Polska kadra poniżej krytyki w konkursie mieszanym. Czy takie starty mają jakiś sens?
Siódme miejsce zajęli Biało-Czerwoni w piątkowym konkursie mieszanym na skoczni w norweskim Oslo. Kolejny raz okazało się, że polskie skoczkinie narciarskie mają przed sobą jeszcze dużo pracy, żeby nie odstawać od reszty stawki. Do poziomu Polek dostosowali się przeciętni Kamil Stoch i Piotr Żyła.
Trudno jest polskiemu kibicowi obiektywnie podejść do tego, co wyrabiają Biało-Czerwoni podczas konkursów mieszanych w skokach narciarskich. Z jednej strony jest świadomość, w jakim miejscu znajduje się żeńska kadra. Trener Łukasz Kruczek najwyraźniej od dłuższego czasu nie może znaleźć sposobu na to, żeby Polki pokazywały się chociaż z przyzwoitej strony w rywalizacji. Najczęściej jest to walka na pograniczu słabego występu a kompromitacją.
W drugiej serii Konderla skakała z wyższej belki i osiągnęła 85,5 metra. Polka była wyraźnie rozbita swoim występem, a dodatkowo można było odnieść wrażenie, że zawodniczka ma problemy zdrowotne. Mimo tego najwyraźniej selekcja wskazuje, że obecnie nie ma lepszych w gronie kadry trenera Kruczka.
Światełkiem w tunelu był drugi skok Rajdy, 98,5 metra w niezłym stylu. Tym razem rozczarował jednak Żyła, skaczący w piątek niechlujnie. Swoją dyspozycję w konkursie opisywał jednak z tradycyjnym uśmiechem na ustach.
– Jak były skoki treningowe to wydawało mi się, że były lepsze od tych konkursowych. Chciało się, żeby było trochę lepiej dzisiaj. Jutro się wezmę trochę bardziej. Dzisiaj tak przyszedłem i w sumie nie wiedziałem, co mnie będzie czekać. I tak mnie nie czekało nic fajnego... Jutro już będę bardziej na to przygotowany – powiedział dla Eurosportu mistrz świata z 2021 roku.
Dokładając do tego 117,5 metra Stocha, niestety, Polska zdołała wyprzedzić tylko Kanadę, zajmując siódme miejsce.
Uzupełniając, konkurs był pokazywany również na antenie otwartego TVN. Wygląda na to, że nie tak wyobrażano sobie promocję dyscypliny w Polskim Związku Narciarskim. Rzeczywistość w jeden z najbardziej lubianych dyscyplin sportowych w kraju rysuje się w coraz czarniejszych barwach. I to niezależnie od tego, kto skacze dobrze, a kto niekoniecznie. W piątek zobaczyliśmy bowiem reprezentację Polski, a to powinno jednak coś znaczyć.
W sobotę i niedzielę w Oslo odbędą się prologi/kwalifikacje oraz konkursy indywidualne.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut