Szybki, szybszy... choć nie najszybszy. Sprawdzam, co potrafi elektryczne Renault Megane E-Tech
Kilka godzin temu wsiadłem do samolotu, który wzbił się w powietrze nad tkwiącą w objęciach zimy Warszawą. Teraz, po szybkim międzylądowaniu w Zurychu, wita mnie skąpana w słońcu Malaga. Cel wizyty: sprawdzenie, co oferuje kompakt otwierający nowy rozdział w historii marki z Boulogne-Billancourt.
Jak smakuje to francusko-japońskie danie? Czas rozsiąść się wygodnie i rozpocząć degustację... To znaczy przepraszam: ruszyć w ponaddwustukilometrową trasę po malowniczej Andaluzji.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Jeżeli porównać tę świeżynkę z czwartą generacją Megane, okaże się, iż jest krótsza (4199 wobec wcześniejszych 4359 mm), a pojemność bagażnika zmniejszyła się z 473 do 440 litrów. Auto jest natomiast nieco szersze (nie licząc lusterek to 1860 mm, czyli nieco ponad 4,5 centymetra więcej, niż dotychczas) i wyższe (1501 kontra 1438 mm), a rozstaw osi zwiększył się o symboliczne piętnaście milimetrów (do
2,685 mm).
Fot. naTemat
No a skoro o wnętrzu mowa: znajdziemy tutaj bardzo dobrej jakości materiały (jak przystało na nasze czasy pochodzące także z recyclingu), a wszystkie elementy zostały spasowane wzorowo.
Kokpit wozu to udane połączenie futuryzmu z minimalizmem, choć w pewnych kwestiach konstruktorzy nowego Megane postanowili zaszaleć – dotyczy to około centyliona dźwigni zamontowanych za kierownicą, co sprawia, iż do ich obsługi niezbędna jest odpowiednia wprawa.
Fot. naTemat
Nie spodobało mi się także wyprofilowanie schowka wyposażonego w ładowarkę indukcyjną, umieszczonego pod wyświetlaczem centralnym – jego krawędź irytująco wbijała mi się w prawą część kolana (starałem się to pokazać na poniższym zdjęciu).
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Dodajmy do tego – jak na elektryka przystało – bardzo nisko położony środek ciężkości, dobry rozkład masy (53 proc. na osi przedniej i 47 proc. na tylnej) oraz precyzyjny układ kierowniczy (pod tym względem nowa "Meganka" jest odczuwalnie lepsza od poprzedniczki), a otrzymamy wóz, którym kolejne zakręty pokonujemy z uśmiechem na ustach.
Fot. naTemat
Samochód, który otrzymałem do dyspozycji, to mocniejsza wersja tego elektrowozu, dysponująca mocą 218 KM i momentem obrotowym na poziomie 300 Nm. Umożliwia to rozpędzenie się do 160 km/h i ujrzenie pierwszej setki na liczniku po 7,4 sekundy. Czyli: jest żwawo, choć daleko tutaj do parametrów ekstremalnych.
Fot. naTemat
Bardzo dynamiczny start przy lekko skręconych kołach? W takim momencie czujesz, jak kierownica próbuje wyrwać się z naszych dłoni niczym w uturbionym Saabie sprzed paru dekad. Gdy odrobinę zbyt ciasno wejdziesz w ciasny wiraż, Megane zacznie wykazywać się podsterownością, informując dobitnie "jestem elektrykiem z napędem na przednią oś".
Fot. naTemat
Nawet mając świadomość, iż nad jego bezpieczeństwem czuwa tutaj mnóstwo systemów wspomagających jazdę (łącznie to aż dwudziestu sześciu elektronicznych aniołów stróżów).
Gwoli ścisłości dodajmy: zgodnie z deklaracjami przedstawicieli firmy Renault pewne bolączki wynikają tutaj z faktu, iż testowałem egzemplarz przedprodukcyjny, natomiast samochody, które trafią do salonów, będą prowadzić się znacznie lepiej.
Fot. naTemat
Choć według danych producenta mocniejsza odmiana Megane E-Tech wyposażona w akumulator o pojemności 60 kWh dysponuje 450-kilometrowym zasięgiem, to wyświetlacz mojego egzemplarza informował o przewidywanym zasięgu na poziomie 341 kilometrów (podkreślmy: baterie były naładowane w stu procentach).
Fot. naTemat
Czy chętnie ruszyłbym w dalszą trasę? Tak, ponieważ mamy tutaj do czynienia z samochodem, który świetnie spisuje się w podobnych okolicznościach – o ile tylko nie oczekujesz, że zacznie prowadzić się niczym rasowy, bezkompromisowy bolid, odwdzięczy się prowadzeniem, które wprawia nas w naprawdę dobry nastrój.
Fot. naTemat
Mowa tutaj o wyposażeniu podstawowym, gdyż jeżeli marzymy o maksymalnie wypasionej wersji Iconic cennik otworzy kwota 202 390 zł. Na otarcie łez: jeżeli skorzystasz z programu "Mój elektryk", od powyższych kwot możesz odjąć nawet 27 000 zł.