Wiemy, kiedy poznamy nowego trenera reprezentacji Polski. W co gra prezes Cezary Kulesza?

Krzysztof Gaweł
Cezary Kulesza zapewnił, że już 31 stycznia na PGE Narodowym poznamy nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Adam Nawałka czeka, prezes PZPN szuka kandydata poza Polską, ale na razie nie idzie mu to zbyt dobrze. Piłkarze się niecierpliwią, a kibice mają zwyczajnie dość. Chocholi taniec trwa, a przecież czas ucieka i zaraz trzeba będzie walczyć o mundial.
Cezary Kulesza ma pod ręką Adama Nawałkę, ale wciąż szuka nowego trenera dla reprezentacji Polski Fot. Jakub Kaminski/East News
Chocholi taniec z wyborem trenera reprezentacji Polski trwa, a prezes PZPN Cezary Kulesza reżyseruje nam telenowelę, która ma mieć szczęśliwe zakończenie. Tak, głównym wygranym tej całej historii ma być sternik polskiej piłki, który chce wyjść z cienia Zbigniewa Bońka w sposób spektakularny. I na razie wydaje się, że mu to nie do końca wychodzi. Cóż, czy trzeba się obawiać, że w marcu nasz zespół nie zagra koncertu symfonicznego, tylko disco polo?

Obawy są i być muszą, przecież fotel trenera reprezentacji Polski to miejsce nadzwyczaj eksponowane, wszyscy śledzą wybory nowego selekcjonera, tak jak wszyscy obserwowali rejteradę Paulo Sousy. A prezes PZPN Cezary Kulesza zdaje się nie pamiętać, że media i kibice nie zapomną mu, jeśli zaskoczy wyborem i jego decyzja będzie miała (zły) wpływ na losy naszego awansu na MŚ.


O co w tym wszystkim chodzi? Wydaje się, że o osobę prezesa PZPN. I tu nie przesądzamy, że jest tak bardzo skupiony na sobie i na misji przeskoczenia swojego słynnego poprzednika, że zapomniał o drużynie narodowej. Być może tak nie jest. Ale wtedy Cezary Kulesza jawi się nam jako człowiek, który nie potrafi podjąć wiążącej decyzji i wziąć na siebie odpowiedzialność. A to nie wróży nam dobrze na przyszłość.

– Nowy selekcjoner reprezentacji Polski zostanie przedstawiony 31 stycznia na PGE Narodowym w Warszawie. Proszę kibiców i media o jeszcze chwilę cierpliwości, choć wiem, jakie olbrzymie emocje wzbudza ten temat – powiedział szef polskiej piłki dziennikarzom WP Sportowych Faktów. Jego zdaniem proces jest na ostatniej prostej, a prezes ma wkrótce wyjaśnić, dlaczego wszystko tak się przeciągało.

Prezes PZPN znów obiecuje, znów wyznacza termin, a przecież jednego już nie dotrzymał, a jego słowa można odczytać też tak, że pośpiechu nie ma. A przecież nie tak dawno sam mówił nam, że trzeba się spieszyć. Dlaczego więc zmienił zdanie? Cóż, za kulisami wyborów selekcjonera toczy się rozgrywka, o której pewnie się wiele nie dowiemy. Ale pewne przecieki do nas docierają.

Cezary Kulesza spotkał się z Adamem Nawałką, strony się dogadały, były selekcjoner już niemal zabrał się do pracy, rozmawiał z członkami sztabu i czekał na ogłoszenie. Prawnicy wymienili umowy, różnica finansowa wiązała się z ryzykiem awansu, albo też jego braku, na MŚ. Nawałka chciał ok. 100 tysięcy euro więcej, niż oferował PZPN. Ta informacja przewija się w dwóch-trzech źródłach blisko kadry.

Szef polskiej piłki chce zapłacić mniej, być może różnica zdań jest mu na rękę. Bo trzyma byłego selekcjonera w zawieszeniu, kupując czas na negocjacje z innymi kandydatami. Andrij Szewczenko? Kulesza o nim marzy, ale ten żąda milionów euro za swoją pracę (ponoć trzech), na co związku nie stać. Zwłaszcza że miałby płacić niezależnie od awansu na MŚ.

Pojawiła się opcja Marcela Kollera, znów autorski niemal plan prezesa, ale nie dość, że strony się nie dogadały, to jeszcze agentem Szwajcara jest Cezary Kucharski. Wyobrażacie sobie, że Robert Lewandowski zaakceptuje trenera, którego proponuje mu dawny agent, obecnie wróg numer jeden? Wątpliwe. Jakby tego było mało, Szwajcar jest kontuzjowany, po operacji kolana nie chodzi, jak informował Piotr Koźmiński (WP).

Czas ucieka, baraże za dwa miesiące, wszyscy czekają. A Cezary Kulesza ma jeszcze tydzień – jeżeli tym razem dotrzyma słowa – by podpisać umowę i zaprezentować nam trenera kadry. Kibice? Chcą Nawałkę. Dziennikarze? Chcą Nawałkę. Piłkarze? Chcą Nawałkę. A Cezary Kulesza też chce, ale jak już nie będzie miał okazji zabłysnąć innym nazwiskiem. A dlaczego tak bardzo chce?

Bo selekcjoner ma być jego autorskim pomysłem. Ma być wolny od dawnych decyzji Zbigniewa Bońka (a Adam Nawałka to człowiek "Zibiego" w poczuciu obecnego prezesa), by kojarzył się tylko z Cezarym Kuleszą. Nieźle prezes kombinuje, bo splendor po awansie na mundial spadnie też na jego osobę. Zasłania się troszkę przypadkiem Paulo Sousy, troszkę nas czaruje i wodzi za nos. Czy zakłada porażkę?

Bo jeśli nie awansujemy na mundial, może być jednym z winowajców. I już nie zyska opinii publicznej, bo będzie miał wtedy przeciw sobie kibiców, pewnie część piłkarzy, a może też nowego selekcjonera. Ryzyko jest spore, ale cóż, prezes wie w co gra. Tak się nam wydaje. Adam Nawałka czeka. Jeśli nie zostanie wybrany, stanie mu się po ludzku krzywda i nie będzie to eleganckie ze strony związku.

Czekają piłkarze, którzy też chcieliby wiedzieć, na czym stoją. Jak na pomysły szefa PZPN zareaguje kapitan Robert Lewandowski? Cóż, albo prezes Kulesza ma go po swojej stronie, albo ryzykuje podłożenie bomby w szatni naszej drużyny. A ostatnie czego nam trzeba, to robienie kogoś w konia i niesnaski, prawda? Oczekujemy decyzji i koncentracji na celu.

Apelujemy więc do szefa PZPN: Panie prezesie, proszę podjąć decyzję i dać nam selekcjonera. Historia oceni, czy decyzja jest dobra, czy zła. Ale niech zapadnie i niech nasze myśli skupione będą na meczu z Rosjanami. Chocholi taniec na szczęście nie tylko oznacza bierność, ale też nadzieję na odrodzenie. I na to, w wykonaniu Biało-Czerwonych i zapewne przy pana udziale, czekamy.

Czytaj także: Rosjanie mają kłopot przed meczem z Polską. Szykuje się dobra zmiana dla polskiej kadry

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut