Niesamowity wieczór Realu Madryt, Benzema jak Lewandowski. Klęska i pożegnanie PSG z Ligą Mistrzów

Krzysztof Gaweł
Piłkarze Paris Saint-Germain prowadzili do przerwy z Realem w Madrycie 1:0 i mieli niemal pewny awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Nie wzięli jednak pod uwagę, że Królewscy mają w składzie Karima Benzemę. Ten trzema golami strzelonymi w 17 minut wprowadził Los Blancos do najlepszej ósemki rozgrywek i posłał paryski zespół gwiazd do piekła. Real wygrał 3:1, a w Paryżu będą zapewne wspominać rzut karny zmarnowany przez Leo Messiego w pierwszym meczu...
Karim Benzema trzema golami wprowadził Real Madryt do ćwierćfinału Ligi Mistrzów Fot. OSCAR DEL POZO/AFP/East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Real Madryt pierwsze starcie 1/8 finału Ligi Mistrzów w Paryżu zagrał katastrofalnie. Ale przegrał tylko 0:1, bo paryżanie razili nieskutecznością, a Lionel Messi zmarnował rzut karny, co może drogo kosztować Paris Saint-Germain w razie odpadnięcia z rozgrywek. Bohaterem Królewskich został Thibaut Courtois, który utrzymał zespół w grze o ćwierćfinał. W środę losy awansu nie były w jego rękach, pomóc musieli ofensywni piłkarze Los Blancos.

I faktycznie od początku miejscowi ruszyli na Santiago Bernabeu do ataku, a już w 4. minucie urwał się na lewej flance Vinicius Junior, zgrał piłkę do środka, a tam uderzenie Marco Asensio zablokowali defensorzy. Real w Paryżu nawet raz nie uderzył celnie na bramkę, a w środę już po siedmiu minutach dwa razy spróbował szczęścia Asensio. Królewscy napierali, szukali wyrównania wyniku dwumeczu, PSG czekało na kontry.

Blisko szczęścia był w 13. minucie Kylian Mbappe, który stanął oko w oko z belgijskim bramkarzem Realu i znów przegrał z nim pojedynek. A Thibaut Courtois znów pokazał wielką klasę, godną swojej roboty w Madrycie. Tak samo jak kilka minut później, gdy przedarł się przed bramkę Neymar i próbował zaskoczyć płaskim strzałem.


Królewscy zaraz odważniej ruszyli na połowę rywali, w 25. minucie kąśliwie strzelał Karim Benzema, ale piłka minęła bramkę francuskiej potęgi. Znalazła za to drogę do bramki miejscowych, a wszystko działo się osiem minut później. Nuno Mendes uciekł na lewej flance, zagrał do środka, a tam potężnym strzałem popisał się Kylian Mbappe. Nie cieszył się jednak długo z gola, asystent był na pozycji spalonej i sędzia po analizie VAR gola anulował.

Wątpliwości nie było już w 39. minucie zawodów, gdy Neymar rzucił w kontrze piłkę na lewo, a tam Kylian Mbappe pognał jak szalony na bramkę Realu i z zimną krwią pokonał Thibauta Courtoisa. Carlo Ancelotti i jego ludzie odrobili lekcję po pierwszym meczu, grali zdecydowanie lepiej w ofensywie i defensywie. Efekt do przerwy? Dokładnie ten sam, co po meczu w Paryżu.

Drugie 45 minut było znakomite, godne walki dwóch gigantów w Lidze Mistrzów. W 53. minucie Kylian Mbappe strzelił trzeciego gola w środowy wieczór, ale po raz drugi sędzia Danny Makkelie wraz z arbitrami VAR gola mu nie uznał. Znów znakomicie snajpera wyparzył Neymar, ten znów był na ofsajdzie. A kibice Los Blancos znów się przekonali, dlaczego władze klubu tak o niego zabiegają.

Wydawało się, że PSG ma pełną kontrolę nad meczem, minęła godzina rywalizacji i zostały dwa kwadranse do wygranej i awansu do najlepszej ósemki Champions League. I wtedy do akcji wszedł Gianluigi Donnarumma, mistrz Europy i człowiek, który w Paryżu miał błyszczeć, ale na razie jest cieniem siebie. Włoski bramkarz wplątał się w pojedynek jeden na jednego z Karimem Benzemą. Stracił piłkę, tę odegrał Vinicius Junior i Francuz doprowadził do remisu 1:1.

Real Madryt rzucił się do ataku, nadzieja na wygraną i awans jeszcze nie umknęła. Brakowało jednej bramki do dogrywki, a dwóch do awansu. Brakowało spokoju w defensywie, chwilami jakości w grze, ale nie serca i woli walki. I to dało efekt w 76. minucie, gdy Luka Modrić zabrał piłkę Neymarowi, przebiegł pół boiska, a po chwili idealnie podał do Karima Benzemy, który trafił na 2:1.

Awans zaczął się wymykać paryżanom, zwłaszcza że francuski as skompletował – wzorem wtorkowego popisu Roberta Lewandowskiego – hat-tricka w niecałe dwadzieścia minut. PSG straciło piłkę tuż po wznowieniu gry, pognał na bramkę rywali Vinicuis Junior, ale pozbawił go futbolówki Marquinhos. Zrobił to jednak tak, że nacierający Karim Benzema trafił na 3:1 i teraz do Los Blancos mieli awans w rękach.

PSG na taki obrót spraw nie było gotowe. Tak jak przed laty w Barcelonie, tak teraz w Madrycie niemal pewny awans uciekał francuskiej potędze w Lidze Mistrzów. Nie pomogli nawet Lionel Messi i Neymar, wówczas gwiazdy Barcy. Obaj zawiedli w końcówce, tak samo jak cała ekipa Mauricio Pocchettino. Paryżanie znów nie wygrają LM, zanosi się więc na kolejne trzęsienie ziemi na Parc des Princes. Real Madryt gra dalej i może ze spokojem czekać na kolejnego rywala.


Real Madryt – Paris Saint-Germain 3:1 (0:1)
Bramki: Karim Benzema (61, 76, 78) - Kylian Mbappe (39)
Żółte kartki: Nacho Fernandez, Vinicius Junior, Daniel Carvajal, Lucas Vazquez - Leandro Paredes, Gianluigi Donnarumma, Achraf Hakimi, Presnel Kimpembe
Sędziował: Danny Makkelie (Holandia)
Widzów: ok. 80 000
Pierwszy mecz: 0:1; awans: Real

Czytaj także: Cios UEFA w stronę Rosji. Finał tegorocznej Ligi Mistrzów oficjalnie przeniesiony!

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut