Co się dzieje na Kremlu i jakie są szanse na pucz? Ludzie czekają na przełom, nie milkną spekulacje
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Andriej Kozyriew, były szef rosyjskiej dyplomacji, zasugerował kilka dni temu, że nie można w Rosji wykluczyć puczu. Jakie są na to szanse?
- – Chruszczow został odwołany, gdyż członkowie biura politycznego uznali, że po kryzysie, który spowodował, naruszył pozycję ZSRR i mu podziękowano. Natomiast teraz sytuacja jest taka, że tam nie ma nikogo, kto miałby Putina odwołać. On jest potęgą absolutną – mówi nam ekspert z SEW.
- Falę spekulacji wywołała informacja, że Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) zatrzymała gen. Romana Gawriłowa, zastępcę dowódcy rosyjskiej Gwardii Narodowej (Rosgwardii).
Wszyscy czekamy na koniec tej koszmarnej wojny. I chwytamy się każdej nadziei, która może świat do niej przybliżyć, choć jak dotąd nic z tego nie wynika.
Z nadzieją czekano, czy coraz ostrzejsze sankcje obudzą Rosjan i nic takiego się nie stało. Potem poruszenie wywołały informacje, jakoby tylko dwie osoby na Kremlu – Władymir Putin i Siergiej Szojgu – popierały dalszą wojnę w Ukrainie. Tak wynikało z ustaleń wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy.
– Wszyscy inni próbują to zatrzymać. Jedni bardziej aktywnie, inni w sposób bardziej skryty, poprzez sabotowanie przekazywania rozkazów zgodnie z łańcuchem dowodzenia. Rosyjska generalicja jest w większości przeciwna tej wojnie – powiedział na antenie telewizji Ukraina 24 Kyryło Budanow, którego wypowiedź zacytował portal Ukraińska Prawda.
W komentarzach rozbrzmiewają też pytania o pucz. Andriej Kozyriew, były szef rosyjskiej dyplomacji, zasugerował kilka dni temu, że nie można tego wykluczyć. W rozmowie z amerykańską stacją MSNBC został zapytany o to, czy na Kremlu jest ktoś, kto może przekonać Putina do zmiany polityki. – To jest mniej możliwe niż obalenie go - taka jest rosyjska tradycja – odpowiedział Kozyriew.
Boją się powiedzieć szefowi prawdę, ale pewnego dnia może ktoś przyjść z bronią i odprowadzić ich albo do grobu, albo na emeryturę. Tak jak to się działo w Związku Sowieckim. Więc lepiej, żeby go odprowadzić, niż żeby powiedzieć mu prawdę. Taka jest tradycja.
Teraz szwedzki ekonomista Anders Åslund, były doradca m.in. prezydent Borysa Jelcyna i znawca Rosji, zwraca uwagę na Twitterze: "Wszystko wskazuje na to, że obecnie na Kremlu toczy się poważna walka o władzę. Czy świat jest po prostu ślepy na to, co dzieje się na Kremlu?".
Zatrzymanie gen. Gawriłowa
Miał na myśli m.in. zatrzymanie przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) gen. Romana Gawriłowa, zastępcy dowódcy rosyjskiej Gwardii Narodowej (Rosgwardii), zwanej często prywatną armią Putina. Informację o zatrzymaniu przekazał szef portalu śledczego Bellingcat Christo Grozew.
Gawriłow, wcześniej pracownik Federalnej Służby Ochrony Federacji Rosyjskiej (FSO), miał zostać zatrzymany za rzekome ujawnienie informacji o "wojskowej operacji" Kremla w Ukrainie.
Doniesienia na ten temat wywołały falę spekulacji. "Kreml 'aresztuje najwyższego rangą generała' w poszukiwaniu kozłów ofiarnych inwazji" – pisał m.in. "Times".
"To wygląda na walkę między FSB a bardziej lojalnymi siłowikami Putina – Rosgwardią, Zołotowem, kadyrowcami i FSO" – pisze w innym wpisie Anders Åslund.
Wiktor Zołotow jest szefem Rosgwardii.
Jakie są szanse na pucz?
I znów widać, że gdzieś mogła zakiełkować nowa, nikła nadzieja. Co naprawdę może dziać się na Kremlu i jakie są szanse na scenariusz z ewentualnym puczem?
Dr Jan Malicki, dr h.c. prof. hon., historyk, dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, zastrzega od razu, że to tylko spekulacje i trudno cokolwiek przewidzieć.
– Zamachy i gwałtowne zmiany władzy w Rosji to nie jest żadna nowość. Od zawsze tak wyglądały zmiany na tronach carskich, jak w przypadku Pawła I, czy Aleksandra II. Wiemy doskonale, że największy ze zbrodniarzy, czyli Stalin, prawdopodobnie nie skończył naturalną śmiercią. Wiemy prawie na pewno, że Beria, który był jego zastępcą, został zastrzelony. I na tym na razie gwałtowne zmiany na tronie sowieckim się kończą. Od Chruszczowa dochodziło do zmian z przyczyn naturalnych, trzech kolejnych sekretarzy generalnych zmarło z powodu wieku, wśród nich m.in. Breżniew – mówi w rozmowie z naTemat.
Szef SEW przyznaje: – Takie rzeczy oczywiście są możliwe, ale jest różnica. Wielu specjalistów od Rosji mówi, że Putin zbudował system władzy silniejszy niż był za czasów sowieckich. Chruszczow został odwołany, gdyż członkowie biura politycznego uznali, że po kryzysie, który spowodował, naruszył pozycję ZSRR i mu podziękowano. Natomiast teraz sytuacja jest taka, że tam nie ma nikogo, kto miałby Putina odwołać. On jest potęgą absolutną.
Profesor mówi też, że nie widzi, kto ewentualny pucz miałby przeprowadzić. – A zatem nie byłoby to nic nadzwyczajnego w dziejach Rosji, tylko zachodzi pytanie: kto miałby to niby zrobić? Czyli jest to możliwe, bo jest to tradycją, tylko kto by to zrobił, skoro wszystkich wokół siebie Putin już wyczyścił? – dodaje w odniesieniu do sugestii Kozyriewa o puczu.
"Szanse na przewrót pałacowy przeciwko Putinowi są już niskie. Szanse takiego posunięcia, gdy Rosja jest w stanie wojny z NATO, są jeszcze mniejsze" – analizuje The Atlantic.
A zatem co jeszcze może się stać? I gdzie jest jeszcze nadzieja?
Jakie inne scenariusze?
Nasz rozmówca widzi dziś trzy grupy ewentualnych niezadowolonych.
– Pierwsza to ok. 5 tys. oligarchii rosyjskiej, której Putin zrobił krzywdę, doprowadzając do sankcji, bo to oni tracą teraz swoje domy, pałace, statki. Druga grupa, która może być niezadowolona, ale nie wiadomo kiedy, to masy milionów Rosjan, którym sankcje spowodują obniżenie poziomu życia. Ale moim zdaniem będzie to miało niewielkie znaczenie – podkreśla prof. Jan Malicki.
W systemie wychowania rosyjskiego jest coś takiego, że stale wbija się do głowy, że nas wszyscy atakują, wrogowie nas otaczają i tylko jeśli twardo się im oprzemy to przetrwamy. Obywatel rosyjski jest w stanie wytrzymać cztery razy więcej niż polski, który zaraz robiłby powstanie, czy demonstrację przeciwko rządowi. Z tego wszystkiego zagrożenie rewolucją jest najmniejsze.
Szczególnie zwraca uwagę na trzeci element, który może być zaskakujący. – Że nadzieją jest bomba atomowa – mówi.
Jan Malicki tłumaczy: – Putin prawdopodobnie będzie chciał użyć taktycznej broni jądrowej w Ukrainie i tak przestraszyć Ukraińców, że wreszcie się poddadzą. Ale zanim to zrobi, jest szereg procedur. Zarówno w USA, jak i w Rosji, trzeba kilkukrotnie powtarzać kody, jest kilka osób, które w tym uczestniczy. Generałowie rosyjscy, w odróżnieniu od Putina, doskonale wiedzą, że armia rosyjska w starciu z armią amerykańską i całym NATO nie ma żadnych szans. Że są one zerowe. Jedyne co mają, to broń atomowa. Tylko wiedzą, że można jej użyć raz, a następnie będzie straszny odwet amerykański. Słusznie zakładają, że nie przeżyją. A oni chcą przeżyć. I to może być ten moment, gdy może dojść do zamachu na Putina.
Ale, jak podkreśla ekspert, to tylko spekulacje.