"To niezgodne z prawem Unii". Rzecznik rządu o karze za Turów i utracie unijnych pieniędzy

Wioleta Wasylów
Komisja Europejska zagroziła w czwartek, że jeśli Polska nie zapłaci kar, które są ciągle naliczane z powodu niewstrzymania działalności kopalni Turów, to te pieniądze zostaną nam potrącone ze środków, które są nam wypłacane z unijnego budżetu. Rzecznik rządu Piotr Müller stwierdził, że jest to "niezgodne z prawem Unii", ale Polska "jest w stanie ponieść ten koszt".
Piotr Müller oznajmił, że rząd uważa, iż działania TSUE, jak i Komisji Europejskiej są "niezgodne z prawem UE". Fot. Pawel Wodzynski / East News

Spór o kopanie Turów pomiędzy Polską a Czechami i Unią Europejską trwa. Przypomnijmy, że 20 września Trybunał Sprawiedliwości UE nałożył na Polskę karę – 500 tys. euro na rzecz Komisji Europejskiej za każdy dzień zwłoki w zastosowaniu się do nałożonego na nasz kraj środka tymczasowego w postaci nakazu wstrzymania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.


Kara jest naliczana, ale polski rząd niewiele sobie z tego robi, a kopalnia wciąż działa. W czwartek na konferencji prasowej rzecznik Komisji Europejskiej Balazs Ujvari przekazał, że Bruksela wysłała do Polski już dwa wezwania do zapłaty kary, jednak pieniędzy wciąż nie ujrzała.

Czytaj także: Rząd PiS nie zareagował na trzy wezwania ws. Turowa. UE już szykuje blokadę pieniędzy dla Polski

Rzecznik zapowiedział, że jeśli Polska nie zareaguje na te ponaglenia i nie uiści zaległości wobec KE – które jak na razie wynoszą ponad 263 mln zł, czyli ponad 57 mln euro – to zabierze nam te środki z funduszy, które są nam należne z budżetu unijnego. W latach 2021-2027 mamy otrzymać z niego (docelowo, nie biorąc na razie pod uwagę kary) ok. 137 mld euro.

Müller: "Działania TSUE i KE są niezgodne z prawem unijnym"

Do sprawy odniósł się w czwartek rzecznik polskiego rządu Piotr Müller. Na początek zaznaczył, że rząd "zasadniczo nie zgadza się" z wyrokiem TSUE i nałożoną na Polskę karą, bo według polskich władz Trybunał "wykracza poza kompetencje UE".

Podobne zdanie ma na temat działań KE. – W związku z tym, to, co możemy robić, to czekać na działania Komisji Europejskiej w tym zakresie. Jeżeli będzie ona chciała ostatecznie, w sposób naszym zdaniem niezgodny z przepisami prawa unijnego, potrącić te środki z tych środków, które są przekazywane do budżetu polskiego, to oczywiście zawsze może tak zrobić, natomiast bezpieczeństwo Polaków pod kątem energetycznym jest dla nas najważniejsze – tłumaczył.

Czytaj także: Nagle odwołany polski ambasador w Czechach ponownie zabiera głos. Morawieckiemu pójdzie w pięty

– Jesteśmy w stanie ponieść ten koszt, który zabezpieczy polskie rodziny przed wyłączeniem energii elektrycznej dla kilku milionów ludzi – oznajmił rzecznik.

Spór Polski i Czech o Turów

Pod koniec lutego w TSUE znalazła się skarga przeciwko Polsce. Złożyły ją Czechy, które obawiały się, że rozbudowa kopalni węgla brunatnego Turów może być szkodliwa dla środowiska naturalnego i ludności przygranicznej. Wskazywano, że może to ograniczyć dostęp do wody mieszkańcom Liberca. Narzekano też na hałas oraz pył.

W maju TSUE zastosował wobec Polski tzw. środek tymczasowy i oficjalnie nakazał, zgodnie z wolą czeską, zaprzestanie wydobycia węgla w Turowie do czasu wydania wyroku.

Rząd Mateusza Morawieckiego nie zastosował się do tej decyzji. Zamiast tego postanowił negocjować z Czechami, jednak to nie przyniosło skutku. W związku z tym we wrześniu TSUE zdecydował się nałożyć na Polskę karę w wysokości 500 tys. dziennie, dopóki działalność Turowa nie zostanie wstrzymana.
Czytaj także: "Za chwilę zacznie się robić dramat". Tak w Brukseli patrzą na to, jak Polska traci pieniądze