Fenomenalny mecz i triumf Igi Świątek. 20-latka rozbiła rywalkę w finale, grała jak z nut!

Krzysztof Gaweł
Iga Świątek triumfowała w turnieju WTA w Indian Wells. Polka w finale ograła 6:4, 6:1 Greczynkę Marię Sakkari i od poniedziałku będzie rakietą numer dwa na świecie. Nasza 20-latka początek roku 2022 ma fenomenalny, kroczy od wygranej do wygranej i wyrasta na gwiazdę numer jeden na świecie. Polka przy okazji zarobiła 1 231 245 dolarów jako triumfatorka w Kalifornii.
Iga Świątek we wspaniałym stylu wygrała prestiżowy turniej WTA w Indian Wells Fot. Imago Sport and News / East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Iga Świątek znakomitą grę na początku 2022 potwierdziła już w Australian Open (półfinał) oraz Dausze (triumf), ale w Indian Wells miała szansę w niedzielę wygrać prestiżową imprezę, nazywaną "piątą lewą Wielkiego Szlema", a przy okazji wskoczyć na drugie miejsce na światowych listach. I wyrównać rekordowy wyczyn Agnieszki Radwańskiej sprzed dekady.

20-letnia Polka stawiła czoła Marii Sakkari, z którą przegrała trzy z czterech potyczek. W 2021 roku Greczynka ogrywała naszą faworytkę trzy razy, ale już w tym roku Iga Świątek ograła ją w półfinale w Dausze 6:3, 6:4. Postęp zawodniczki z Raszyna jest imponujący i widać go gołym okiem. Pozostało "tylko" potwierdzić tę tezę w finale w Indian Wells.


Nerwowo rozpoczęła pojedynek nasza mistrzyni i gładko straciła własny serwis, ale szybko przełamała podanie Greczynki i było 1:1. Obie zawodniczki miały wielkie problemy z własnym podaniem, obie walczyły z nerwami, więc po czterech gemach był remis 2:2. Jako pierwsza własne podanie wygrała Polka, która zgarnęła gładko gema numer pięć, a w kolejnym naciskała na Marię Sakkari i była blisko podwyższenia prowadzenia.

I przełamała Greczynkę trzeci raz z rzędu, a prowadzenie 4:2 to była w finale bardzo solidna zaliczka. Polka miała seta we własnych rękach, wydawało się, że szybko zamknie rywalizację i weźmie prowadzenie w finale, ale do walki zerwała się jej przeciwniczka. Gładko przełamała podanie Igi Świątek, po chwili gładko wygrała swoje i było 4:4. A emocje tylko rosły.

Końcówka seta była jednak Polki, odzyskała prowadzenie przy swoim podaniu, a chwilę później po zażartej walce wygrała podanie rywalki i całą partię. Maria Sakkari przestała serwować, a Iga Świątek zaatakowała i wyszła na prowadzenie w finale turnieju w Indian Wells. Pierwsza partia trwała 44 minuty.

W drugiej 20-latka z Raszyna wygrała swoje podanie, po chwili była bardzo blisko przełamania serwisu Greczynki, która obroniła się po morderczej walce. Ale to był przełom w meczu, Maria Sakkari słabła z minuty na minutę, traciła pomysł na grę, a Iga Świątek szła za ciosem i dorzuciła kolejne dwa gemy, by wyjść na prowadzenie 3:1. I zyskać przewagę mentalną, co w meczu tej stawki jest kluczowe.

Piątego i szóstego gema Polka wygrała z marszu, grała popisowo i triumf był bardzo blisko. Prowadziła już 5:1, by nowymi piłkami podawać po zwycięstwo i triumf w całym turnieju WTA w Indian Wells. I szybko dotarła do piłki meczowej, co zajęło jej godzinę oraz 19 minut. Decydującą piłkę posłała w sam róg kortu, a potem wyrzuciła rakietę wysoko w powietrze.

– Gratuluję Idze, bo jest wspaniałą tenisistką, ale też wspaniałą osobą. To nie był mój dzień, a ona grała znakomicie – mówiła po meczu Maria Sakkari. A zawodniczka z Raszyna dziękowała jej za walkę i za kolejną odsłonę rywalizacji. A potem wywołała aplauz na trybunach. – Chciałam podziękować za szansę gry tutaj i zasygnalizować moją solidarność z Ukrainą – powiedziała wzruszona. A później odebrała efektowne, szklane trofeum.

Iga Świątek wygrała swój piąty turniej w cyklu WTA w karierze, a drugi w 2022 roku. Polka wcześniej sięgała po tytuły we French Open, Adelajdzie, Rzymie oraz Dausze. 20-latka właśnie osiągnęła drugi największy sukces w karierze, od poniedziałku będzie rakietą numer dwa na świecie. I przy okazji zarobiła 1 231 245 dolarów jako triumfatorka.

Wynik meczu finałowego turnieju WTA w Indian Wells:
Iga Świątek (Polska) – Maria Sakkari (Grecja) 6:4, 6:1


Czytaj także: Gwiazdor zamienił rakietę na kałasznikowa i rusza walczyć. "Nie jestem Rambo, ale trafiam"