Fantastyczna walka polskiej potęgi w hicie Ligi Mistrzów. Gigant tym razem wziął rewanż

Krzysztof Gaweł
Najlepsza klubowa ekipa Europy, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle znalazła pierwszy raz w tym sezonie Ligi Mistrzów pogromcę. Polska ekipa przegrała z naszpikowanym gwiazdami Cucine Lube Civitanova 2:3 (17:25, 25:16, 18:25, 25:22, 12:15) starcie 3. kolejki fazy grupowej rozgrywek. Włosi wzięli rewanż za ćwierćfinał poprzednich rozgrywek, który przegrali po dramatycznej walce i złotym secie.
Cucine Lube Civitanova ograło Grupę Azoty ZAKSA w szlagierze Ligi Mistrzów siatkarzy Fot. CEV
Dla takich pojedynków i takich meczów wymyślono Ligę Mistrzów. W środę stanęły po dwóch stronach siatki ekipy Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Cucine Lube Civitanova, ostatnich dwóch triumfatorów rozgrywek i potentatów na Starym Kontynencie. Polska ekipa wiosną w ćwierćfinale rozgrywek wyrzuciła Włochów za burtę, wygrywając dramatycznego złotego seta 16:14. Nadszedł czas na rewanż, który tym razem rozegrano w Gliwicach.

Kędzierzynianie rozpoczęli spotkanie bardzo udanie, wygrali dwie kontry i prowadzili grę (7:5, 10:8). Włoska potęga znalazła jednak sposób na gospodarzy. Mocny serwis, znakomita gra na siatce i wysoka skuteczność w ataku, w którym brylowali Marlon Yant oraz Ricardo Lucarelli. Szybko rosła przewaga gości (11:14, 14:18), a nasz zespół nie był w stanie nawiązać walki jak równy z równym.


Zacięli się w ataku środkowi, nie kończył na prawej flance Łukasz Kaczmarek, a skrzydłowi Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk raz po raz nadziewali się na włoski blok. W nim brylował rzecz jasna rosły Simon Robertlandy, gigant rodem z Kuby. Niestety, pierwszy set był srogą lekcją siatkówki ze strony Włochów, którzy ograli mistrzów Europy 25:17 i prowadzili w meczu.

Trójkolorowi musieli zdecydowanie wzmocnić serwis, zacząć serwować regularnie i stawić czoła włoskiej ofensywie. Udało się, szybko opanowali wydarzenia na parkiecie siatkarze Grupy Azoty ZAKSA, a od stanu 10:10 zaczęli budować przewagę i prowadzenie w meczu (16:14). Udało się wreszcie zablokować Marlona Yanta, do tego serwis działał bez zarzutu.

Kapitalną serię w tym elemencie zaliczył Norbert Huber, Włosi w pewnym momencie przestali wykańczać ataki, a kolejne kontry na punkty zamieniali Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk (19:15). Gianlorenzo Blengini poprosił o przerwę, posłał do boju Ivana Zaytseva, ale losów partii nie odmienił. Polska ekipa wygrała 25:16, w meczu znów był remis.

W secie trzecim ponownie oglądaliśmy skuteczną, ofensywną i bardzo efektowną. Marlon Yant wziął na siebie ciężar zdobywania punktów, świetnie rozgrywał Luciano De Cecco, a przewaga Cucine Lube szybko stała się dla naszej ekipy zbyt wysoka (13:8, 17:10). Kędzierzynianie odbili się od włoskiej ściany i po raz drugi w środowy wieczór musieli odrabiać straty (18:25).

Bohaterem czwartej partii został Kamil Semeniuk, który zdobył dziewięć punktów, w tym siedem w kontratakach i prowadził zespół w trudnych momentach do tie-breaka i wygranej w partii numer cztery. Kędzierzynianie szybko zbudowali prowadzenie (8:4, 16:10), ale w końcówce Włosi zaczęli odrabiać straty za sprawą Ivana Zaytseva (17:21). Wojnę nerwów wygrali jednak miejscowi, zamknęli seta wynikiem 25:22 i przedłużyli pojedynek.

W secie numer pięć Cucine Lube Civitanova bardzo szybko zyskało przewagę (7:4), a klubowi mistrzowie Europy mieli problemy z grą w ataku i musieli odrabiać straty (5:9). Wreszcie znaleźli sposób na ataki Ricardo Lucarellego, wreszcie Norbert Huber dwa razy zatrzymał blokiem Simone Anzaniego i znów była nadzieja na wygraną (10:12). Niestety, błędy w samej końcówce sprawiły, że to goście zgarnęli wygraną i dwa punkty (15:12).

W tabeli grupy C lideruje Cucine Lube Civitanova, a Grupa Azoty ZAKSA zajmuje miejsce drugie i traci do włoskiego giganta raptem punkt. Kolejny mecz wicemistrzowie Polski zagrają 26 stycznia na swoim parkiecie, a ich rywalem będzie trzeci w stawce Lokomotiw Nowosybirsk. Wygrana może oznaczać niemal pewny awans do fazy pucharowej LM.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Cucine Lube Civitanova 2:3 (17:25, 25:16, 18:25, 25:22, 12:15)
Sędziowali: Laszlo Adler (Węgry), Vladimir Simonović (Serbia)
Widzów: ok. 5000

Czytaj także: Koniec bezkrólewia, Biało-Czerwoni mają nowych selekcjonerów. Celem powrót na szczyt