Małgorzata Gosiewska: kim jest pierwsza żona Eryka Gosiewskiego?

Karolina Pałys
Małgorzata Gosiewska nie jest politykiem, obok którego można przejść obojętnie. Zwolennicy pierwszej żony zmarłego w katastrofie smoleńskiej Eryka Gosiewskiego i obecnej wicemarszałek Sejmu z ramienia PiS chwalą jej zaangażowanie. Przeciwnicy wypominają ostre słowa pod adresem przeciwników politycznych oraz afery: konflikt z byłą teściową Marią, oraz problemy z rozliczaniem wydatków biura poselskiego.
Małgorzata Gosiewska, wicemarszałek Sejmu IX kadencji Fot. East News / Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Małgorzata Gosiewska: początki w polityce

Obecna wicemarszałek Sejmu urodziła się w Gdańsku, ale jej rodzina ma korzenie na wschodzie: matka pochodziła z Wilna, ojciec z Lubelszczyzny.

W młodości Małgorzata Maria Kierat, bo tak brzmi jej rodowe nazwisko, marzyła pracy na morzu. Trenowała żeglarstwo i wierzyła, że uda się jej się dostać do Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Niestety, urodziła się kilka lat za wcześnie - w latach 80. kobiet nie przyjmowano na nawigację.


Maturę pisze w liceum w Czersku, potem zdaje na historię - najpierw w słupskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej, potem na Uniwersytecie Gdańskim. Dyplomu nie zdobyła, ale znajomości - owszem. W czasach studenckich wchodzi do Niezależnego Zrzeszenia Studentów, gdzie poznaje przyszłego męża Przemysława.

Jej pierwszą ważna posadą jest stanowisko starszego referenta w Komisji Krajowej NSZZ “Solidarność”. Jej przełożonym jest Lech Kaczyński Po dwóch latach, w 1992 roku, zaczyna pracę u boku jego brata, Jarosława Kaczyńskiego. Przyszły prezes Prawa i Sprawiedliwości zatrudnia ją w swoim biurze poselskim. Ten polityczny epizod - w przeciwieństwie do znajomości z Kaczyńskim - trwa jednak zaledwie rok.

Zawodowo Małgorzata Gosiewska wybiera ścieżkę związaną z finansami. W 1993 zaczyna pracę w Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. To instytucja, która wprowadza do Polski SKOK-i. Trzy lata później, Gosiewska zostaje prezesem jednego z nich - Bielańska SKOK w Warszawie. Z tego stanowiska odchodzi w roku 2000. W międzyczasie zajmuje się również księgowością w biurze poselskim Ludwika Dorna, jest też ekonomistką w Hucie LW. W kolejnych latach Gosiewska zbliża się do samorządu: jest inspektorem w biurze ds. ochrony informacji niejawnych Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, potem w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego pełni obowiązki kierownika wydziału. W połowie pierwszej dekady lat dwutysięcznych jest również zastępcą burmistrza dzielnicy Ursus.

Swoją przynależność partyjną Gosiewska określiła już na samym początku i konsekwentnie trzyma się swojego wyboru. Od 1991 roku związana z Porozumieniem Centrum, a od 2001- z Prawem i Sprawiedliwością. Pierwsze polityczne szlify zbiera jednak dopiero w 1998 roku, kiedy to została radną gminy Warszawa-Bielany. W 2002 idzie oczko wyżej - do Rady MIasta Warszawy.

Kandydatura do sejmu to rok 2005. Gosiewska zasiada w ławach jednak tylko dwa lata. W przyspieszonych wyborach z 2007 roku nie udaje jej się uzyskać reelekcji. Trzy lata później została radną sejmiku województwa mazowieckiego, a w 2011 ponownie posłanką. W Parlamencie utrzymuje się przez kolejne kadencje. W 2019 zastępuje Joannę Witek na stanowisku wicemarszałka Sejmu.

Małgorzata, Beata, Jadwiga - trzy Gosiewskie w konflikcie

Małgorzata nie jest jedyną Gosiewską w polityce. Ba, nie jest nawet jedyną kobietą, która nazwisko to przyjęła po mężu. Druga żona Przemysława Gosiewskiego - Beata - obecnie zasiada w Senacie. W życiu publicznym można również spotkać jego matkę Jadwigę - byłą szefową PiS w powiecie sławieńskim.

