Porażka na wagę awansu. Dwa słupki i poprzeczka na Anfield, honorowe pożegnanie Interu

Maciej Piasecki
Liverpool FC z awansem do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Angielski zespół w rewanżu przegra u siebie 0:1 (0:0) z Interem Mediolan, ale zaliczka z pierwszego spotkania (2:0) wystarczyła do triumfu. Jednego gola na Anfield zdobył Lautaro Martinez. Goście kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Alexisa Sancheza.
Piłkarze Liverpoolu i Interu stworzyli we wtorek ciekawe widowisko. Awansowali pierwsi, choć wygrali ci drudzy. Fot. IMAGO/Mark Cosgrove/News Images/Imago Sport and News/East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Liverpool do meczu rewanżowego podchodził będąc w komfortowej sytuacji. Po dwubramkowym zwycięstwie (2:0) w pierwszym meczu niewiele wskazywało na to, że mistrzowie Italii będą w stanie postawić się gospodarzom na Anfield. Tym bardziej, że włoskim drużynom na stadionach drużyn angielskich nigdy nie grało się dobrze.

Pierwsze 45 minut pokazało, że goście z Mediolanu mają więcej ochoty do ofensywny wycieczek, ale to LFC był konkretniejszy w działaniu. Scenariusz podobny do wydarzeń z pierwszego spotkania, kiedy Inter wcale nie był zespołem dużo słabszym, a jednak to Anglicy potrafili dwukrotnie celnie trafić zespół trenera Simone Inzaghiego.


Z pierwszej połowy można zapamiętać trzy zdarzenia. Pierwsze, niestety przykre - związane z przymusowym przerwaniem meczu ze względu na interwencję medyczną na trybunach. Po około pięciu minutach drużyny wróciły do gry i dwie świetne okazje do objęcia prowadzenia mieli gospodarze. Najpierw w 27 minucie niepilnowany w polu karnym Joel Matip uderzył futbolówkę głową tak, że ta idealnie opieczętowała poprzeczkę bramki Liverpoolu. Kilka sekund później blisko gola po stałym fragmencie był Virgil van Dijk. Strzał Holendra został jednak zblokowany przez obrońców Interu.

W odpowiedzi Hakan Calhanoglu próbował zaskoczyć Alissona po rzucie wolnym, ale Brazylijczyk był czujny i sparował piłkę w bok. I to było tyle ciekawych sytuacji w pierwszej połowie. Dużo lepiej rozpoczęło się drugie 45 minut. Najpierw Mohamed Salah trafił w słupek, nie wykańczając świetnej akcji z udziałem Thiago. Odpowiedź gości była idealna dla dramaturgii dwumeczu. W 62 minucie Lautaro Martinez kropnął zza pola karnego i Alisson choć wyciągnął się jak strunai, mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki. Włosi pokpili jednak sprawę kilkadziesiąt sekund później... Alexis Sanchez został ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką za faul w środkowej strefie boiska. Reprezentant Chile, który asystował przy golu Martineza nie popisał się, psując niezły pomysł na mecz trenera Inzaghiego. Od 63 minuty drużyna, która miała atakować z chęcią odrobienia strat, musiała radzić sobie w osłabieniu.

Szczęściu próbował dopomóc Salah, który w 77 minucie po raz drugi obił słupek bramki strzeżonej przez Samira Handanovicia. Mediolańczycy mieli coraz mniej argumentów i sił, ale trener Inzaghi walczył do końca, dokonując głębokich zmian w drużynie. Zmiennikom po stronie Interu brakowało jednak wystarczająco dużo jakości. Mistrzowie Italii mogą pluć sobie w brodę, że pierwszy mecz przegrali dwoma golami. Kto wie, jak wyglądałaby rywalizacja w rewanżu, gdyby do odrobienia były mniejsze straty. LFC zrobił tymczasem to, co do niego należało. Choć drużyna z miasta The Beatles nie zwykła przegrywać na swoim stadionie w jakichkolwiek rozgrywkach.

Liverpool FC - Inter Mediolan 0:1 (0:0)
Bramka: Lautaro Martinez (62)

Wynik pierwszego meczu: 2:0 dla Liverpoolu.
Awans: Liverpool FC.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut