Olimpijski kult jednostki. Zimowe igrzyska to trudna opowieść dla Biało-Czerwonych
Tylko 22 medale w historii startów na zimowych IO dla Polski? Skromny dorobek medalowy Biało-Czerwonych to żadna niespodzianka. Dopiero w ostatnich dwóch dekadach nasze olimpijki i nasi olimpijczycy nadrobili stracony czas. Zrobili to we trójkę: Justyna Kowalczyk, Adam Małysz i Kamil Stoch.
Zwycięzcą klasyfikacji medalowej pierwszych ZIO była Norwegia. W Chamonix skandynawska potęga sięgnęła po 17 krążków. Przykładowo w konkursie skoków narciarskich w pierwszej piątce było aż czterech Norwegów. Co ciekawe, Jacob Tullin Thams skoczył dwukrotnie po 49 metrów na skoczni Tremplin aux Bossons (K-50) i to wystarczyło do historycznego złota.
Atak Lewandowski-Małysz
Biało-czerwoni od 1924 do końca stycznia 2022 zdobyli tylko pięć medali więcej (22) niż Norwegowie na pierwszych igrzyskach. A prób olimpijskich było aż 23. Potęgą sportową w zimowej rywalizacji Polska nigdy nie była, o czym decydowały najczęściej te mniej pragmatyczne kwestie (mało zimowy klimat) i te bardziej (finanse).Na pierwszy medal Polska czekała 32 lata zimowych startów olimpijskich. Wreszcie w kombinacji norweskiej po brąz sięgnął absolwent Technikum Mechanicznego w Gliwicach Franciszek Gąsienica-Groń
Trochę jakby kilka lat temu na boisku w drużynie z Robertem Lewandowskim występował przykładowo Adam Małysz.
Błysk panczenistek
Po pierwszym krążku Gąsienicy-Gronia w Cortina d'Ampezzo, na siódmych w historii igrzyskach zimowych cztery lata później Polska dołożyła dwa kolejne medale. Zadecydował o tym jeden bieg na 1500 metrów w łyżwiarstwie szybkim.Na podium stanęły dwie Polki, choć żadna z nich nie została mistrzynią olimpijską. Elwira Seroczyńska została srebrną medalistką, a po brąz sięgnęła Helena Pilejczyk. Panie zagrały na nosie polskim działaczom, którzy jeszcze na kilka dni przed startem zawodów nie chcieli wysyłać panczenistek nie dając im większych szans w dyscyplinie, która debiutowała w programie igrzysk.
Klątwa złota Fortuny
Ostatnim medalem Biało-Czerwonych w XX wieku było mistrzostwo olimpijskie mającego wówczas 19 lat Wojciecha Fortuny. Skoczek, który podobnie jak Seroczyńska i Pilejczyk na igrzyska jechać nie miał, zapisał się w historii polskiego sportu na zawsze. Nie będzie już bowiem kolejnego pierwszego złota ZIO dla biało-czerwonych.Medal Fortuny w Sapporo (1972) spiął się smutną klamrą trzydziestu lat posuchy medali dla Polski na zimowych igrzyskach. Mówiono o klątwie skoczka, który po sukcesie w Japonii kilka lat później skończył ze skakaniem. W Polsce lata bez sukcesów zimowych na igrzyskach utwierdzały za to nieprzekonanych, że jesteśmy słabi.
Z błędnego myślenia wyprowadził kraj "Orzeł z Wisły". Małysz w Salt Lake City (2002) zdobył dwa medale, brązowy i srebrny. Kolejne dwa wicemistrzostwa Polak dołożył w Vancouver (2010). Polski skoczek znalazł się wśród niewielkiej grupy postaci zimowego olimpizmu, które w XXI wieku poprawiły nasz mizerny dorobek medalowy.
Jednostki napisały historię
Biało-czerwoni zdobywali medale łącznie w pięciu dyscyplinach. Specjalizacje? Skoki narciarskie (dziewięć krążków), łyżwiarstwo szybkie (sześć) i biegi narciarskie (pięć). Te ostatnie – jedynie w osobie Justyny Kowalczyk.Brakujące na liście są jednorazowe wizyty na olimpijskim podium kombinatora norweskiego (Gąsienica-Groń) oraz biathlonu w postaci Tomasza Sikory z ZIO w Turynie. W Vancouver i Soczi reprezentacja Polski zdobyła po sześć medali, czyli łącznie ponad połowę całego dorobku w historii startów polskich olimpijek i olimpijczyków. Skoro zatem narzekamy na małą liczbę krążków, warto pamiętać, w ostatnich latach biało-czerwoni wyraźnie się podciągnęli.
To najlepiej ukazuje, że jesteśmy uzależnieni od jednostek, a myślenie perspektywiczne w zimowych sportach w kraju jest mrzonką. Zbigniew Bródka po złoto olimpijskie w łyżwiarstwie szybkim w Soczi sięgał, kiedy w Polsce nie było nawet jednej krytej areny dla panczenistów. Arena Lodowa już jest (od grudnia 2017 roku), ale ten wyjątek nie potwierdza reguły.
W przypadku występu w Pekinie możemy jedynie oczekiwać, nie wymagać. Podtrzymania medalowej serii biało-czerwonych. Jeśli w 2022 roku reprezentacja Polski sięgnie po choćby jeden medal, wybije dwadzieścia lat regularnego stawania na olimpijskich podiach. O takiej serii w XX wieku można było tylko pomarzyć.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut