Prezes PSG wpadł w furię po porażce z Realem. Katarczyk wrzeszczał grożąc śmiercią
Nie tak wyobrażali sobie środowy wieczór w Madrycie przedstawiciele Paris Saint-Germain. Przed trzema tygodniami paryżanie pokonali Real (1:0), ale w rewanżu to madrycki klub był górą (3:1), eliminując krezusów z Ligi Mistrzów. Nasser Al-Khelaifi, prezes PSG wpadł po porażce w szaleńczą furię.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem dwumeczu rywalizacja pomiędzy Realem Madryt a Paris-Saint Germain zapowiadała się na największy hit par 1/8 finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. Drużyny nie zawiodły i w obu pojedynkach byliśmy świadkami sporej dawki emocji, z której ostatecznie awans do ćwierćfinału wywalczył klub ze stolicy Hiszpanii.
Bohaterem rewanżu w Madrycie był Karim Benzema. Francuz pogrążył klub ze swojej ojczyzny, wbijając PSG w drugiej połowie trzy gole. Real był w stanie odwrócić losy spotkania z niekorzystnego 0:1 na ostateczne 3:1.
Holenderski sędzia Danny Makkelie uznał, że Francuz zachował się zgodnie z przepisami, nie atakując włoskiego golkipera z nadmierną ostrością, która sugerowałaby przekroczenie przepisów. Zupełnie inaczej interpretowali tę sytuację ludzie w obozie PSG, na czele z prezesem klubu Nasserem Al-Khelaifim. Katarczyk wpadł w furię jeszcze w trakcie trwającego meczu, będąc w specjalnej loży na stadionie.
Na stadion została wezwana policja, która ostatecznie nie musiała interweniować w sprawie krewkiego prezesa przegranego klubu. PSG z pewnością rozczarowało również swoich kibiców, mając na pół godziny przed końcem dwumeczu dwa gole zapasu nad Realem. Ostatecznie jednak wygrana u siebie i taka sama przewaga w rewanżu, nie wystarczyły na Benzemę i spółkę.
Czytaj także: Niesamowity wieczór Realu Madryt, Benzema jak Lewandowski. Klęska i pożegnanie PSG z Ligą Mistrzów
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut