45 rosyjskich dyplomatów wyrzuconych z Polski - miesiąc od wybuchu wojny. "Lepiej późno niż wcale"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W środę rząd PiS ogłosił, że Polskę musi opuścić 45 rosyjskich dyplomatów podejrzewanych o szpiegostwo
- Opozycja uważa, że to dobra decyzja, ale podjęta o wiele za późno
- W połowie marca krajem wstrząsnęła informacja, że tłumaczem pierwszej damy Agaty Dudy był mężczyzna oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji
Opozycja jest zgodna: wyrzucenie z Polski 45 rosyjskich dyplomatów to dobra decyzja. Politycy są jednak zdania, że nie trzeba było czekać aż minie miesiąc od ataku Rosji na Ukrainę.
– Mówi się, że lepiej późno niż wcale. To jest dokładnie ta sytuacja – ocenia w rozmowie z naTemat.pl posłanka Katarzyna Lubnauer (Koalicja Obywatelska). Polityczka przypomina, że już cztery dni po wybuchu nowej fazy wojny, a więc 28 lutego, USA wydaliły rosyjskich dyplomatów przy ONZ.
– Wydalenie 45 dyplomatów to symboliczne wsparcie wysiłku ukraińskiego wojska – ocenia Lubnauer.
Poseł Polski 2050 Michał Gramatyka jest zdania, że z Polski powinien zostać wydalony także ambasador Rosji Siergiej Andriejew.
– Dyplomaci powinni już dawno zostać wydaleni i to nie za działalność wywiadowczą, ale za to, że Rosja zaatakowała niepodległą Ukrainę (...) To akt agresji, coś co wymaga natychmiastowego potępienia. W mojej ocenie Polska powinna w ogóle zerwać stosunki dyplomatyczne z Rosją i wydalić ambasadora z Rzeczpospolitej – przekonuje przedstawiciel partii Szymona Hołowni.
Od kiedy dyplomaci szpiegowali na rzecz Rosji?
Z kolei poseł Dariusz Klimczak z PSL zastanawia się, jak to się stało, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nagle dostarczyła rządowi listę podejrzanych o szpiegostwo liczącą aż 45 nazwisk.
– Rodzą się pytania: czy to fakt, że oni w tak dużej liczbie przystąpili do działań wywiadowczych spowodował, że zostali wykryci, czy my tolerowaliśmy jakieś ich dwuznaczne działania, które w sytuacji wojennej okazują się niedwuznaczne – mówi ludowiec.
Zdaniem posła Gramatyki prawdopodobnie nie dostaniemy odpowiedzi.
– To są bardzo delikatne sprawy, obawiam się że nigdy nie poznamy prawdy w tym zakresie – przewiduje poseł Polski 2050.
Przedstawiciel Lewicy Maciej Gdula uważa, że "hurtowe" wyrzucenie rosyjskich dyplomatów z Polski może świadczyć o tym, że w czasie wojny z Ukrainą zintensyfikowali swoje działania.
– Wysyłamy Rosji wyraźny sygnał: my się nie uginamy, patrzymy wam na ręce, zdajemy sobie sprawę, że chcecie nam zaszkodzić – mówi poseł Gdula.
Podejrzany o szpiegostwo tłumaczem Agaty Dudy. "Służby nie działają"
Posłanka Katarzyna Lubnauer wskazuje, że w ostatnich dniach ABW zatrzymało urzędnika, który od prawie 20 lat pracował w stołecznym Urzędzie Stanu Cywilnego – jest podejrzany o szpiegostwo na rzecz Rosji. Członkini Koalicji Obywatelskiej zastanawia się, jak długo mógł pracować dla obcego państwa i przypomina, że niecałe dwa tygodnie temu miał miejsce inny incydent.
– Co robią w ogóle nasze służby, gdy dopuszczają w sąsiedztwo pani prezydentowej kogoś, kto ma zarzuty szpiegowskie, a służy jako tłumacz w rozmowie z ukraińskimi uchodźcami? Służby nie działają – ocenia posłanka Lubnauer.
Przedstawicielka KO nawiązuje do sytuacji z połowy marca, gdy okazało się, że rozmowy Agaty Dudy z uchodźcami wojennymi z Ukrainy tłumaczył mężczyzna oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji. Został polecony przez działaczkę PiS, swoją byłą żonę.
Sytuacja zero–jedynkowa
Poseł Klimczak podkreśla, że skoro Rosja rozpętała wojnę w Ukrainie, decyzje trzeba podejmować szybko, a wątpliwości rozstrzygać na niekorzyść przedstawicieli Federacji Rosyjskiej, bo sytuacja jest "zero–jedynkowa". Wskazuje, że to nie pierwszy raz, gdy dochodzi do masowego wydalenia dyplomatów.
– Rozmawiałem dziś z prof. Teofilem Bartoszewskim, który jest w naszym klubie ekspertem ds. dyplomacji. Wspomniał o takiej sytuacji w Wielkiej Brytanii w latach 70-tych. Zostało wtedy wydalonych ponad 110 dyplomatów lub osób związanych z rosyjską ambasadą – mówi polityk PSL.
A poseł Maciej Gdula przypomina, że na początku marca ABW zatrzymała w Przemyślu hiszpańskiego dziennikarza Pablo G. Powód? Podejrzenie szpiegostwa na rzecz Rosji. – Dla polskich służb aktywność służb rosyjskich i białoruskich w Polsce nie jest tajemnicą – mówi poseł Lewicy.
Michał Gramatyka przekonuje, że rząd powinien zrobić więcej. – Wczoraj Polska 2050 zaprezentowała rozwiązanie prawne dzięki któremu rosyjskie tiry nie mogłyby w ogóle wjeżdżać na teren Rzeczpospolitej bez specjalnego zezwolenia. I co się okazało? PiS razem z Konfederacją odrzucił to rozwiązanie – konkluduje poseł Gramatyka.