Takiego kibica nie ma nikt na świecie, mają nasi skoczkowie. "Stoch jest geniuszem, wierzę w złoto"

Krzysztof Gaweł
– Kamil Stoch dla mnie to jest geniusz po prostu. Już się zabrali za niego, ale on jest wspaniały. Więc lepiej się nie odzywać i nie krytykować, tylko czekać na jego skoki. Każdy z naszych zawodników przez ostatnie dziesięć lat dawał nam tyle radości, że nie mógłbym w nich zwątpić nawet przez chwilę. Nie wierzę, że coś złego się wydarzy – mówi naTemat Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski z Sapporo i legenda polskich skoków. Jak przyznał, jeśli warunki będą sprawiedliwe, nasi mogą wywalczyć nawet złoty medal.
Wojciech Fortuna to prawdziwa ikona polskich skoków, pierwszy zimowy mistrz olimpijski z Polski Fot. Bartosz KRUPA/East News
Wojciecha Fortunę, legendę polskich skoków narciarskich i pierwszego złotego medalistę zimowych igrzysk olimpijskich z Polski, złapaliśmy w pracy tuż przed startem igrzysk w Pekinie. Fortuna od lat mieszka na Podlasiu i jak zawsze jest wulkanem energii. Naszą rozmowę, jak to obecnie bywa, rozpoczęliśmy od pandemii i kwestii koronawirusa. – Byłem lekko przeziębiony, mam jeszcze katar, ale testy przeszedłem na minusie, więc wszystko jest okej – zapewnił nas mistrz.

Igrzyska za pasem, zapytaliśmy więc Wojciecha Fortunę o jego przewidywania i faworytów do medali. – Na co my możemy liczyć? Wie pan co, każdy na coś liczy i wszyscy się przygotowują. Nie chcę pompować żadnego balona, ale ja wierzę w wielkie doświadczenie naszych skoczków. Jak tylko będzie odpowiednia pogoda, bez żadnego deszczu i wiatru, jak to było ostatnio, to będzie dobrze. Będzie bardzo dobrze – nie kryje optymizmu 70-letni były skoczek.

I znów wracamy do koronawirusa, bo przez niego igrzyska odbywają się w ostrym reżimie sanitarnym. – To jest największy znak zapytania. Kto się rano obudzi i się dowie, że jest na plusie. To jest nerwówka, zwłaszcza dla zawodników. Ale bądźmy dobrej myśli. Jak będą fajne warunki, nie taka loteria jak ostatnio w Niemczech, to nasi zawodnicy sobie poradzą. Mają tak ogromne doświadczenie, że jestem przekonany, że będą walczyć o medale – nie kryje wiary w polskich skoczków Wojciech Fortuna. I zapewnia, że zespół Michała Doleżala zaskoczy w Azji.


– Mieli dużo pecha. Ale proszę zauważyć, że jak tylko były dobre warunki, to każdy z naszych skoczków się budził i skakał. Drużyna też się przebudziła, mieliśmy czterech skoczków w pierwszej siódemce. Jakby tak było na igrzyskach w konkursie drużynowych, to będzie prawdziwy medal. Może i nawet złoty – uważa mistrz olimpijski z Sapporo. Od lat bardzo ceni Kamila Stocha, ale nie ukrywa, że o medal może pokusić się też Piotr Żyła.

– A Kamil Stoch dla mnie to jest geniusz po prostu. Skakał coraz lepiej, przestał i pojawiła się krytyka u niektórych, a on wygrał właśnie kwalifikacje. Już się zabrali za niego, ale on jest wspaniały. Więc lepiej się nie odzywać, tylko czekać na jego skoki. Każdy z naszych zawodników przez ostatnie dziesięć lat dawał nam tyle radości, że nie mógłbym w nich zwątpić nawet przez chwilę. Nie wierzę, że coś złego się wydarzy. Czekajmy spokojnie i proszę zadzwonić po igrzyskach, wtedy pan zobaczy – dodał Fortuna i z pewnością po zakończeniu zmagań w Pekinie będziemy rozmawiać z nim o jego wrażeniach.

Tymczasem poprosiliśmy legendę o chwilę wspomnień i powrót do olimpijskiej rywalizacji sprzed pięciu dekad. Wojciech Fortuna wyraźnie się ożywił, wspominając swój start w Sapporo. – Miałem pecha, bo przecież w ogóle miałem tam nie jechać. Gdyby nie dziennikarze, to bym w ogóle na olimpiadę nie pojechał. Jeden z najważniejszych towarzyszy, który był szefem Polskiego Związku Narciarskiego, powiedział tak: wygraliście kwalifikacje i ja wam gratuluję, ale na igrzyska nie pojedziecie, bo jesteście młodzi i nie macie rutyny. A w związku z tym się pogubicie – przypomniał swoje przejścia.

Cała historia skończyła się dobrze, 19-latek zadziwił świat i sięgnął po złoty medal, a jego przeciwnicy szybko zamienili się w najlepszych przyjaciół. – Co ciekawe, on mnie później prowadził po Sapporo za rękę i nie odpuszczał mnie na krok. Z litości nie będę mówił nazwiska. Przeprosiny? Nie usłyszałem czegoś takiego do dziś. Wyszło na koniec, że to była jego zasługa – gorzko śmieje się po latach legenda. Być może decyzja działacza PZN i PZPR pozbawiłaby Polskę pierwszego złota zimowych igrzysk. Stało się na szczęście inaczej.

Na kogo zdaniem mistrza możemy jeszcze liczyć w Pekinie? – Każdy z naszych sportowców jest świetnie przygotowany. Nie wiem, co wyniknie po testach Natalii Maliszewskiej, dziś jest na minusie, a jutro na plusie. Czekajmy spokojnie, bo to już niedługo. Obiecuję panu, że fortuna będzie im sprzyjać na pewno – żartuje nasz legendarny skoczek i szeroko się uśmiecha.

Jak Wojciech Fortuna będzie śledził olimpijskie zmagania?

– W domu w Gorczycy będę oglądał skoki. Nie wybieram się nigdzie, bo mam takie miejsce, że nie zamienię go na żadne. Gorczyca to piękna miejscowość w Puszczy Augustowskiej, mieszkam tu niemal dwadzieścia lat. Nie zamienię się na żadne Krupówki. Zima tutaj jest piękna. Nawet teraz jestem w Szelmencie, w ośrodku sportów zimowych – kończy nasz mistrz, który stworzył na miejscu Aleję Gwiazd i zbiera pieczołowicie kolejne tablice z największymi nazwiskami polskiego sportu. Kto dołączy do tego grona po igrzyskach w Pekinie?

Czytaj także: Święto w czasach zarazy. Wszystko, co trzeba wiedzieć o igrzyskach olimpijskich w Pekinie

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut