Na wojnie żołnierz, na ringu mistrz, wszędzie wojownik. Oto Witalij Kliczko, mer Kijowa

Daria Siemion
04 marca 2022, 10:38 • 1 minuta czytania
Willa na Bahamach, odpoczynek wśród palm i święty spokój. Brzmi dobrze? Nie dla niego. Witalij Kliczko wybrał inne życie. Rękawice bokserskie zamienił na karabin, domowe zacisze na wybuchy i świsty. Teraz, kiedy Władimir Putin brutalnie atakuje Ukrainę, Kliczko pokazuje swoje najlepsze oblicze: honorowe, zrównoważone, silne.
Witalij Kliczko, mer Kijowa fot. Liewig Christian / East News

Zbyt bogaty, żeby kraść

26 października 2012 roku, wiec polityczny w Boryspolu koło Kijowa. Na scenie plenerowej staje potężny mężczyzna. W niczym nie przypomina polityków z telewizji. Na rękach nie ma rękawiczek, nosi sportową kurtkę. To Witalij Kliczko.


– Pamiętam Związek Radziecki i kiedy w 1991 roku opadła żelazna kurtyna, a Ukraina stała się niepodległym krajem – zaczyna. 

– Miałem  20 lat i wszyscy marzyli o życiu w nowoczesnym, demokratycznym społeczeństwie, w nowoczesnym kraju. Minęło wiele lat i nic się nie zmieniło – mówi.

Ilona Musajewa, sprzedawczyni na lokalnym straganie, deklaruje, że zagłosuje na Kliczkę. – Ma dość pieniędzy, nie będzie kradł - uzasadnia swój wybór.

40-letnia Ukrainka ma rację. Kliczko zarobił na ringu ponad 60 milionów dolarów. To ponad 240 milionów złotych i 16 tys. średnich pensji na Ukrainie. Mógł za to odpoczywać do końca życia. Wybrał inaczej.

Tam, gdzie wszyscy widzieli ustawioną walkę, Kliczko zobaczył okazję. Chciał wygrać wybory i wprowadzić Ukrainę do Europy. Jego wielkie pięści (30 cm w obwodzie) kiedyś powalały na ziemię. Teraz każdy chciał je uścisnąć.

Ukraińcy go kochają. Przystojny, silny, zamożny, poliglota, prawdziwy Europejczyk. Dwie sekretarki z kijowskiego ratusza mdleją, gdy Kliczko wsiada do windy. Jego wizerunek zdobi hale sportowe w całym kraju. Mali chłopcy chcą być tacy jak on: znani, szanowani, zamożni.

UDAR znaczy cios

W 2006 roku Witalij Kliczko kandyduje na mera Kijowa. Popiera go 23 proc. głosujących. Wyborów nie wygrywa. Zajmuje drugie miejsce.

– Przegrałem również swoją pierwszą walkę bokserską, kiedy miałem czternaście lat. Nie zamierzam się poddawać – mówi ukraińskim mediom.

W wyborach startuje ponownie w 2008 roku. Z poparciem rzędu 17,9 proc. zajmuje trzecie miejsce. Postanawia nie rezygnować z walki. W 2014 roku dopina swego i zostaje merem Kijowa.

Kliczko świetnie sprawdza się jako mer, ale jego ambicje polityczne wychodzą daleko poza Kijów. Mówi się, że będzie kandydował na prezydenta.

W 2010 roku zakłada partię UDAR. To skrót od Ukraińskiego Demokratycznego Aliansu na rzecz Reform. Słowo „udar” w języku ukraińskim oznacza też „cios”.

Kliczko wprowadza do ukraińskiej polityki powiew świeżości. Obywatele zmęczeni walką między prezydentem Janukowyczem a więzioną premier Julią Tymoszenko mogą wreszcie odetchnąć.

– Chcę zburzyć mur oddzielający rządzących od reszty społeczeństwa – przemawia na wiecu Kliczko. Zwraca uwagę na wszechobecną korupcję, na młodych uciekających za granicę w pogoni za chlebem.

– Zarobki powinny być takie, aby za miesięczną pensję można było kupić telewizor i pralkę, samochód za pięć lat i mieszkanie za 10 lat – mówi do tysięcy osób. „Kliczko, Kliczko, Kliczko”! – skanduje tłum.

W 2012 roku partia UDAR zdobywa 40 mandatów i wchodzi do Rady Najwyższej. Swoje działa wymierza przeciwko skorumpowanym politykom i prorosyjskiemu prezydentowi Janukowyczowi. Obrywa się oligarchom i służbom specjalnym.

Boks podobny do życia

Kliczko lubi podkreślać, że boks dał mu odpowiednie przygotowanie do polityki. Często parafrazuje francuskiego reżysera Claude'a Leloucha. "Boks to najokrutniejszy sport, ale najbardziej podobny do życia”.

Krytycy Kliczki podkreślają, że między rozbijaniem szczęk a polityką, jest ogromna różnica. Kliczko odpowiada, że z jednym i drugim wiąże się ogromna presja, a polityka i sport polegają na tym samym: żeby wygrywać na straconych pozycjach i nie przegrywać na wygranych.

– Boks dał mi mocne strony, z których korzystam na co dzień – mówi.

– Po pierwsze, najważniejszy jest zespół. Gdy stawiałem pierwsze kroki na ringu, powiedziano mi, że jeśli chcesz być najlepszy, musisz mieć najlepszego trenera, najlepszego promotora, najlepszego prawnika i najlepszego menadżera. Tylko z najlepszym zespołem można zostać mistrzem. Tak samo jest w polityce - tłumaczy dziennikarzom.

"Bycie merem jest trudniejsze od bycia bokserem. Na ringu odpowiadam za siebie. W Kijowie za 4 miliony osób".Witalij Kliczkobyły bokser, mer Kijowa

Kariera polityczna Kliczki nabiera rozpędu, ale emerytowany mistrz nie rezygnuje ze swojej największej pasji – boksu. Jako mer Kijowa rozpoczyna pracę o 9. Na siłowni pojawia się o 6. Ćwiczy do 8, bierze prysznic i idzie do pracy.

Największy wróg Janukowycza

Po odrzuceniu przez Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską w Ukrainie rozpoczynają się protesty. 30 listopada 2013 roku dochodzi do brutalnego stłumienia pokojowych manifestacji studentów. Bunt w błyskawicznym tempie rośnie w siłę. Na Majdanie pojawiają się setki tysięcy Ukraińców.

Do protestów przeciwko Janukowyczowi dołącza Kliczko. – Czuję się dumny z moich rodaków, widząc ich, jak trwają tu dzień i noc, i jestem również dumny z mojego brata. Każda osoba ma tutaj znaczenie. Razem mamy moc, aby zmieniać świat – mówi brat Witalija, Władimir.

Niektóre źródła podają, że w walkach z milicją i Berkutem (ukraińską jednostką specjalną) ginie 100 tys. Ukraińców. Kliczko wspiera walczących na ulicach, jednocześnie prosi o zachowanie spokoju. Chce obalenia Janukowycza i zakończenia protestów.

Kliczce już wcześniej było nie po drodze z Janukowyczem. Oskarżał go o ukrywanie majątku za granicą. Zwrócił uwagę, że syn Janukowycza, z wykształcenia stomatolog, jest jedną z najbogatszych osób w Ukrainie. Kilka miesięcy wcześniej skończył studia.

22 lutego 2014 roku z ulic Kijowa znikają oddziały milicji, prezydent Janukowycz ucieka do Rosji. Ukraina zwycięża. Chociaż na chwilę.

Mutant z Czarnobyla?

15-letni Kliczko, w momencie wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu, znajduje się 100 km od płonącego reaktora. Wdycha skażone powietrze, je skażone owoce i pływa w skażonej rzece.

Po latach niektórzy twierdzą, że jest mutantem. Kliczko ma dwa metry wzrostu, za długie ręce, za wielkie pięści, zbyt odporną szczękę, zbyt potężne ciosy. "To niemożliwe, by stworzyła go natura" - plotkują ludzie.

W młodości chce zostać pilotem. Zapisuje się na specjalne szkolenie. Po godzinie wraca zdenerwowany do domu. Nie mieści się w żadnym kokpicie. W wieku 16 lat podejmuje pierwszą pracę zarobkową. Oprowadza turystów po niebezpiecznych ulicach Kijowa.

"Doktor Żelazna Pięść"

W 1985 roku rodzina Kliczków przeprowadza się do Kijowa. Kliczko trenuje boks, karate i kick-boxing. Dobrze się uczy. W przyszłości zdobędzie tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej i obroni pracę doktorską na temat talentów w sporcie. Dziennikarze nadają mu przydomek Dr. Iron Fist, co w wolnym tłumaczeniu oznacza Doktora Żelazną Pięść.

Jego talent zostaje dostrzeżony bardzo wcześnie. Kliczko jako nastolatek wygrywa serię walk. Jako 17-latek leci do USA, gdzie przegrywa walkę na punkty. Dostaje za nią 100 dolarów. To 10 razy więcej niż miesięczna pensja jego ojca.

Matce kupuje perfumy Chanel nr 5, ojcu amerykańskie piwo, bratu gumę do żucia. Za resztę kupuje pierwsze oryginalne buty. Zakłada swoje Nike, przegląda się w lustrze. Koledzy mu zazdroszczą. Teraz jest pewien – chce być bokserem.

Kiedy Kliczko dorasta, zawodowy boks jest zakazany w ZSRR. Nie zna wielu bokserów. Nigdy nie słyszał o Jacku Johnsonie i Rockim Marciano. Jego idolem jest Arnold Schwarzenegger. Chce mieć mięśnie jak on.

Kiedy wraca z czteromiesięcznego obozu przygotowawczego do walk, rodzice go nie poznają. Ma ogromne muskuły i jest o kilkanaście centymetrów wyższy. Trzeba kupić mu nowe ubrania.

W zawodowym boksie debiutuje 16 listopada 1996 roku w Hamburgu. Jego przeciwnikiem jest Tony Bradham. Amerykanin zostaje znokautowany w drugiej rundzie. Kliczko ma dobrą passę. Wszystkie walki wygrywa przed czasem.

Jest uważny, skutecznie odpiera ataki, nie robi przedstawień. Zawsze skoncentrowany, ciężko trenuje. Reprezentuje to, co ludzie lubią najbardziej: siłę i pokorę.

Zdobywa pas mistrza Europy i mistrza świata wagi ciężkiej WBC. Krytycy pastwią się nad jego defensywnym stylem. „Każda walka Kliczki jest taka sama: cios, klincz, cios, klincz, lewy hak, klincz, prawy prosty, klincz” – podsumowuje jego walki Tim Starks z Guardiana.

Walką, którą zna każdy miłośnik boksu, jest legendarny pojedynek Kliczki z Lennoxem Lewisem. W trzeciej rundzie Lewis wychodzi z ofensywą. Uderza Kliczkę w twarz. Teraz Witalij przypomina swojego idola — Terminatora. Skóra zwisa mu z oka, leje się krew.

Lewis zadaje cios, po którym większość bokserów pada na deski, ale nie Kliczko. Doktor Żelazna Pięść walczy dalej i posyła w kierunki Lewisa potężne lewe proste. Kliczko prowadzi na punkty. Lekarz patrzy na jego oko, postanawia przerwać walkę. „Nie, nie!” – krzyczy Kliczko.

– To była najcięższa walka w mojej karierze – wyznaje po latach. Nie wie jeszcze co czeka go w Ukrainie.

Obrażenia Kliczki po walce z Lewisem wymagają zastosowania 68 szwów. Jest możliwość, że Kliczko oślepnie. Dziennikarze oddają mu hołd: piszą o szczęce z granitu.

Temat rewanżu powraca wielokrotnie, ale Lewis nie chce go podjąć. Po 15 latach od walki mocarze znajdują porozumienie. Do rewanżu dochodzi w szachach.

Odejść niepokonanym

W 2014 roku Kliczko swojej stronie internetowej publikuje materiał filmowy, w którym informuje, że kończy karierę. Film wzbudza ogromne zainteresowanie na całym świecie. Padają serwery.

Kliczko kończy karierę z bilansem 64-5. Tytułu mistrza świata broni 23 razy. Jego współczynnik wygranych walk wynosi 87,23 proc. – Jako amator i zawodowy bokser osiągnąłem wszystko, o czym marzyłem – mówi.

– Moja decyzja o wycofaniu się z boksu zawodowego nie była łatwa. Wolę jednak zakończyć karierę na szczycie i być wzorem do naśladowania dla innych — wyjaśnia mistrz. Twierdzi, że ostatnio ma więcej kontuzji niż przeciwników.

On i jego brat na stałe zapisują się w historii pięściarstwa. Po raz pierwszy dwa pasy największych federacji (WBO i WBC) "zostają w rodzinie".

„Bez Natalii byłbym niczym”

– Natalię poznałem w 1995 roku. To była miłość od pierwszego wejrzenia – tak o swojej żonie mówi Kliczko. Ona nie była nim zainteresowana. „To tylko bokser, takich jak ja ma na pęczki” – myślała.

W latach 90. Natalia Jegorowa pracuje jako modelka. Kliczko nie interesuje się modą, ale regularnie odwiedza pokazy. Chce zobaczyć ukochaną. Daje się poznać jako romantyk. Wysyła Natalii listy miłosne i kwiaty.

Para pobiera się w 1996 roku. Mają troje dzieci: dwóch synów i córkę. Jednego z synów nazywają na cześć niemieckiej legendy boksu Maxa Schmelinga. Mieszkają w Hamburgu w pięknym domu z basenem.

Niezwyciężony bokser i piękna modelka zostają ulubieńcami mediów. On zakrwawiony w ringu, ona płacząca w narożniku. Kliczko zabrania Natalii przychodzić na walki. Nie słucha. Zawsze znajduje sposób, żeby usiąść na widowni.

- Oczywiście boję się o niego. Jednak w taki sam sposób, w jaki każda kobieta najprawdopodobniej martwi się o swojego męża, niezależnie od tego, czy jest zawodowym kierowcą, pilotem, czy policjantem.Natalia Kliczkobyła modelka, żona Witalija Kliczki

W 2011 roku niemiecki magazyn Gala ogłasza Kliczków „Parą Roku”. Kliczko, pytany o zwycięstwo w plebiscycie, odpowiada w swoim stylu. – Spośród 82 milionów ludzi mieszkających w Niemczech z pewnością nie jesteśmy najdoskonalszą parą. Jesteśmy normalną rodziną i żyjemy zgodnie z uczuciami - mówi.

Państwo Kliczko słyną z poczucia humoru. Dziennikarze pytają ich, czy boją się zdrady. – Gdyby mnie zdradził, nie pomogłaby mu żadna z umiejętności bokserskich – odpowiada Natalia. – Który facet chciałby się ze mną bić? – odpowiada Witalij.

Walkę życia toczy z Putinem

Dwóch potężnych mężczyzn stojących w biurze mera w nękanym przez Putina Kijowie. Łatwo rozpoznać w nich braci Kliczko. Teraz toczą najważniejszą walkę w swoim życiu. Stawką nie jest pas, błysk fleszy i miliony dolarów. Chodzi o przetrwanie ich kraju.

Na stronie Boxrec.com ("bokserskiej księdze rekordów Guinnessa") pojawia się zdjęcie Kliczki z karabinem. Pod nim podpis: „nr 1 - Witalij Kliczko”. Niestety to wojna, nie sport. Tu nie ma sędziów, nie da się zatrzymać przeciwnika jednym gwizdkiem.

Bohaterską postawę Kliczków zauważa Arnold Schwarzenegger, ich idol z dzieciństwa. „Myślę o Was, przyjaciele” – obwieszcza na Twitterze. „Byliście moimi bohaterami na ringu i teraz też nimi jesteście”.

Pod tymi słowami podpisują się mieszkańcy Kijowa. Dziś cały świat zazdrości im mera.

Czytaj także: https://natemat.pl/400219,bracia-kliczko-wsparli-rodakow-w-kijowskim-metrze-wideo