Stracił żonę i dwoje dzieci podczas ataku Rosjan. Ich ciała rozpoznał w internecie

Wioleta Wasylów
Tetiana Perebyinis, jej dwoje dzieci i dwa psy zostali zabici przez Rosjan podczas próby ewakuacji z Irpienia do Kijowa. Jak piszą "Washington Post" i "New York Times", mąż kobiety, Serhij dowiedział się o śmierci członków rodziny, gdy zobaczył na Twitterze zdjęcie ofiar ataku. – Straciłem sens życia – przyznał w rozmowie z pierwszym z dzienników.
Mężczyzna stracił żonę i dwójkę dzieci w ataku Rosjan. Dowiedział się o tym, gdy zobaczył zdjęcie ofiar na Twitterze. Fot. ARIS MESSINIS / AFP / East News / Lynsey Addario / Twitter
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Tę tragiczną historię ukraińskiej rodziny opisały "New York Times" i "Washington Post". 43-letni Serhij Perebyinis, jego 43-letnia żona Tetiana, 18-letni syn Mykyta i 9-letnia córka Alisa mieszkali z dwoma psami w podkijowskim Irpieniu. Jednak, gdy wojska Władimira Putina rozpoczęły inwazję na Ukrainę, mężczyzna przebywał na wschodzie kraju, gdzie opiekował się chorą matką.


Czytaj także: Absurdalne tłumaczenie Rosjan po ataku na szpital w Mariupolu. "Kobieta ze zdjęcia udawała ciężarną"

Reszta rodziny była w swoim domu. Gdy podczas ostrzału ze strony Rosjan, jeden z pocisków uderzył w ich budynek, skryli się w schronie w piwnicy. Potem Tetiana postanowiła zabrać dzieci i psy i ewakuować się do Kijowa. To im się niestety nie udało. Zginęli w niedzielę, gdy próbowali przedostać się przez uszkodzony most.

Rodzina Serhija Perebyinisa została zabita przez Rosjan. Dowiedział się o tym w internecie

Media społecznościowe szybko obiegło zdjęcie autorstwa fotografki "New York Times" Lynsey Addario. Widać na nim ciała Tetiany, jej dzieci i 26-letniego kościelnego wolontariusza Anatolija Bereżnego, który szedł razem z nimi. Autorka fotografii napisała na Instagramie: "Oto brutalne żniwo wojny. Matka i jej dwoje dzieci zginęło podczas próby ucieczki znaną drogą ewakuacyjną z Irpienia do Kijowa".

Serhij Perebyinis próbował regularnie kontaktować się z rodziną, jednak w niedzielę żona ani dzieci nie odbierali telefonu. Niedługo później mężczyzna zobaczył post na Twitterze, w którym było napisane, że jakaś rodzina została zabita podczas ataku moździerzowego na drodze ewakuacyjnej z Irpienia do Kijowa. Kolejny post zawierał zdjęcie. – Rozpoznałem walizkę i stąd wiedziałem, że to moja rodzina – powiedział w rozmowie z "New York Times".

Czytaj także: Trenerka kadry Rosji z szokującym wpisem. "Musimy przypomnieć Hiroszimę i Nagasaki"


– Cała moja rodzina zginęła w tak zwanej operacji specjalnej, a my to nazywamy wojną. Możesz zrobić ze mną, co chcą. Nie mam już nic do stracenia – przyznał Serhij. Jak podkreślał z kolei w rozmowie z "Washington Post", "stracił bliskich i sens życia". – To zbrodnia wojenna i ktoś musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności – podkreślał zdruzgotany.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut