Nowe fakty ws. śmierci Izabeli z Pszczyny. Lekarze bali się oskarżeń o nielegalną aborcję
Powraca sprawa Izabeli z Pszczyny. Dziennikarze "Uwagi!" dotarli do nowych nagrań, które mogą być dowodem na to, że lekarz obawiali się, że zbyt wczesne wywołanie poronienia będzie uznane za nielegalną aborcję.
Śmierć Izabeli z Pszczyny
30-letnia Izabela zmarła w szpitalu na sepsę, ponieważ lekarze zwlekali z przeprowadzaniem aborcji, mimo poważnych wad wrodzonych płodu. Prawie dobę przed śmiercią kobieta pisała do swojej mamy, że boi się o swoje życie. Śmierć Izabeli wywołała protesty w całym kraju dotyczące zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.Oburzona tą sytuacją część społeczeństwa, wskazywała na ustawę antyaborcyjną jako przyczynę zwłoki lekarzy. Prorządowe media nie zgadzały się z tym, uznając, że był to po prostu błąd medyczny. Faktem jest, że przez wiele godzin nie podejmowano żadnych racjonalnych działań, by ratować Izabelę. Dlaczego lekarze nie ratowali 30-latki, mimo wyraźnego pogorszenia stanu zdrowia? Z odpowiedzią przychodzi materiał TVN.
Nowe nagranie
Niedługo po śmierci Izabeli, zanim sprawa przedostała się do mediów, z jednym z pszczyńskich medyków rozmawiała jej szwagierka. Kobieta próbowała dowiedzieć się, dlaczego wcześniej nie doprowadzono do terminacji ciąży, skoro wiadomo było, że płód nie przeżyje. Rozmowę nagrała. Nie była ona dotąd emitowana, dziennikarze zdecydowali się na publikację ze względu na ważny interes społeczny.– Byłem ostatnio we Wrocławiu, gdzie wykład miał Krajowy Konsultant do spraw Ginekologii i Położnictwa. Jak doszedł do etapu poronienia na etapie 22. tygodnia, czy odpływania wód, powiedział, że ten temat przemilczy. Dlaczego przemilczy? Dlatego, że jest ustawa antyaborcyjna, która nie daje możliwości interwencji czy usunięcia ciąży. Ja już pomijam kwestię światopoglądu, to nie jest moja ocena, ale powiem pani tak, że jesteśmy w pewnym klinczu formalno-prawnym – słyszymy w nagraniu.
"Podlegamy pod paragrafy karne"
– Co ma zrobić lekarz, jeżeli dziecko żyje? Czy ma podjąć decyzję o prowokacji, w którym momencie? To są dyskusje, wie pani, nie chce mi się… Prowokować indukcję poronienia.... wtedy podlegamy pod paragrafy karne, że indukujemy poronienie – słyszymy na jednym z nagrań. I dalej:
– Indukowanie poronienia, czyli doprowadzenie do poronienia, jest obarczone karą. Nie wolno tego robić. Czyli aborcja jest karą – wskazuje medyk.
– Tak, ale jak nie zagraża życiu – zaznacza kobieta.
– Czytała pani ustawę antyaborcyjną? – usłyszała w odpowiedzi.
– Tak, ale są przesłanki do cesarskiego cięcia…
– Koledzy doszli do tego wniosku rano i tyle – skwitował medyk.
"Baba jak inkubator"
O tym, że za biernością lekarzy stała ustawa antyaborcyjna świadczyły, już wcześniej publikowane, wiadomości wysłane przez 30-latkę do rodziny. Wyraźnie pisała, że lekarze powiedzieli jej, że ze względu na ustawę antyaborcyjną musi czekać, aż płód sam obumrze lub rozpocznie się akcja porodowa. Potwierdza to pacjentka z łóżka obok.
– Ona czuła, że coś jest nie tak. Ale cały czas jej mówili, że to serce bije, i dopóki serce bije, to tak musi być. Serce płodu – mówi kobieta.
Izabela w SMS-ach pisała m.in.:
Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, jeśli nie, ekstra, mogę spodziewać się sepsy. Bo przyspieszyć nie mogą, musi serce przestać bić lub coś się zacząć.
Nie mogą sprowokować porodu, jeśli płód żyje, Mogę sepsy dostać, bo już się czuję jakby mnie choroba zbierała.
Rozmowa z bratem: – Czyli dają coś na poród, żeby wywołać? – Nie mogą – odpowiada 30-latka. – Takie mają procedury, taka ustawa – pisze. – Baba jak inkubator – dodaje.
Śląska Izba Lekarska
Nagranie zaprezentowano w Śląskiej Izbie Lekarskiej, która prowadzi postępowanie w związku z wydarzeniami w szpitalu w Pszczynie.
– Zaostrzanie odpowiedzialności prawnej rodzi wśród lekarzy postawy defensywne. Obserwujemy to, a jest to bardzo niepokojące. Trzeba postępować zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, ale też wielokrotnie trzeba podejmować działania ryzykowne dla dobra pacjenta – mówi Alicja van der Coghen ze Śląskiej Izby Lekarskiej.
– Nie może być tak, że lekarz będzie bał się podjąć konkretnych działań, ze względu na odpowiedzialność, że będzie myślał, czy za taki a nie inny czyn, nie trafi do więzienia – dodaje.
Lekarze, którzy zajmowali się panią Izabelą, nie chcą komentować nagrania. Odmawia także szpital.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut