Polski ambasador w Pradze powiedział parę szczerych słów o sporze ws. kopalni Turów i błyskawicznie stracił stanowisko. Mirosław Jasiński placówkę objął zaledwie w listopadzie 2021. Dyplomata w rozmowie z Onetem podkreśla, że nie żałuje swoich słów. Jak stwierdził, jego odwołanie nie zmieni faktu, że strona polska niewłaściwie zachowała się w kwestii rozwiązania sporu z Czechami.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Polski ambasador w Pradze ws. sporu o kopalnię Turów opowiedział się po czeskiej stronie. "To był brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu – i to w pierwszym rzędzie z polskiej strony" – oświadczył Mirosław Jasiński
Po wypowiedzi dyplomaty dla Deutsche Welle rzecznik rządu zapowiedział jego odwołanie. Jasiński placówkę w Pradze objął zaledwie pod koniec grudnia 2021 r.
– Nie żałuję tego, co powiedziałem. Sprawę Turowa należy załatwić, bo kładzie się cieniem na naszych relacjach z Czechami – odpowiada Jasiński
"Nie ma zgody na skrajnie nieodpowiedzialne wypowiedzi ws. kopalni w Turowie. Każdy polski dyplomata ma obowiązek dbać o polskie interesy" – napisał na Twitterze rzecznik rządu Piotr Müller, uzasadniając decyzję o rozpoczęciu procedury odwoławczej.
Chodzi o wypowiedzi ambasadora Jasińskiego dla Deutsche Welle. Polski dyplomata z rozbrajającą szczerością przyznał, że racja leży po stronie czeskiej i że to strona polska zachowała się niewłaściwie w tym konflikcie.
"To był brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu – i to w pierwszym rzędzie z polskiej strony. W końcu podobne rzeczy zdarzały się i w Bełchatowie czy Koninie i nikt tam z tego nie robił afery" – oświadczył Jasiński.
Po oświadczeniu rzecznika, że ambasador w Pradze straci stanowisko, Onetowi udało się skontaktować z Mirosławem Jasińskim. – Nie żałuję tego, co powiedziałem. Sprawę Turowa należy załatwić, bo kładzie się cieniem na naszych relacjach z Czechami – stwierdził dyplomata.
Ambasador przyznał, że premier nie zadzwonił do niego z informacją o zamiarze odwołania go ze stanowiska. Według informacji Onetu Jasiński (pochodzi z Wrocławia) jest znajomym Mateusza Morawieckiego i to premier osobiście zdecydował o jego nominacji. Chciał bowiem mieć w Pradze zaufanego człowieka, który zajmie się kwestią sporu o Turów.
Wcześniej, gdy odbierał nominację na ambasadora, wiceszef MSZ wręczył mu odznakę Bene Merito, którą przyznano mu "za wzmacnianie pozycji Polski na arenie międzynarodowej".
Polska nie miała ambasadora w Pradze od czerwca 2020 roku. Poprzednia szefowa placówki stanowisko straciła w atmosferze skandalu. Barbarę Ćwioro odwołał ze stanowiska Andrzej Duda, ponieważ ta, jak wykazało wewnętrzne śledztwo, stosowała mobbing i dyskryminację wobec swoich pracowników.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Tam są specyficzne warunki geologiczne. Ta wielka bariera głęboko w ziemi, która była propagandowo prezentowana jako dodatkowe zabezpieczenie przed odpływem wód gruntowych, tak naprawdę ma chronić kopalnię przed zalaniem przez wody trzeciorzędowe, czyli głębsze, i w ogóle nie ma żadnego znaczenia tam, gdzie są studnie. Bądźmy więc uczciwi i przyznajmy, że powodem sporu była jednak arogancja pewnych ludzi.
Z PGE?
- Tak. Przede wszystkim z dyrekcji kopalni. Potem jest dyrekcja PGE, a całe lata świetlne dalej ministerstwa i premier. Trzeba te szkody naprawić natychmiast, bo jeśli ktoś sobie kopie dół, to nie znaczy, że ludzie z sąsiedztwa mają zostać bez wody. Nie wierzę w to, żeby wielkiej kopalni nie było stać na zrobienie wodociągu dla kilkudziesięciu gospodarstw.Czytaj więcej
Mirosław Jasiński
b. ambasador Polski w Czechach
Turów powinien być załatwiony na poziomie ekspertów obu stron. Źle się stało, że zajmują się nim premierzy, ministrowie i unijny sąd. Moje odwołanie tego nie zmieni.