Biało-Czerwoni jadą na mundial w Katarze! Wielki wieczór Polaków w "Kotle Czarownic"

Maciej Piasecki
29 marca 2022, 22:41 • 1 minuta czytania
Piękny wieczór w Chorzowie zafundowała kibicom piłkarska reprezentacja Polski. Na Stadionie Śląskim Polacy wygrali 2:0 (0:0) ze Szwecją w meczu finałowym o awans na mundial w Katarze. Gole dla Biało-Czerwonych strzelali Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. To było wielkie zwycięstwo kadry Czesława Michniewicza.
Robert Lewandowski zdobył na Stadionie Śląskim gola, który otworzył Biało-Czerwonym drogą na mundial w Katarze. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Trener Czesław Michniewicz zaskoczył wyjściowym ustawieniem, ostatecznie rezygnując z zazwyczaj pewnego miejsca w składzie Grzegorza Krychowiaka. W jego miejsce w pierwszej jedenastce pojawili się m.in. Jacek Góralski oraz Krystian Bielik. Ten drugi był jednak nominalnym obrońcą w starciu ze Szwedami. Dodatkowo selekcjoner Biało-Czerwonych postawił na grę trójką z tyłu, z dwoma wahadłowymi. Rolę dwójki zaangażowanej w intensywne bieganie wzdłuż linii bocznych spełniali Matty Cash oraz Bartosz Bereszyński


W Chorzowie przed meczem zaczęła się spora ulewa. Wiadomo zatem było, że poza twardymi warunkami, które postawią pragmatycznie grający Szwedzi, dodatkowo boisko będzie ciężkie, a piłka może spłatać figle bramkarzom.

Pierwsza groźna sytuacja to 10 minuta, kiedy dośrodkowanie Casha sfinalizował strzałem głową Robert Lewandowski. Dośrodkowanie było rodem z Premier League, w którym na co dzień wyróżnia się polski wahadłowy. "Lewy" jednak nie trafił w światło bramki, jedynie strasząc szwedzką defensywę. W odpowiedzi zza pola karnego spróbował Alexander Isak, nazywany w Szwecji następcą Zlatana Ibrahimovicia. Uderzenie było jednak zbyt słabe (o porównaniu do "Ibry" nie wspominając), żeby zaskoczyć Wojciecha Szczęsnego.

W 18 minucie zrobiło się bardzo gorąco pod bramką Biało-Czerwonych. Piłkę stracił Bielik i na bramkę pognał Emil Forsberg. Dobrze uderzoną po ziemi futbolówkę świetnie sparował jednak na rzut rożny Szczęsny, chroniąc gospodarzy od utarty bramki. To nie był koniec problemów Biało-Czerwonych. Dejan Kulusevski po stałym fragmencie gry stanął oko w oko ze Szczęsnym i tylko interwencja Jana Bednarka uchroniła Polaków przed stratą gola.

Niespełna pięć minut później swoją szansę miał Cash. W polu karnym dostał piłkę od Sebastiana Szymańskiego, ale spadła na jego lewą, gorszą nogę. Poprawkę "polski Anglik" dostał kilka chwil później, ale tym razem po prostu nie wcelował między słupki i poprzeczkę bramki strzeżonej przez Robina Olsena. Swoją szansę miał też Bednarek, ale skończyło się na niecelnym uderzeniu jednego z trójki naszych stoperów.

Nietypową sytuację stadionową mieliśmy pod koniec pierwszej połowy. Sędzia Daniele Orsato przerwał na dwie minuty spotkanie ze względu na... awarię reflektorów na Śląskim. I to akurat po stronie bramki, w której stał w pierwszych 45 minutach Szczęsny. Po przymusowej przerwie dograno jednak końcówkę, choć w lekkim półmroku. Awarię udało się naprawić kilka chwil później i śląscy gospodarze mogli odetchnąć.

Zamykając pierwszą część, najbardziej niepokojące poza groźną próbą Forsberga była mowa ciała Kamila Glika. Lider polskiej defensywy wyraźnie miał problemy zdrowotne i z boiska do szatni schodził z wyraźnym grymasem twarzy. Na drugie 45 minut nie wybiegł jednak Góralski, który w swoim stylu otrzymał po brutalnym wejściu w nogi Jespera Karlströma żółtą, a właściwie... pomarańczową kartkę. Michniewicz wypuścił w bój Krychowiaka.

Krychowiak na wagę rzutu karnego

W 46 minucie czujność Szczęsnego sprawdził Kulusevski. Były kolega z Juventusu Turyn uderzył zza pola karnego, polski bramkarz był zasłonięty, ale uderzenie było w środek bramki, więc "Szczena" nie miał problemów z chwyceniem piłki.

Chwilę później Polacy objęli prowadzenie. Przydał się Krychowiak, który w polu karnym był faulowany przez Karlströma. Do jedenastki podszedł nie kto inny, jak Lewandowski i nie miał problemów, żeby pokonać golkipera Szwedów. To była 49 minuta spotkania, a co do samego faulu, nie było wątpliwości, że Krychowiak został staranowany przez piłkarza Lecha Poznań.

Biało-Czerwoni po golu otwierającym wynik meczu mogli sobie poukładać grę, oddając piłkę Szwedom i czekając na kontry. To jednak

W 57 minucie znów kapitalnie zachował się Szczęsny. Ponownie przed szansą stanął Forsberg, tym razem z drugiej strony, dostając piłkę wzdłuż bramki od Isaka. Gwiazdor szwedzkiej kadry strzelił nieźle, ale fantastycznie interweniował polski bramkarz. Chwilę później po rzucie rożnym Biało-Czerwoni mogli już tylko dziękować opatrzności. Uderzenie głową minimalnie minęło lewy słupek bramki Szczęsnego.

Po godzinie gry z dystansu strzelił Jakub Moder, ale jego próba zza pola karnego była za słaba, żeby dać Polakom komfort dwubramkowego prowadzenia. Kolejne minuty to duża nerwówka po obu stronach. Szwedzi rzucili wszystko, wprowadzając na ofensywnych Anthony'ego Elangę oraz Mattiasa Svanberga. Biało-Czerwoni nic sobie jednak z tego nie zrobili, robiąc kolejny ważny, pieczętujący krok w stronę mundialu w Katarze.

W 72 minucie fatalny błąd popełnił Marcus Danielson, który wykorzystał Piotr Zieliński. Pomocnik występujący na co dzień w SSC Napoli wyłuskał piłkę i pognał w stronę bramki. Ofensywny pomocnik uderzył pięknie, technicznie i nie do obrony dla Olsena. Kilka minut później kolejne swoje okazje mieli Bednarek i Lewandowski. Tym razem jednak kapitalnie bronił były golkiper AS Romy, ale widać było, że gol na 2:0 po prostu rozbił Szwedów.

Na ostatni kwadrans na boisku pojawił się Ibrahimović. Szwedzki gwiazdor nie zdołał jednak odmienić losów spotkania. Pełne 90 minut wytrzymał Glik, lekkiego urazu doznał za to Zieliński, ale tak naprawdę najważniejszego było to, że Polacy wytrzymali do końca, po prostu będąc tego dnia w Chorzowie drużyną lepszą. W 90 minucie jeszcze świetną interwencją popisał się Olsen, wygrywając kolejny pojedynek z Lewandowskim.

Biało-Czerwoni mogli jednak triumfować po ostatnim gwizdku, pieczętując swój czwarty awans na dużą imprezę z rzędu. Licząc kolejno: ME 2016, MŚ 2018, ME 2020 i MŚ 2022.

Polska - Szwecja 2:0 (0:0) Bramki: 1:0 Robert Lewandowski (49-rzut karny), 2:0 Piotr Zieliński (73). Żółte kartki: Góralski, Moder, Lewandowski, Bielik oraz Isak. Sędziował: Daniele Orsato (Włochy) Widzów: 54 000. Polska: Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński, Jan Bednarek, Kamil Glik, Krystian Bielik, Matty Cash - Jakub Moder, Jacek Góralski (46. Grzegorz Krychowiak), Sebastian Szymański, Piotr Zieliński (88. Adam Buksa), Robert Lewandowski. Szwecja: Robin Olsen - Ludwig Augustinsson, Marcus Danielson (80. Zlatan Ibrahimović), Victor Lindelöf, Emil Krafth, Emil Forsberg, Kristoffer Olsson (80. Jesper Karlsson), Jesper Karlström (67. Mattias Svanberg), Dejan Kulusevski - Robin Quaison (67. Anthony Elanga), Alexander Isak.

Czytaj także: https://natemat.pl/403973,polska-szwecja-bialo-czerwoni-wsparli-ukraine-w-chorzowie