Sensacyjna decyzja naszego wicemistrza świata, to koniec. "Tata niedługo wraca do domu"

redakcja naTemat
Adam Kszczot, jeden z najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletów, dwukrotny wicemistrz świata na 800 metrów, zdecydował się zakończyć zawodową karierę. "Nareszcie będę mógł być tatą jakim pragnę. Czyli takim, który gra w piłkę, gania się do upadłego i zabiera dzieci na wakacje kiedy jest ciepło. Kochanie, ten tata niedługo wraca do domu" – napisał 32-letni biegacz i wyjaśnił fanom, skąd decyzja o odwieszeniu kolców na kołek. Panie Adamie, dziękujemy!
Adam Kszczot w poniedziałek przekazał, że kończy zawodową karierę Fot. LUKASZ SZELAG/REPORTER
"Coś się kończy coś się zaczyna, postanowiłem zakończyć zawodową karierę. Kochani, dzień zakochanych to piękne święto, gratuluję tym którzy odnaleźli swoją miłość i trzymam kciuki za tych, którzy są na drodze w poszukiwaniu swojej życiowej muzy. Nie mogłem znaleźć lepszej daty niż ta, żeby opowiedzieć o mojej zawodowej miłości, a tym samym pasji, czyli bieganiu" – napisał nasz wicemistrz świata. W swoim stylu, prosto z mostu i bez owijania w bawełnę.

Adam Kszczot to jeden z najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletów w XXI wieku. Dwa razy wicemistrz świata na 800 metrów, medale zdobywał po wspaniałej walce w Pekinie (2015) oraz Londynie (2017). Halowy mistrz świata, trzykrotny mistrz Europy i trzykrotny halowy mistrz Europy. Olimpijczyk z Londynu i Rio de Janeiro.


I właśnie medalu olimpijskiego zabrakło, by zwieńczyć piękną karierę łodzianina. Jeszcze przed rokiem zajął czwarte miejsce w halowych ME w Toruniu, ale później było już tylko pod górkę. Zapewnił sobie minimum na igrzyska w Tokio, ale pod koniec czerwca podjął decyzję, że do Japonii nie pojedzie. Jak przekazał, organizm odmówił posłuszeństwa.

– Najważniejszy moment dla każdego sportowca. Przygotowujemy się do tego latami, ciężko pracujemy aby pojechać na igrzyska, niestety tym razem nie będzie mnie na nich, mimo iż posiadam minimum i prawo startu, zdecydowałem inaczej, zostaje w Polsce – przekazał Adam Kszczot. Pół roku później, gdy czekaliśmy na jego powrót na bieżnię, zaskoczył wszystkich decyzją o zakończeniu kariery.

"Chciałbym od teraz zawsze mieć przy sobie żonę i dzieci, ale trenując nie jest to optymalne dla wykonania planu treningowego, a finansowo niemożliwe do udźwignięcia. Dzieci są małe tylko raz, to zdanie często do mnie wraca w myślach. Kolejnym powodem są pogarszające się relacje z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki, a to w obliczu argumentu rodziny znacząco ułatwia decyzje" – napisał biegacz i wbił szpileczkę PZLA.

"Nareszcie będę mógł być tatą jakim pragnę. Czyli takim, który gra w piłkę, gania się do upadłego i zabiera dzieci na wakacje kiedy jest ciepło. Kochanie, ten tata niedługo wraca do domu" – dodał Adam Kszczot na koniec. A my nie potrafimy ukryć wzruszenia i pięknie dziękujemy za te wszystkie lata. Panie Adamie, dziękujemy!

Czytaj także: Kszczot rezygnuje ze startu w igrzyskach! Biegacz podał trzy powody swojej decyzji

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut