Ryzyko inwazji na Wołyń jest coraz wyższe. Do ataku ma dojść z terytorium Białorusi

Agata Sucharska
Ukraińskie siły zbrojne oceniają, że ryzyko rosyjskiej napaści na Wołyń jest coraz wyższe. Media podają, że do takiego ataku może dojść z terytorium Białorusi. Wywiad ma też informacje, że niebawem do wojny mogą przystąpić żołnierze z Białorusi.
Rośnie ryzyko rosyjskiej inwazji na Wołyń. Do ataku ma dojść z Białorusi. Fot. ALEKSEY FILIPPOV/AFP/East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.

Czy Białoruś zaatakuje Ukrainę?

"Ryzyko ofensywy z Białorusi na kierunku wołyńskim jest oceniane jako wysokie" – podaje w niedzielę "Ukraińska Prawda". Portal powołuje się na źródła w ukraińskim sztabie generalnym.

Ponadto ukraiński wywiad zdobył informacje, że Białoruś może nawet w perspektywie dnia lub dwóch przystąpić do wojny po stronie Rosji. Nie wiadomo jednak, czy nastąpi to wraz z atakiem na Wołyń.

Decyzja białoruskich władz o włączeniu się do wojny w Ukrainie miała wywołać opór ze strony szeregowych żołnierzy i pewnej części ludności cywilnej. Mimo to decyzja miała zapaść już dawno.
"Oceniam teraz możliwość przystąpienia Białorusi do wojny na 60 proc. Jeszcze tydzień temu było to 40 proc." – stwierdził w telewizyjnym wywiadzie Wadym Denysenko, doradca ukraińskiego szefa MSW.


Zmiana tonu Łukaszenki

Przypomnijmy, że Aleksander Łukaszenka zaprzeczył niedawno doniesieniom, że Białoruś ma przyłączyć się do ataku Rosji na Ukrainę.

– Nie popierałem żadnych działań wojennych i nigdy ich nie poprę. Chcę żebyście zrozumieli i wiedzieli, że ani dla Rosji, ani dla Japonii, ani dla Ukrainy, ani dla Ameryki, wojna nie jest do przyjęcia – powiedział w wypowiedzi dla japońskiej stacji telewizyjnej TBS, która cytuje portal RBK.

– Co dotyczy naszych relacji i wsparcia dla Rosji w każdej sytuacji jesteśmy sojusznikami, podpisaliśmy stosowne porozumienia – dodał. Zaznaczył, że jego kraj nie był namawiany do udziału w wojnie, a Białoruś "nie wniosła by nic nowego". – Rosja sama temu sprosta, bo ma wystarczający potencjał – ocenił.

Putin będzie potrzebował pomocy?

Wbrew zapewnieniom rządzącego Białorusią Łukaszenki sytuacja wojsk Putina jest daleka od ideału. Eksperci oceniają, że rosyjska armia jest w coraz gorszej kondycji. Niskie morale, brak paliwa i konieczność odbudowywania zdolności bojowej oddziałów, to tylko część problemów, z jakimi mierzy się agresor.

"Stan moralny i psychologiczny przeciwnika jest wyjątkowo niski. Na pewnych kierunkach okupanci sami się poddają" – przekazał ukraiński MON.

Przypomnijmy, że w piątek do Białorusinów przemówił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. – Między naszymi rodzinami jest pokój. Te słowa muszą poczuć też Białorusini. Jesteśmy między braćmi. Powinniśmy również z wami być braćmi – zaapelował.

Regularnie podawane są też informacje o stratach rosyjskiego okupanta. Na piątek, 18 marca zniszczonych zostało: 450 czołgów, 1448 wozów bojowych, 205 jednostek systemów artyleryjskich, 43 jednostek obrony przeciwlotniczej, 93 samolotów, 112 helikoptery, 3 okręty oraz 879 sztuk sprzętu motoryzacyjnego.
Czytaj także: Nowa deklaracja Łukaszenki. "Nie popieram działań wojennych i nigdy ich nie poprę"