Emilewicz przeprasza za swój wpis o pandemii. "Fala krytyki przykryła jego sens"

Agata Sucharska
Wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz przeprosiła w mediach społecznościowych za swój wpis o pandemii, na której "zyskali Polacy". Posłanka Prawa i Sprawiedliwości podtrzymuje jednak, że jej post ma sens, ale został on przykryty przez "falę merytorycznej krytyki i zwykłego hejtu".
Emilewicz przeprasza za wpis o "Polakach zyskujących na pandemii". Fot. Karolina Adamska/East News

Przeprosiny Emilewicz za wpis o pandemii

Przypomnijmy, że Jadwiga Emilewicz udostępniła w mediach społecznościowych wpis, w którym podzieliła się swoimi wnioskami na temat wzrostu gospodarczego w czasach pandemii koronawirusa.

"Polska zyskuje na pandemii. Ponad 200 mld PLN pomocy dla przedsiębiorców i pracowników w ramach Tarcz Antykryzysowych oraz uruchomione błyskawicznie fundusze na inwestycje lokalne stawiają Polskę w czołówce wzrostu" – stwierdziła.

Wpis Emilewicz, a szczególnie stwierdzenie, że "Polska zyskuje na pandemii", spotkał się ze wzmożoną krytyką. "Rewelacyjny wydźwięk pierwszego zdania. Ciekawe, czy dżuma lub ebola też dałyby takie korzyści", "Ponad 100 tysięcy zgonów, sukces Polski. Pani to skasuje, bo wstyd!", "Że to przeszło przez klawiaturę…" – brzmią jedne z tych "delikatniejszych" komentarzy.


"Mój ostatni wpis wywołał ogromną burzę. Wiele komentarzy zwraca uwagę na niefortunnie użyte w moim wpisie słowo 'zyskuje' Mają Państwo rację to nie jest dobrze użyte słowo w kontekście pandemii i cierpienia ludzi, jakie ona powoduje. I za to chciałabym wszystkich przeprosić" – przyznała posłanka w poście na Twitterze.
W dodanym do wpisu oświadczeniu podkreśliła, że nie takie były jej intencje. "Fala merytorycznej krytyki i zwykłego hejtu przykrywa jego sens, który przede wszystkim na celu zwrócić uwagę, że Polska jest w gronie niewielu państw, które pomimo pandemii nadal się rozwijają" – tłumaczy Emilewicz.

Przypomnijmy tylko, że od początku pandemii w Polsce zmarło już ponad 100 tys. osób chorych na COVID-19. Tragiczną liczbę przekroczyliśmy 11 stycznia. Ale eksperci podkreślają, że liczba covidowych zgonów w naszym kraju może być znacznie wyższa.

Prof. Robert Flisiak podkreślał niedawno w rozmowie z naTemat.pl, że 100 tysięcy to są tylko osoby zidentyfikowane, którym wykonano test i u których wykryto zakażenie. Poza tym są jeszcze zgony ponadwymiarowe, spowodowane pogorszeniem się sytuacji w szpitalach. Szacuje się, że jest to kolejnych 100 tysięcy ofiar.
Czytaj także: Nowy raport MZ o COVID-19. Liczba zgonów wciąż na wysokim poziomie