władz – wskazał członek Rady Medycznej przy premierze
– Najczarniejsze scenariusze mówią nam o ponad 100 tys. zakażeń dziennie. Są scenariusze, które mówią też o 200 lub 300 tys. Są to jednak założenia. Staramy się przygotować na każdy scenariusz, ale na ten moment to są liczby – mówił minister Adam Niedzielski w jednym z najnowszych wywiadów.
W wielu europejskich krajach już od kilku tygodni codziennie odnotowuje się setki tysięcy zakażeń koronawirusem. Czy taka sytuacja może dotyczyć również Polski? I jeśli tak, to kiedy te najbardziej katastroficzne scenariusze miałyby się zrealizować? Prof. Robert Flisiak w rozmowie z naTemat.pl podkreślił, że taka liczba wyników dodatnich jest oczywiście możliwa, ale na pewno "nie na papierze".
– Liczba zakażeń dziennych jest zależna od liczby wykonywanych testów. Jeżeli założymy, że 20 proc. testów ma być dodatnich, to żeby osiągnąć poziom 100 tys. musielibyśmy robić 500 tys. badań dziennie. A robimy przecież mniej niż 100 tys. W związku z tym takiego poziomu, przynajmniej na papierze, w raportach, nie osiągniemy – wyjaśnił prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
– To jest po prostu arytmetyka – wskazał prof. Flisiak, podkreślając, że tak wysoka liczba wyników dodatnich w Polsce jest oczywiście możliwa, ale nie przy obecnych "ograniczeniach technicznych".
11 stycznia Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 11 406 nowych zakażeniach przy 92,4 tys. wykonanych testach na koronawirusa. Tego dnia poinformowano też o 493 zgonach w związku z COVID-19 , a co za tym idzie liczba zgonów od początku pandemii przekroczyła w Polsce 100 tys. Jak wypadamy pod tym względem na tle innych krajów?Nie zobaczymy szczytu tej góry, bo ona jest w Polsce obcinana przez możliwości techniczne. Obcinamy tę górę nieustannie. Czym? Niemożnością diagnozowania wszystkich przypadków dodatnich.
2 387 – tyle zgonów od początku pandemii koronawirusa odnotowano w Australii liczącej 25,7 mln mieszkańców. To jeden z bardziej skrajnych przykładów, który pokazuje, jak duży wpływ na liczbę zgonów w danym kraju ma poziom wyszczepienia społeczeństwa. W Australii w pełni zaszczepionych jest 76,8 proc. obywateli (dane na 4 stycznia). W pełni zaszczepieni w Polsce stanowią 48,65 proc. całego społeczeństwa (dane z 10 stycznia).
– Nie dziwmy się więc, że w krajach, gdzie osób zaszczepionych jest więcej, fala będzie łagodniejsza – podkreślił prof. Flisiak. Jak dodał, jeżeli chodzi o najnowszy wariant koronawirusa Omikron powinniśmy w zasadzie patrzeć nie na tych, którzy zaszczepili się dwiema lub jedną dawką, ale na tych, którzy zaszczepili się dawką przypominającą.
– Tylko że my nie mamy motywacji ani do testów, ani do szczepień. Demotywujące w Polsce są konsekwencje dodatniego wyniku testu, no i demotywujące do szczepień jest oczywiście to, że tak bardzo niekonsekwentne są wypowiedzi przedstawicieli władz – wymownie podsumował ekspert.