Złoty i nieskromny. Co potrafi naprawdę gorący smartfon, czyli Huawei P50 Pro? Sprawdziliśmy to

Michał Jośko
Płynął, płynął i choć od premiery na rynku chińskim minęło niemal pół roku… wciąż nie dopływał na Stary Kontynent. Lecz wreszcie stało się: od dziś okręt flagowy ze stoczni Huawei dostępny jest również w polskich sklepach. W moje ręce ów smartfon trafił już dwa tygodnie temu, tak więc miałem sporo czasu na sprawdzenie, czy warto było wypatrywać go w tak wielkim napięciu.
Fot. naTemat
Mokry sen fotografa

Zacznijmy od garści suchych faktów: na tylnej części smarftona umieszczono układ składający się z aparatów True-Chroma, z których pierwszy oferuje 50 megapikseli rozdzielczości, jasność na poziomie f/1,8 oraz optyczną stabilizację obrazu, natomiast w przypadku drugiego (mono) to 40 Mpx oraz f/1,6. Do tego dochodzą: aparat ultraszerokokątny (13 Mpx, f/2,2, 120 stopni) oraz teleobiektyw (64 Mpx, f/3,5, optyczna stabilizacja obrazu).

Całość jest ostatnim z efektów wieloletniego związku Huawei z niemiecką Leicą, gdyż drogi tych firm rozeszły się jakiś czas temu. Smutna to wieść, jednak pewną pociechą może być to, iż owo pożegnanie zrealizowano w naprawdę powalającym stylu.
Fot. naTemat
Dopracowana do perfekcji optyka w połączeniu z ogromnym doświadczeniem w zakresie oprogramowania pozwalają dokonywać istnych cudów, wynosząc fotografię smartfonową na zupełnie nowy poziom.

Czytaj także: Przesiądź się na Huawei. Jak krok po kroku zadomowić się na smartfonie z HMS [PORADNIK]

Pieczę nad wszystkim sprawują tutaj m. in. najnowsze wydania technologii Huawei XD Optics oraz HUAWEI XD Fusion Pro. Skojarzenia z "bekowym" emotikonem "xD"? Znikają natychmiast po wykonaniu pierwszego zdjęcia. Choć P50 Pro miał niełatwe zadanie do wykonania (jego poprzednicy podnieśli poprzeczkę naprawdę wysoko), to sprostał wyzwaniu.

Fotografie, które możemy nim wykonywać, rzucają na kolana – począwszy od szczegółowości obrazu, włączając w to najdrobniejsze z detali, a skończywszy na precyzji odwzorowania kolorów.

Co niezmiernie ważne, na zdjęcia ostre niczym danie doprawione papryczką Carolina Reaper możemy liczyć także w słabych warunkach oświetleniowych.
Zdjęcie wykonane Huawei P50 Pro (ustawienia domyślne)Fot. naTemat
Zdjęcie wykonane Huawei Mate 40 ProFot. naTemat

Teleobiektyw zapewnia stukrotne przybliżenie, natomiast zdjęcia makro możemy wykonywać już od 2,5 centymetra. Kolejną naprawdę mocną stroną tego smartfona jest jego autofokus – szybki niczym pociąg Maglev i precyzyjny jak szwajcarski bankier – dzięki któremu P50 Pro zachwyca również podczas fotografowania obiektów będących w ruchu.

A cóż tam z przodu? Miłośników autoportretów ucieszą możliwości ultraszerokokątnego (100 stopni) aparatu, oferującego 13 megapikseli, jasność na poziomie f/2,4 oraz autofokus działający już od 14 centymetrów.

Wisienkami na owym torcie są inteligentne technologie, takie jak chociażby funkcja, dzięki której w momencie, gdy do naszego selfiaczka postanowią dołączyć znajomi, aparat samoczynnie przełącza się na szeroki kąt.
Fot. naTemat
Huawei nie owija w bawełnę: w przypadku tego urządzenia absolutnym priorytetem było skonstruowanie mocarza w dziedzinie fotografii. Jeżeli mowa o rejestrowaniu filmów, możliwości nowego flagowca Shenzhen przypominają model Mate 40 Pro.

Czyli: jest bardzo dobrze, choć najwyższą z dostępnych tutaj jakości zapisu jest 4K (3840 x 2160 pikseli do 60 klatek na sekundę). Dlaczego? Ot, firma Huawei, wychodząc z założenia, iż na rynku jest zbyt mało urządzeń wyświetlających obraz 8K, wolała skupić się na wyśrubowaniu parametrów fotograficznych.
Fot. naTemat
OLED power!

Przejdźmy do elementu, dzięki któremu zarówno kontrolujemy proces tworzenia zdjęć i filmów, jak i konsumujemy multimedia. Huawei P50 Pro wyekwipowany został w ekran OLED o zakrzywionych krawędziach i przekątnej 6,6 cala.

Zapewnia rozdzielczość 2700 x 1228 pikseli i 120-hercowe odświeżanie. Co w przypadku urządzeń tej marki jest już tradycją, może pochwalić się rewelacyjnymi parametrami – włączając w to korzystanie ze smarfona w ostrym słońcu.

Główna różnica, jeżeli zestawić ową nowość z poprzednikami? To bardzo szerokie – bo wynoszące 1,07 miliarda barw – spektrum kolorystyczne, wspierane przez technologię True-Chroma. Efekt? Zdecydowanie bardziej naturalne odtwarzanie świata, który staramy się uchwycić przy pomocy obiektywów.
Fot. naTemat
Inżynierowie oraz informatycy stojący za tym urządzeniem poświęcili również sporo czasu i energii na to, aby był możliwie bezpieczny dla naszych oczu. Należysz do osób, które wpatrują się godzinami w wyświetlacz smartfona?

Docenisz zaawansowane sterowanie poziomem jasności – wszystko dzieje się z pozoru niezauważalnie, z częstotliwością 1440 herców, jednak efekty – czyli: mniejsze zmęczenie oczu i obraz dostosowany idealnie do każdych warunków oświetleniowych – są naprawdę odczuwalne.
Fot. naTemat
Sprinter czy maratończyk?

W obudowie – dodajmy: odpornej na wodę i kurz zgodnie z normą IP68 – umieszczono baterię o pojemności 4360 mAh. Choć to wynik gorszy o 140 miliamperogodzin od Mate'a 40 Pro, to osobom korzystającym ze smartfona w sposób umiarkowany bezproblemowo wystarczy na ok. 1,5 dnia. Ci, którzy sięgają po telefon częściej, nie muszą lękać się, czy urządzenie naładowane rano, przetrwa do wieczora.

Co w sytuacji, gdy na ekranie wyświetla się "rezerwa"? Spokojnie, bez stresu: do dyspozycji mamy tutaj 66-watową technologię SuperCharge, dzięki której naładowanie baterii od 5 do 100 proc. zajmowało mi mniej więcej godzinę lekcyjną.
Fot. naTemat
Gdy urządzenie potrzebuje szybkiego zastrzyku energetycznego, w ciągu ok. sześciu minut zdołamy powiększyć zapas prądu o 20 procent.

Gwoli dziennikarskiej formalności: do dyspozycji mamy również bardzo szybkie (50 W) ładowanie indukcyjne, a także funkcję ładowania zwrotnego, dzięki której możemy podzielić się energią z innymi urządzeniami.

Styl "na bogato"

Czas pracy P50 Pro można uznać za bardzo dobry nie tylko ze względu na duży wyświetlacz, lecz również fakt, iż mamy do czynienia z urządzeniem smukłym i lekkim. Wymiary wynoszą 158,8 x 72,8 x 8,5 milimetra, natomiast masa to 195 gramów (dla porównania: w przypadku modelu Mate 40 Pro to odpowiednio 162,9 x 75,5 x 9,1 mm oraz 212 g).

Jak na urządzenie cienkie, a do tego wyposażone w szklany tył, całość trzyma się w dłoni pewnie. Dzięki temu, iż całość została naprawdę dobrze wyprofilowana i wyważona, można z niej korzystać wygodnie również bez futerałów.
Fot. naTemat
Lękasz się o to, w jakim kierunku potoczą się sprawy, gdy smartfon upadnie na twardą nawierzchnię? Sięgnij po przezroczyste etui, które producent umieścił w pudełku…

… dzięki temu zminimalizujesz ryzyko zepsucia tego, nad czym w pocie czoła pracowali ludzie odpowiedzialni za dizajn owego sprzętu, czyli urządzenia, które już z daleka krzyczy "należę do kategorii premium".

Huawei P50 Pro zdecydowanie nie jest odpowiednikiem skromnej, szarej myszki w świecie smartfonów – zwłaszcza jeżeli mamy do czynienia z egzemplarzem w kolorze określonym przez producenta jako Cocoa Gold.

Przyglądając się tej świeżynce z bliska, z łatwością dostrzeżemy perfekcyjną jakość wykonania absolutnie każdego niuansu. Jeżeli szukasz telefonu prezentującego się niczym milion dolarów – przepraszam: 6 360 000 juanów – P50 Pro może być świetnym wyborem.

No a skoro już o pieniądzach mowa: nad Wisłą cenę ustalono na 5499 zł. W trwającej do 8 lutego ofercie przedsprzedażowej telefon możemy nabyć w zestawie ze słuchawkami Huawei FreeBuds 4, wykorzystując kupon rabatowy o wartości 500 zł.
Fot. naTemat
Pokaż kotku, co masz w środku

Oczywiście skupianie się wyłącznie na urodzie byłoby płytkie, tak więc porozmawiajmy także o pięknie wewnętrznym. Smartfon, który znajdziesz w polskich sklepach, posiada procesor Snapdragon 898 (niestety bez obsługi łączności 5G).

Ten pokaz możliwości firmy Qualcomm łączy fenomenalną wydajność z umiarkowaną konsumpcją energii, tak więc od P50 Pro możesz wymagać naprawdę wiele.

W testowanym przeze mnie egzemplarzu procesor tworzył naprawdę udany tercet z ośmioma gigabajtami pamięci RAM i systemem Android 11 z nakładką EMUI12 - jakiekolwiek "zawieszki", niepokojące przegrzewanie się, tudzież opóźnione reakcje? Nie odnotowano niczego z owej listy.
Fot. naTemat
Na dobry początek otrzymujesz tutaj 256 GB pamięci wbudowanej (którą w razie potrzeby możesz wesprzeć przy pomocy karty pamięci). Z jednej strony to naprawdę sporo. Z drugiej: gwarantuję, że użytkownik tego sprzętu będzie zapełniał ją kolejnymi gigabajtami w szybkim tempie.

Gdyż, powiedzmy sobie szczerze, fenomenalne możliwości P50 Pro wywołują naprawdę intensywne pragnienie rejestrowania otaczającego nas świata.