"O te dane zabiega Rosja". Wyciekła cała lista dot. uzbrojenia polskiego wojska. MON odpowiada
Do sieci przedostały się ważne dane, dotyczące zapotrzebowania dla polskiego wojska – o wycieku bazy zasobów donosi Onet, który powołał się na dwa odrębne źródła ze środowiska służb specjalnych. "Niektóre informacje są niezwykle cenne dla obcych wywiadów" – podkreśla portal.Teraz oświadczenie w tej sprawie wydało Ministerstwo Obrony Narodowej.
- Jak informuje Onet, 9 stycznia do sieci wyciekły dane dotyczące zapotrzebowania polskiego wojska, dzięki którym można określić "stan posiadania całej polskiej armii, a także jej braki w sprzęcie".
- Portal donosi, że źródło wycieku udało się namierzyć kolejnego dnia, jednak informacje "ściągali już użytkownicy (...) m.in. z Rosji i Chin".
- Teraz oświadczenie w tej sprawie wydało Ministerstwo Obrony Narodowej. "Sprawa jest szczegółowo analizowana przez służby" – przekazano.
Jak donosi Onet, wyciek zasobów polskiego wojska miał się pojawić 9 stycznia 2022 roku. Portal zaznacza, że "niektóre informacje są niezwykle cenne dla obcych wywiadów. Według naszego informatora, specjalisty od cyberbezpieczeństwa, bazę ściągali już użytkownicy z kilkunastu krajów, w tym z Rosji i Chin".
Ogromy wyciek bazy zasobów polskiego wojska
Do sieci miało wydostać się łącznie 1 757 390 zapisów. Dane te dotyczą "zgłoszonego zapotrzebowania każdej jednostki na sprzęt – od całych F-16, przez ciężką broń, jej części, amunicję do niej, części zamienne, po mundury, bieliznę, koce oraz sprzęt komputerowy, a nawet sztandary i dyplomy".Onet podkreśla, że dzięki tym informacjom, można zlokalizować, gdzie polska armia ma braki: jakiego sprzętu nie ma, który nie działa, a którego potrzebuje. – Inspektorat Wsparcia został obnażony. W tych bazach jest wszystko: od majtek po samoloty i czołgi – przyznał jeden z rozmówców portalu.
Inne źródło, wysoki rangą oficer, przyznał: "Te systemy są źródłem informacji na temat wyposażenia, uzbrojenia, struktury, rodzajów amunicji, części zamiennych itp. Jeśli ktoś ma do nich dostęp, to wie wszystko o stanie naszych sił zbrojnych. Dlatego te dane nigdy nie powinny być zgromadzone w jednym miejscu. Jestem przerażony, że ktoś je w taki sposób zgrupował, a jeszcze bardziej tym, że trafiły one do sieci".
Czytaj także: Nowa odsłona afery mailowej. Tak PiS miało bronić się po fiasku zakupu caracali?
– Nie znam sprawy, ale gdyby tak było, to materiał jest wart ogromne pieniądze. Są to dane strategiczne, o które zabiega wywiad Rosji. Dają one podstawę do precyzyjnego szacowania, jaki jest stan materiałowy jednostek wojskowych, jakie mamy zapasy, które jednostki są traktowane priorytetowo, a bardziej ogólnie o tym, jaka jest zdolność obronna naszego kraju – podkreślił z kolei były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Piotr Pytel.
Doniesienia skomentował też m.in. rzecznik Koła Parlamentarnego Porozumienie Jan Strzeżek. "Jak to możliwe, że co chwile mamy włamania i wycieki – u Posłów, Ministrów, a nawet w armii. Jak państwo chce chronić obywateli, skoro nie jest w stanie chronić swoich własnych tajemnic??" – napisał na Twitterze.
MON odpowiada na doniesienia o wycieku danych z wojska
Zgodnie z informacjami Onetu, Narodowemu Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni wyciek udało się zlokalizować kolejnego dnia. Najprawdopodobniej jego źródłem było Szefostwo Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy.Służby starają się obecnie ustalić okoliczności, w których doszło do przedostania się tych danych do Internetu – donosi portal. Jego informator uważa, że prawdopodobnie któryś informatyk z Inspektoratu skopiował do własnego programy dane z wojskowych systemów: Jednolitego Indeksu Materiałowego, który jest powiązany z bazami danych ze Zintegrowanego Wieloszczeblowego Systemu Informatycznego Resortu Obrony Narodowej (ZWSI RON).
Czytaj także: Dezerter z polskiej armii znów szokuje. Tym razem snuje teorie o "zbiorowych mogiłach"
Teraz do sprawy odniosło się Ministerstwo Obrony Narodowej. Napisało "Sprawa jest szczegółowo analizowana przez służby. Trwa wyjaśnianie, czy doszło do wycieku oraz, czy ujawniony plik faktycznie został wytworzony w Siłach Zbrojnych RP" – napisano w oświadczeniu.
"Na obecnym etapie postępowania branych jest pod uwagę wiele scenariuszy np. że jest to testowy plik przeznaczony do testowania oprogramowania. Bazy produkcyjne w Siłach Zbrojnych RP obligatoryjnie używane są tylko w specjalnie do tego przeznaczonych systemach wojskowych. Trwają również analizy czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP. Do zakończenia postępowania wyjaśniającego nie będziemy komentować sprawy" – podkreślił MON.