Rosyjska TV ważniejsza od słów syna. Wstrząsająca relacja Rosjanina walczącego dla Ukrainy
Oleksandr Alijew to kolejna postać ze świata sportu, która walczy podczas wojny w Ukrainie. Były piłkarz, który urodził się w Rosji, ale ma też ukraińskie korzenie - nie zastanawiał się, po której stronie barykady stanąć. Opowiedział też o swojej relacji z rodzicami, którzy wierzą tylko rosyjskiej propagandzie.
Wojna w Ukrainie trwa od ponad dwóch tygodni. Sytuacja humanitarna za naszą wschodnią granicą jest coraz bardziej dramatyczna, a agresor z Rosji nie ma zamiaru zawiesić broni, dokonując na ukraińskiej ziemi ludobójstwa.
W obliczu walki o ojczyznę do wojsk obrony terytorialnej Ukrainy dołączyła bardzo liczna grupa ochotników. Wśród nich jest Oleksandr Alijew, urodzony w Rosji piłkarz, który ma ukraińskie korzenie. Były pomocnik m.in. Dynama Kijów oraz Lokomotiwu Moskwa występował też w reprezentacji Ukrainy, mając podwójne obywatelstwo, rosyjskie i właśnie ukraińskie.
Alijew kilka lat temu zakończył karierę, próbując swoich sił w świecie celebrytów. Jak sam przyznawał, czuje się w połowie Rosjaninem, a w połowie Ukraińcem. To jednak dla ukraińskiej reprezentacji grał w piłkę, a teraz broni jej terenów przez rosyjskim agresorem.
– Chcę, żeby moje dzieci żyły tutaj na Ukrainie w pokoju. Nie chcę widzieć łez w oczach moich pociech, tylko uśmiech na twarzach naszych rodaków – przyznał były piłkarz w rozmowie dla "Denisov Time", opowiadając też o relacji ze swoimi rodzicami. Ci mieszkają w rosyjskim Kursku. – Oni ciągle oglądają rosyjską telewizję. Widzą i słyszą coś zupełnie innego, niż faktycznie ma miejsce. Tam mówią, że Ukraina to zbiór faszystów i nazistów. Starałem się im wytłumaczyć, jaka jest prawda, co się tak naprawdę dzieje, ale nic nie docierało. Nie chcą mnie słuchać. A w Ukrainie dzieje się piekło – przyznał Alijew.
– Nie usłyszałem ani jednego rosyjskiego piłkarza, który okazałby solidarność z Ukrainą. Rosjanie po prostu wszystkiego się boją, Putin ich zastraszył – dodał były reprezentant Ukrainy.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut