Skala problemów psychicznych u dzieci jest ogromna. Zatrważają statystyki prób samobójczych

Beata Pieniążek-Osińska
07 kwietnia 2022, 11:13 • 1 minuta czytania
Jeszcze przed pandemią wiadomo było, że zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży pogarsza się. Coraz więcej dzieci potrzebuje pomocy, a miejsc gdzie mogłyby ją otrzymać - brakuje. Stąd reforma i stworzenie nowego poziomu, czyli poradni środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej, aby dzieci nie trafiały wprost na oddziały psychiatryczne. Przez pandemię pomocy potrzebuje jeszcze więcej młodych ludzi, a do specjalistów trafiają coraz młodsi pacjenci.
Do psychologów i psychoterapeutów, a także na oddziały psychiatryczne trafia coraz więcej dzieci i młodzieży. Dotyczy to też coraz młodszych pacjentów. Karol Makurat/REPORTER/ East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Minister zdrowia Adam Niedzielski w ubiegłym tygodniu zapowiedział kolejne zmiany w reformie psychiatrii dziecięcej i podsumował te, które już wdrożono.


- Pandemia to nie tylko powikłania płucne, ale także wielka trauma w zdrowiu psychicznym dzieci - przyznał i podał, że zapotrzebowanie na opiekę psychologiczną i psychoterapeutyczną wzrosło nawet 2,5 krotnie od 2019 r.

Zapewniał, że to jeden z priorytetów i przypomniał, że jeszcze przed pandemią przygotowano projekt reformy niewydolnego systemu opartego o szpitale i opiekę psychiatryczną.

Stąd stworzenie modelu trzystopniowego, gdzie pierwszy poziom to sieć Poradni Środowiskowej Opieki Psychologicznej i Psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży.

Takich ośrodków powstało do tej pory 343, a docelowo ma być ich ok. 400 (co najmniej jeden w każdym powiecie). To poradnie, gdzie dzieci i rodzice mogą otrzymać wsparcie psychologów i terapeutów środowiskowych.

II poziom to oddziały dzienne szpitali i poradnie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Tych ośrodków - jak przyznaje minister zdrowia - nadal brakuje. Z kolei III poziom, to specjalistyczne szpitalne oddziały całodobowe.

Według autorów reformy problemem jest m.in. brak kadr, stąd pomysł, aby podzielić ośrodki na dwie kategorie i dla części zmniejszyć wymagania dotyczące personelu, np. liczby specjalistów.

Resort zapowiada więc zmiany w modelu, aby zwiększyć dostępność. Jednak tu powstają wątpliwości, co wówczas z jakością tej opieki. Szczegółów na razie brak.

6 proc. wszystkich prób samobójczych

O zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży dyskutowali również we wtorek popołudniu posłowie z podkomisji stałej ds. zdrowia psychicznego. Swoje działania oraz dane dotyczące skali problemu prezentowali przedstawiciele resortu zdrowia, edukacji, rodziny, pracy i polityki społecznej, a także Rzecznik Praw Pacjenta i Rzecznik Praw Dziecka.

Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podał, że próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży do 19. roku życia stanowią aż 6 proc. wszystkich prób samobójczych, a połowa nastolatków, która przeżyje próbę, ponawia ją w ciągu roku. Jest to więc grupa najwyższego ryzyka.

Według M. Miłkowskiego, najważniejszym czynnikiem, który może chronić młodzież przed takimi zachowaniami, jest pozytywną więź z dorosłym.

77 proc. wzrost

Dominik Marciniak z biura Rzecznika Praw Pacjenta przytoczył zaś dane statystyczne, które jasno pokazują narastanie skali problemu.

W 2020 r. były bowiem 843 próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży, podczas gdy rok później było ich niemal dwukrotnie więcej - 1496, z czego niestety 127 zakończyło się śmiercią. To 77 proc. wzrost w ciągu roku.

Coraz młodsi pacjenci

Niepokojącym zjawiskiem - na co zwracał uwagę Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka - jest też to, że problemy dotyczą niestety coraz młodszych dzieci.

Jak podał, w 2020 r. w grupie wiekowej od 7 do 12 lat było 29 zgłoszeń o próbach samobójczych, a w 2021 r. było już 51 takich przypadków.

- To bardzo alarmujące dane, które wskazują na konieczność podejmowania kolejnych pilnych działań w zakresie interwencji kryzysowej i profilaktyki wśród dzieci i młodzieży, ale także psychoedukacji wśród rodziców i nauczycieli. To oni pierwsi mogą zwrócić uwagę na niepokojące sygnały w zachowaniu dzieci - uważa RPD.

W związku z tymi danymi Rzecznik Praw Pacjenta apelował do placówek, które mają oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży, aby dokonały przeglądu procedur wewnątrzszpitalnych i oceniły stopień ich realizacji, przede wszystkim w kontekście bezpieczeństwa pacjentów - z akcentem na zachowania samobójcze.

Z kolei Mikołaj Pawlak podkreślał w tym kontekścię rolę telefonu zaufania, który może być niekiedy ostatnią deską ratunku i uratować życie. Przypomniał, że prowadzony przez biuro RPD dziecięcy telefon zaufania, jako rodzaj poradni pierwszego kontaktu, od 2020 r. w obliczu pandemii, działa całą dobę. Eksperci, psychologowie, pedagodzy i prawnicy tylko w 2021 r. odebrali ponad 39 tys. połączeń telefonicznych i prawie 10 tys. czatów internetowych.

Posłanka Elżbieta Płonka (PiS), również mówiła o tym, że problem dotyka coraz młodszych dzieci. Według niej, "dramatem jest obniżenie wieku potrzeb leczenia dzieci na oddziale psychiatrycznym do 5, a nawet 3 lat. To zaskakuje służbę zdrowia".

Skąd rosnąca skala problemów?

Posłowie rozmawiali także o przyczynach narastających problemów psychicznych dzieci i młodzieży.

D.Marciniak z biura Rzecznika Praw Pacjenta mówił o pogorszeniu kondycji psychicznej w związku z pandemią. Jak wyliczał, w tym okresie nasiliły się konflikty rodzinne, przemoc domowa, miało miejsce zakłócenie nauki, dzieci uzależniały się od komputera, miały problemy z powodu izolacji społecznej.

Z kolei według posłanki E. Płonki za rosnąca skalę zjawiska odpowiada kryzys rodzinny o charakterze długofalowym.

- Nasilająca się ilość rozwodów. Dorośli myślą o sobie, a dziecko jest w tym wszystkim wykorzystywane - mówiła. Zwracała uwagę na "przepychanki" rozstających się rodziców o opiekę nad dzieckiem.

Do tego odniósł się W. Kowalski z ministerstwa edukacji, którzy stwierdził, że "może by trzeba było wrócić do tych zapisów kodeksu rodzinnego, gdzie było zapisane, ze rozwód jest niemożliwy do orzeczenia w przypadku, gdyby na tym miało ucierpieć dobro małoletnich dzieci z tego związku".

- Szczerze przyznam, że nie znam dziecka, które nie ucierpiało w wyniku rozwodu rodziców i to też jest waga zajęć i znaczenie zajęć do wychowania w rodzinie, które przez wiele środowisk jest traktowane bardzo po macoszemu - stwierdził przedstawiciel MEiN.

Lockdown a wycofanie społeczne

Ponadto wskazywał też na inne powody rosnącej skali zaburzeń. Przekonywał, że wiele dzieci po okresie lockdownu jest wycofanych społecznie, stąd dodatkowe środki na zajęcia terapeutyczne w szkołach. W tym roku m.in. na ten cel zabezpieczono 700 mln zł, z czego już uruchomiono 180 mln zł.

Środki te mają też być wykorzystane na wdrożenie od 1 kwietnia standaryzacji zatrudnienia w szkołach i placówkach nauczycieli specjalistów, psychologów, pedagogów. Liczba etatów i godzin ma być uzależniona wprost od liczby uczniów w danej szkole.

W ciągu trzech lat przewidziano wzrost etatów specjalistów o 30 tys. - To jest już jakiś progres tej sytuacji, jaką mamy obecnie - mówił W. Kowalski jednocześnie przyznając, że nie jest to przesądzone, bo na razie jest wciąż na etapie projektu ustawy.

Niezbyt pocieszające było w całej dyskusji stwierdzenie przedstawiciela Rzecznika Praw Pacjenta o tym, że dane WHO potwierdzają, iż problemy psychiczne dzieci i młodzieży to narastający problem globalny.

Tym bardziej trzeba więc podejmować wszelkie działania, aby ograniczyć skalę zjawiska.

Czytaj także: https://natemat.pl/319275,ile-kosztuje-terapia-w-polsce-leczenie-zdrowia-psychicznego-jest-za-drogie