Zgasł znicz olimpijski w Pekinie, pierwszy taki przypadek od ośmiu lat. Czy to zły znak?

redakcja naTemat
W niedzielę zgasł znicz olimpijski w Pekinie, a wszystko przez fatalną pogodę i śnieżyce, które w weekend przetaczały się przez Chiny. Odczuli to boleśnie sportowcy, którzy musieli walczyć w ekstremalnych warunkach. Śnieżyca nie oszczędziła Ptasiego Gniazda, znicz olimpijski zgasł. Amerykańskie media twierdzą, że to bardzo zły znak. Czy faktycznie tak jest?
W Pekinie zgasł znicz olimpijski, choć to nie koniec igrzysk olimpijskich. Winna jest fatalna pogoda Fot. Yomiuri Shimbun/Associated Press/East News
Znicz olimpijski zgodnie z tradycją nowożytnych igrzysk olimpijskich zapalany jest na początku imprezy i płonie przez cały jej czas trwania. Jest gaszony przez organizatorów podczas ceremonii zamknięcia igrzysk. Święty ogień pokonał drogę z Olimpii do Chin, przetrwał sztafetę, która przemierzyła Państwo Środka i zwiedziła m.in. mur chiński, ale nie poradził sobie z atakiem zimy i śniegu.

Kapryśna, zimowa pogoda zaatakowała Chiny w weekend, a dała się we znaki organizatorom igrzysk w niedzielę. Na trasie alpejskiego supergiganta padało tak gęsto, że rozważano odwołanie drugiego przejazdu, a gdy rozegrano go mimo niesprzyjającej pogody, okazało się, że z trasy wypadło aż 41. alpejczyków. Pogoda szalała podczas rywalizacji biegaczy i biathlonistów, którzy o medale walczyli w śniegu, wietrze i mrozie.

Jak się okazało pekińska śnieżyca poradziła sobie też ze zniczem olimpijskim. I ten w niedzielę niespodziewanie zgasł, co zdarzyło się w trakcie olimpijskich zmagań po raz pierwszy od 2014 roku i igrzysk w Soczi. Wtedy znicz zgasł podczas sztafety niosącej go na stadion, tym razem już na samym obiekcie. Efektownie umieszczona w wielkim płatku śniegu pochodnia została dosłownie zasypana śniegiem.


Amerykański dziennik "USA Today", a w ślad za nim inne media, przypominają symbolikę znicza olimpijskiego – który płonie w trakcie trwania igrzysk jako symbol przyjaźni, pokoju i współpracy wszystkich narodów świata – i odnoszą ją do sytuacji politycznej i napięcia na linii Rosja - Ukraina. "To zły omen" – przestrzegają Amerykanie, ale chyba sami się nie łudzą, że Władimir Putin zerka na znicz.

W roku 2008 władca Rosji nie oglądał się na nadchodzące właśnie letnie igrzyska w Pekinie, a jego wojska zaatakowały Gruzję. I w ten sposób sportowe święto zostało skalane przez konflikt. Dziś w podobnej sytuacji jest Ukraina, Rosjanie gromadzą swoje wojska i za chwilę mogą zaatakować naszych sąsiadów. Znicz? Cóż, Władimir Putin przesądami się nie przejmuje.

Czytaj także: Zmiana na czele klasyfikacji medalowej igrzysk. Kolejny świetny występ Holandii na lodzie

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut