Zabrał do grobu… 250 mln dolarów. Film Netflixa pokazuje, jak łatwo przejechać się na kryptowalutach
- "Nie ufaj nikomu: Polowanie na króla kryptowalut" to film dokumentalny Netflixa o nagłej śmierci Geralda Cottena, prezesa QuadrigaCX i upadku tej największej kanadyjskiej giełdy kryptowalut w 2019 roku.
- Tylko Gerry Cotten posiadał hasła do cyfrowych portfeli. Po jego śmierci ludzie stracili więc łącznie około 250 milionów dolarów i nie odzyskali swoich pieniędzy do dziś.
- Wokół śmierci Gerry'ego Cottena narosło wiele tajemnic i teorii spiskowych. Czy prezes QuadrigaCX upozorował własną śmierć? Co wspólnego ze sprawą mają jego żona Jennifer Robertson i były wspólnik Michael Patryn?
- Dokument "Nie ufaj nikomu: Polowanie na króla kryptowalut" nie odpowiada na liczne pytania i wątpliwości narosłe wokół upadku QuadrigaCX i śmierci Geralda Cottena oraz nie pomoże ludziom, którzy stracili swoje pieniądze, ale jest angażujący i wciągający.
Kryptowaluty to dla wielu wciąż czarna magia. Ale nawet jeśli nie mamy pojęcia, z czym to się je i czym jest bitcoin, to zdajemy sobie sprawę, że to świat wielkich pieniędzy, którego nie sposób lekceważyć. W cyfrowe pieniądze, które są poza kontrolą banków, inwestuje miliony ludzi. Ale dziesiątki tysięcy osób, którzy zaufali kryptowalutom, mieli zostać zrobieni w balona przez niepozornego Kanadyjczyka.
Gerald Cotten: uśmiechnięty i radosny nerd, który na YouTube publikował filmy, na których sterował śmigłowcem-zabawką, podpalał orzecha włoskiego i topił banknoty w mikrofalówce. Ludzie, którzy go znają, twierdzą, że był wiecznie wesoły i zupełnie nieszkodliwy. Kochał swoją żonę, podróżował, potrafił mówić o kryptowalutach godzinami. "Nie, nie był zdolny do wielkich przekrętów" – przekonują na początku dokumentu "Nie ufaj nikomu: Polowanie na króla kryptowalut". Potem zmieniają zdanie.
QuadrigaCX: mokry sen o bitcoinie
QuadrigaCX była dla fanów kryptowalut jak mokry sen. Miejsce w sieci, w którym możesz handlować bitcoinami – wpłacać pieniądze, a potem wypłacać ich zwielokrotnioną w wyniku udanych inwestycji ilość? To brzmiało jak plan idealny. Nic dziwnego, że giełda kryptowalut, którą w 2013 roku założyli Gerald Cotten i Michael Patryn, szybko stała się największą giełdą w Kanadzie. Ludzie chcieli szybko się wzbogacić, a QuadrigaCX – która pobierała opłatę za każdą transakcję – umożliwiała im to w łatwy i szybki sposób.
A wzbogacić można się było wręcz niewyobrażalnie. W 2017 roku wartość bitcoina – która jeszcze kilka lat wcześniej wynosiła 100 dolarów – osiągnęła 11 tysięcy dolarów. Później 12 tysięcy, 15, 17, 20... Bitcoin stał się najbardziej pożądaną walutą na świecie, która z barów, w których rozmawiali ze sobą "wyznawcy" kryptowalut, przeszła do mainstreamu – na pierwsze strony gazet i do głównych wydań serwisów informacyjnych.
Kanadyjczycy, którzy zaczęli fascynować się bitcoinem, tłumnie logowali się więc na stronę internetową QuadrigaCX i przelewali tam oszczędności całego swojego życia: w tysiącach, a nawet milionach. W 2018 roku firma miała zarejestrowanych około 115 tysięcy użytkowników marzących o majątku, dobrobycie i lepszym życiu.
Również Gerry Cotten wydawał się zyskiwać na swoim intratnym biznesie. Nagle stał się milionerem, który kupował domy, samoloty, jachty i prywatną wyspę. Był jak Mark Zuckerberg, tyle że nie w świecie social mediów, a cyfrowych pieniędzy. Wszyscy go podziwiali, wszyscy chcieli być tak bogaty jak on. Stał się królem kryptowalut. Co mogło pójść nie tak?
Upadek QuadrigaCX
Sielanka skończyła się w 2018 roku – i to gwałtownie. Kurs bitcoina i innych kryptowalut zaczął spadać na łeb na szyję. Do końca roku wartość bitcoina, która jeszcze kilka miesięcy temu wynosiła ponad 20 tysięcy dolarów, opiewała na... cztery tysiące. W ciągu doby kryptowalutowi bogacze stawali się bankrutami, a ich marzenia o życiu na szczycie upadały jak domki z kart.
Wśród nich był Tong Zou, inżynier oprogramowania z San Francisco, jeden z bohaterów dokumentu Netflixa. W złotej epoce bitcoina Zou również postanowił się wzbogacić, ale nie interesowała go żmudna droga od "pucybuta" do milionera – chciał zrobić to szybko. Wziął więc trzy pożyczki na 85 tysięcy dolarów i zainwestował je w kryptowaluty. Kiedy na giełdzie kryptowalut nastąpił krach, stracił blisko 80 procent wszystkich swoich pieniędzy.
Tong Zou znalazł się w kropce i finansowej czarnej dziurze. Odsetki były wysokie, a dodatkowo spłacał kredyt hipoteczny. Stresująca sytuacja zmusiła go do sprzedaży wymarzonego mieszkania. Po spłacie długów bohaterowi "Nie ufaj nikomu: Polowania na króla kryptowalut" zostało 400 tysięcy dolarów. Postanowił jednak wpłacić je na QuadrigaCX i szybko je stamtąd wypłacić. Po co? Bo dzięki kursowi bitcoina wzbogaciłby się na tym o kilkadziesiąt tysięcy.
Jednak pech chciał, że mit QuadrigaCX wówczas roztrzaskał się w drobny mak. Giełda przestała być wypłacalna. Zou czekał na wypłatę swoich pieniędzy miesiącami, aż w grudniu 2018 roku runęła wiadomość: prezes kanadyjskiej giełdy kryptowalut Gerry Cotten nie żyje. I tu zaczyna robić się ciekawie.
Tajemnicza śmierć Geralda Cottena
Dopiero miesiąc po śmierci Cottena – która nastąpiła w Indiach z powodu powikłań choroby Crohna, czyli przewlekłej choroby zapalnej jelit – firma poinformowała o jego odejściu. Krótko później ogłosiła upadłość. I tu następuje największy szok: tylko Cotten znał hasła do kryptowalut. A to oznaczało, że użytkownicy giełdy nie mogli odzyskać swoich pieniędzy. Wraz ze śmiercią prezesa QuadrigaCX przepadło łącznie blisko 250 milionów dolarów.
Nic dziwnego, że nagła śmierć Cottena – która nastąpiła akurat w momencie, gdy ludzie nie mogli wypłacić swoich pieniędzy – od początku zaczęła budzić wątpliwości. Na Telegramie powstała specjalna grupa, w której wszyscy poszkodowani przez bankructwo kanadyjskiej giełdy kryptowalut postanowili sami dojść do prawdy. Na jej czele stał tajemniczy QCXIN, mężczyzna, która pojawia się w filmie Netflixa w zwierzęcej masce, a jego głos zostaje zmieniony. Jak twierdzi, światu kryptowalut nie można ufać, dlatego woli pozostać anonimowy.
Czytaj także: Tajemnicza śmierć, Joe Exotic i UFO. Oto 10 doskonałych seriali dokumentalnych Netflixa
Teorii wokół śmierci Gary'ego Cottena i upadku QuadrigaCX było – i wciąż jest – dziesiątki. Ludzi byli przekonani, że prezes CEO, niepozorny i wiecznie uśmiechnięty geek, sfingował własną śmierć, aby uciec z 250 milionami dolarów. Inni twierdzili, że popełnił samobójstwo, gdy jego firma zbankrutowała. Jeszcze inni, że został zamordowany, a jedną z podejrzanych była według "kanapowych detektywów"... żona Cottena, Jennifer Robertson.
Wiele pytań, mało odpowiedzi
"Nie ufaj nikomu: Polowanie na króla kryptowalut" – w którym występują osoby poszkodowane przez QuadrigaCX i członkowie grupy na Telegramie, znawcy kryptowalut, osoby z otoczenia Cottena (w tym siostra Robertson) oraz dziennikarze śledczy i kanadyjski urzędnik badający sprawę – precyzyjnie i drobiazgowo przedstawia wszystkie teorie na temat śmierci CEO giełdy. Pokazuje też nieścisłości, tajemnice i szokujące odkrycia, których jak na jednego człowieka i jedną firmę było wyjątkowo dużo.
Dlaczego Cotten nie przekazał nikomu haseł do cyfrowych portfeli, jak zwyczajowo robi się na giełdach kryptowalut? Dlaczego przelewał pieniądze w bitcoinach na inne giełdy? Co wspólnego ze sprawą ma drugi założyciel QuadrigaCX Michael Patryn, który – jak ujawniło dziennikarskie śledztwo – wcześniej nazywał się Omar Dhanani i ma na koncie kilka przestępstw, w tym kradzieże tożsamości? Dlaczego Cotten napisał testament zaledwie 2 tygodnie przed śmiercią? Czy faktycznie był tylko niepozornym geekiem i czy jego ciało naprawdę leży w grobie?
Pytań jest wiele, a dokument Netflixa stawia je wszystkie. Jednak ostrzeżenie dla żądnych odpowiedzi – "Nie ufaj nikomu: Polowanie na króla kryptowalut" ich praktycznie nie zapewnia. Poza jedną związaną z prawdziwymi intencjami Gerry'ego Cottena i prawdą o QuadrigaCX, którą zresztą nie jest rewelacją dla tych, którzy śledzili sprawę na bieżąco.
"Nie ufaj nikomu: Polowanie na króla kryptowalut", który obecnie jest hitem Netflixa w Polsce, nie pomoże więc poszkodowanym przez QuadrigaCX i nie jest wizjonerskim czy rewolucyjnym filmem dokumentalnym. To jednak sprawnie zrealizowany i efektowny wizualnie dokument, który wciąga od początku do końca (nawet tych, którzy nie mieli dotąd pojęcia, czym jest bitcoin) i nie pozwala się oderwać, mimo że koniec nie należy do najbardziej satysfakcjonujących. Warto go obejrzeć również z innego powodu – aby zapamiętać, że ostrożności nigdy za wiele. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzą miliony.
Czytaj także: https://natemat.pl/397497,seriale-i-filmy-o-oszustach