O otwartych konfliktach pomiędzy kobietami głośno zrobiło się po śmierci Przemysława Gosiewskiego w katastrofie smoleńskiej. Wcześniej współpraca Małgorzaty z byłym mężem przebiegała dość spokojnie. Musieli się dogadywać - Gosiewski był przewodniczącym klubu parlamentarnego PiS w 2005 roku, gdy Małgorzata zaczynała swoją karierę na Wiejskiej.

Współpracownicy wspominali wtedy, że wrogości pomiędzy byłymi małżonkami nie było, jeśli już, to nadmierna kurtuazja (mówili do siebie na “pan” i “pani”) i okazjonalne przytyki (Małgorzacie zdarzyło się publicznie wypomnieć byłemu mężowi niewysokie alimenty).

Małgorzata i Przemysław Gosiewscy rozeszli się po tym, jak kariera męża zaczęła nabierać rozpędu. Małgorzata miała “obrażać się” na długie godziny, jakie Przemysław spędza w pracy. On miał odpowiadać, że jako polityk nie może codziennie wracać do domu w porze obiadu.

Jak później wypomni Małgorzacie byłą teściowa, decyzję o rozstaniu miała podjąć w najgorszym dla Przemysława momencie: – Zabrała dziecko i opuściła go w newralgicznym momencie, kiedy nie dostał się do parlamentu – mówiła Jadwiga w 2015 roku, kiedy Małgorzata i Beata miały ścigać się o miejsce na liście PiS w wyborach do europarlamentu.

Matka Przemysława Gosiewskiego otwarcie zaapelowała wtedy do władz PiS, aby postawiły na Beatę, która miała być “prawdziwą synową”. Małgorzata natomiast, zdaniem Jadwigi Gosiewskiej, nie tylko nie miała na tyle istotnych zalet, aby “upierać się przy jej kandydowaniu”, ale była wręcz przyczyną “gehenny”, przez którą miał przez lata po rozwodzie przechodzić Przemysław Gosiewski.

W odpowiedzi na zarzuty Małgorzata stwierdziła tylko, że “nie da się sprowokować”. Koniec końców, Małgorzata została w Sejmie, a Beata rozpoczęła karierę europosłanki. w tym samym czasie, druga żona Gosiewskiego uaktywnia się jako strona w sprawie roszczeń odszkodowawczych po katastrofie prezydenckiego Tupolewa.

Żądanie odszkodowania za Smoleńsk w wysokości 5 milionów złotych odbiło się sporym echem. Beata Gosiewska miała narzekać, że nie dostała od państwa wystarczającej pomocy. Jak jednak donosiły media, wdowa po Przemysławie Gosiewskim wcześniej otrzymała odszkodowanie w wysokości 250 tysięcy na siebie i każde z dwójki dzieci pary.

Odszkodowanie otrzymał również syn Przemysława z pierwszego małżeństwa - Eryk. Sama Małgorzata nie wypowiadała się szeroko na tematy odszkodowań za Smoleńsk. Skupiła się na wyjaśnieniu przyczyn katastrofy.

Małgorzata Gosiewska: afera

O pieniądzach w związku z działalnością Małgorzaty Gosiewskiej zrobiło się jednak głośno w innym kontekście. W 215 roku do prokuratury wpłynęło doniesienie o popełnieniu przez Gosiewską przestępstwa. Chodziło o oszustwo. Posłanka miała korzystać z przysługujących posłom darmowych lotów w celach prywatnych, a faktury za transport z lotnisk, rozliczać na swoje biuro poselskie. Prokuratura sprawdzała również, czy jeden z opłacanych z sejmowej kasy telefonów komórkowych był użytkowany bezprawnie przez syna posłanki Eryka. Gosiewska zaprzeczała, że miało dojść do jakichkolwiek nadużyć.

W historii “afer” z udziałem Małgorzaty Gosiewskiej zapisał się też epizod, w którym określiła przeciwników miesięcznic smoleńskich jako: “bydło i swołocz”. Z ust posłanki padło również słowo: “zwyrodnialcy”. Małgorzata Gosiewska tłumaczyła, że słowa te nie były skierowane do nikogo personalnie.

W portalach plotkarskich echem odbił się też epizod z “aferą na lotnisku”. Gosiewska miała rzekomo spóźnić się na odprawę i, będąc pod wpływem alkoholu, wdać się w kłótnię z obsługą lotniska.