Historyczne wyniki polskiego saneczkarstwa na igrzyskach. Gliński głośno o stypendiach

Maciej Piasecki
Ósme miejsce zajęła polska sztafeta saneczkarska w czwartkowej rywalizacji na torach igrzysk w Pekinie. Biało-Czerwoni w składzie: Klaudia Domaradzka, Mateusz Sochowicz, Wojciech Chmielewski i Jakub Kowalewski - przegrała tylko z reprezentacjami, w krajach których istnieją tory sztuczne.
Wojciech Chmielewski i Jakub Kowalewski zaprezentowali się z bardzo dobrej strony na igrzyskach w Pekinie. Fot. DANIEL MIHAILESCU/AFP/East News
Wojciech Chmielewski i Jakub Kowalewski to duet polskich saneczkarzy, który w środowym starcie na igrzyskach olimpijskich w Pekinie osiągnął historyczny wynik. Polacy w rywalizacji dwójek zaliczyli dwa bardzo dobre ślizgi, które dały im w klasyfikacji generalnej dziewiątą pozycję na świecie. Wynik Chmielewskiego i Kowalewskiego jest najlepszym w polskim saneczkarstwie od 1976 roku. "Można powiedzieć z czystym sumieniem że zrobiliśmy absolutnie wszystko co w naszej mocy, aby walczyć o jak najlepszy dla nas wynik. Niestety szczęście nie było po naszej stronie i musimy zaakceptować to co wywalczyliśmy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dumni, że oddaliśmy dwa solidne ślizgi w zawodach. Czujemy radość będąc w top 10 najlepszych zawodników na świecie w saneczkarskich dwójkach, i wyrównując najlepszy wynik uzyskany przez Polaków na Igrzyskach Olimpijskich od 1976r. Miło jest zapisać się na kartach historii Polskiego Saneczkarstwa, lecz pozostaje mały niedosyt..." – skomentował swój występ w mediach społecznościowych polski duet saneczkarzy.


Minęła epoka od czasu, w którym Jan Kasielski i Andrzej Żyła na igrzyskach w Innsbrucku wywalczyli dla Polski miejsce w pierwszej dziesiątce olimpijskich zmagań. O polskich saneczkach ponownie zrobiło się głośno. Polacy są ewenementem z przykrego względu, mianowicie Biało-Czerwoni trenować mogą jedynie poza granicami kraju. Nie ma w Polsce żadnego toru saneczkarskiego z prawdziwego zdarzenia.

Jedyny tor saneczkowy w Polsce znajduje się w Karpaczu. Obiekt został wybudowany w 1925 roku i obecnie jest bardziej historyczną ciekawostką, niż terenem, gdzie można jakkolwiek potrenować - nie mówiąc już o zorganizowaniu międzynarodowych zawodów. Chmielewski i Kowalewski trenują najczęściej w Niemczech, Rosji, a nawet Norwegii.

Podczas czwartkowej rywalizacji sztafet Biało-Czerwoni ponownie zaprezentowali się bardzo dobrze. Polska w składzie: Klaudia Domaradzka, Mateusz Sochowicz oraz duet Chmielewski/Kowalewski, zajęła ósme miejsce. Nasza kadra została wyprzedzona tylko przez reprezentantów krajów, w których funkcjonują tory saneczkarskie.

Po środowym wyniku w dwójkach polski duet zastanawiał się, czy obok nosa nie przeszło im stypendium ze strony Ministerstwa Sportu. Jak łatwo się domyślić, koszty związane z wyjazdami zagranicznymi oraz współpracą ze sztabem szkoleniowym, musi sporo kosztować. Atmosferę "uspokoił" były minister odpowiedzialny za działkę sportową, Piotr Gliński, za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Nasza dwójka saneczkowa martwi się, że straciła stypendium, bo w Pekinie zajęła 9. miejsce. Przypominam, że w 2021 r. znowelizowaliśmy prawo, aby minister sportu mógł przyznać stypendium w takich przypadkach. Panowie, głowy do góry. Gratuluję dobrego występu" – napisał minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Być może warto, że obecny minister sportu Kamil Bortniczuk zastanowił się nad wyrównaniem szans Biało-Czerwonych na sukcesy również podczas rywalizacji w zimowej odsłonie igrzysk. Potencjał wśród saneczkarskiej kadry jest, ale bez odpowiedniej infrastruktury, nie sposób przeskoczyć pewnego poziomu. W tym wypadku żadne dodatkowe stypendium nie będzie rozwiązaniem.
Czytaj także: Doleżal dokonał trudnego wyboru. Doświadczony kadrowicz nie powalczy o medale

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut