Banaś zeznaje ws. Pegasusa. "Padłem ofiarą nielegalnej inwigilacji"

Łukasz Grzegorczyk
Marian Banaś stanął przed senacką komisją nadzwyczajną ws. Pegasusa. Jak poinformował, w wyniku kontroli wykonania budżetu państwa za rok 2017, NIK ustaliła fakt nielegalnego dofinansowania działalności CBA na kwotę 25 milionów złotych. Szef NIK nie ma wątpliwości, że on sam również padł ofiarą inwigilacji.
Marian Banaś: Padłem ofiarą inwigilacji. Fot. Jacek Dominski/REPORTER
Na początku Marian Banaś wygłosił krótkie oświadczenie, w którym zaznaczył, że nadzór nad służbami specjalnymi został powierzony premierowi oraz ministrowi Mariuszowi Kamińskiemu.

– Istniejące w Polsce rozwiązania prawne w zakresie nadzoru i kontroli nad służbami nie gwarantują, że ewentualne nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu zostaną wykryte i skorygowane – mówił Banaś.

Jego zdaniem niedopuszczalne jest z punktu widzenia demokratycznego państwa, że szefowie poszczególnych służb specjalnych decydują o przepływie informacji oraz zakresie nadzoru i kontroli.
Banaś nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja prawna i faktyczna sprawia, że ofiarą nielegalnej inwigilacji może być każdy. – Przykładem jest wniosek o uchylenie mi immunitetu. Chociaż nadal posiadam immunitet, wniosek zawiera fragmenty tendencyjnie cytowanych fragmentów z mojej skrzynki mailowej – wskazywał.


Banaś: Padłem ofiarą nielegalnej inwigilacji


Banaś w odpowiedzi na pytanie jednego z członków komisji wyraził przekonanie, że on sam padł ofiarą inwigilacji. – W 2017 roku podczas remontu mieszkania służby Krajowej Administracji Skarbowej zauważyły tam kable, które mogły służyć do podsłuchiwania mojego mieszkania. W 2018 roku podjęto próbę włamania się do mojego prywatnego telefonu – wyliczał.
Marian Banaś
Szef NIK

Mając na uwadze ostatnie wydarzenia, po głębokiej analizie dokumentów, podjąłem decyzję o wszczęciu pilnej kontroli doraźnej dotyczącej nadzoru państwa nad służbami specjalnymi. Wyjaśnienia powinien złożyć Jarosław Kaczyński.

Jak stwierdził, przeciwko niemu jest prowadzona cała akcja. – Zmierza do tego, by pozbawić mnie funkcji prezesa, i by na moim miejscu znalazł się wygodny dla władzy komisarz polityczny – ocenił. Szef NIK potwierdził, że powiadomił w tej sprawie prokuraturę, ale nie dostał żadnych informacji o postępach.

Banaś: Nigdy nie zmieniłem swoich zasad


W dalszej części posiedzenia Banasiowi zasugerowano, że wcześniej pozostawał w lepszych relacjach z przedstawicielami obecnej władzy.

– Ja nigdy nie zmieniłem swoich zasad. Państwo polskie było dla mnie najważniejszą wartością. Gdy pełniłem funkcję szefa KAS, wiceministra, to robiłem to jak najlepiej. Nigdy nie byłem partyjnym działaczem, tylko wykonywałem konkretne rzeczy na rzecz państwa – wyliczał. Wspomniał też m.in. o uszczelnieniu systemu podatkowego.

Banaś nie ma wątpliwości, że w momencie, gdy stał się szefem NIK i przedstawia wyniki kontroli, stał się niewygodny dla władzy.
Marian Banaś
Szef NIK

Mariusz Kamiński kontroluje służby, które nie muszą się spowiadać obywatelom. Oczekiwano, że na fotelu prezesa zasiądzie ktoś posłuszny. Ja na taki scenariusz się nie zgodziłem.

Szef NIK zapewnił, że zwróci się do Citizen Lab o sprawdzenie, czy jego telefon był inwigilowany przez Pegasusa.

Na koniec Wadim Tyszkiewicz zapytał Banasia, ilu kontrolerów pracuje teraz w NIK oraz czy wyniki kontroli są weryfikowane przez prezesa i czy wpływa on na wyniki? – Chciałbym, żeby to wybrzmiało – przyznał. Banaś odpowiedział, że dziś pracuje w NIK ponad 1,6 tys. kontrolerów. – Mogę powiedzieć, że to wielkiej klasy fachowcy, są niezależni. Ich wyniki są publikowane. Ja osobiście nie wykonuję żadnych kontroli – mówił.
Czytaj także: Nowe doniesienia z komisji ws. Pegasusa. W aferę ma być zamieszany Rzecznik Praw Dziecka

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut