Kompromitacja organizatorów MŚ. Polka oszukała system, piękny gest dla Ukrainy i łzy na mecie

Krzysztof Gaweł
Angelika Cichocka w halowych MŚ w Belgradzie nie zdołała przedrzeć się do półfinału biegu na 800 metrów, ale swój bieg może uznać za udany. Dlaczego? Bo przechytrzyła organizatorów i na bieżni okazała wsparcie Ukrainie, prezentując we włosach efektowne żółto-niebieskie wstążki. Serbowie pieczołowicie pilnują sportowców, by nie okazywali wsparcia naszym walczącym sąsiadom. Polka jednak znalazła sposób. Brawo!
Angelika Cichocka zaprezentowała piękne żółto-niebieskie wstążki w barwach Ukrainy podczas MŚ Fot. LUKASZ SZELAG/REPORTER
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Angelika Cichocka nie awansowała do sobotniego półfinału biegu na 800 metrów podczas halowych MŚ w Belgradzie, ale jej występ będziemy długo pamiętać i jesteśmy z niego dumni. Polka wymyśliła sposób, by przechytrzyć serbskich organizatorów i zademonstrować swoje wsparcie dla walczącej z najazdem Ukrainy. Tak, znalazła sposób, bo wierni Rosji Serbowie pilnują sportowców przed okazywaniem poparcia dla naszych sąsiadów. I grożą dyskwalifikacjami, co byłoby wielkim skandalem.

Z tym wstydliwym procederem mierzyła się już Justyna Święty-Ersetic. Polka postanowiła okazać symbolicznie wsparcie dla walczącej z inwazją Ukrainy i miała przez to nieprzyjemności ze strony organizatorów. – Jestem przeciwna wojnie. Trzeba o tym mówić otwarcie, nie siedzieć cicho – powiedziała zdecydowanie nasza mistrzyni TVP Sport. I wplotła we włosy wstążeczki w barwach Ukrainy.


Wolontariusze i przedstawiciele organizatorów nie byli zadowoleni, ale mistrzyni się udało. Inny sposób znalazła Angelika Cichocka. Jaki? – Obawiałam się, że na etapie "call roomu" zostanę za to doścignięta. Ukryłam wstążki w koku, a już na starcie rozpuściłam włosy. To wsparcie dla Ukrainy, dla lekkoatletów i dla ludzi. Jesteśmy z nimi i wspieramy – mówiła nasza biegaczka.

Polka przyznała, że jest dumna z postawy swoich rodaków, którzy pomagają Ukrainie od początku wojny. Jej partnerka biegowa Olga Liachowa pochodzi z Ukrainy i sama doświadczyła koszmaru wojny. Angelika Cichocka dziękowała Polakom i rozpłakała się na wizji, wzruszona całą sytuacją. Później przyznała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że Liachowa z rodziną są w Warszawie i są bezpieczni.

– Mam nadzieję, że to piekło niedługo się skończy i że zapanuje pokój – powiedziała dziennikarzom nasza znakomita lekkoatletka, która jest też żołnierzem. Służy w Marynarce Wojennej Rzeczypospolitej Polskiej i jest członkinią Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego w naszej armii. A my jesteśmy dumni, że mamy tak wspaniałą reprezentantkę. Brawo!

Czytaj także: Nasza mistrzyni olimpijska okazała wsparcie Ukrainie i miała przez to kłopoty podczas MŚ