Real Madryt znów odrobił straty w meczu na szczycie, choć sędzia zabrał mu gola. Tytuł już czeka

Krzysztof Gaweł
17 kwietnia 2022, 23:03 • 1 minuta czytania
Real Madryt znów uciekł spod topora i znów efektownie odrobił w tym tygodniu straty w meczu na szczycie. We wtorek przegrywał 0:3 z Chelsea Londyn, by wyszarpać awans do półfinału Ligi Mistrzów, a w niedzielę przegrywał 0:2 z Sevilla FC, by wygrać 3:2 i zrobić bardzo poważny krok w stronę mistrzostwa Hiszpanii. Drużyny Carlo Ancelottiego nie jest w stanie złamać chyba nic. Nawet sędzia, który pozbawił ją jednej z bramek.
Real Madryt ograł na wyjeździe Sevilla FC, choć przegrywał już 0:2 w szlagierze Fot. Imago Sport and News / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Real Madryt we wtorek w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przegrywał już 0:3 z Chelsea Londyn na swoim Santiago Benabeu, by doprowadzić do dogrywki i wyszarpać awans do półfinału po porażce 2:3 i kluczowej bramce Karima Benzemy. W LaLiga Królewscy nie mogli liczyć w Wielki Tydzień na taryfę ulgową, bo pojechali w niedzielę do Sevilli, czyli na niezdobyte w tym sezonie Estadio Ramón Sánchez Pizjuán.


Andaluzyjczycy wypunktowali słabości Los Blancos i wbili im dwa gole w niecałe pięć minut. W 21. minucie z wolnego kapitalnie przymierzył Ivan Rakitić, który z siedemnastu metrów wpakował piłkę do bramki i otworzył wynik. Cztery minuty później Erik Lamela domknął szybką akcję w polu karnym rywali i było 2:0 dla Sevilli. Królewscy znów szybko znaleźli się pod kreską i znów musieli odrabiać straty.

Rozpoczęli remontadę na początku drugiej połowy, bo świetnie poszedł lewą flanką Vinicius Junior, podał do Daniela Carvalaja, a ten wyłożył piłkę do Rodrygo, który domknął akcję dokładając nogę. Brazylijczyk zapewnił drużynie dogrywkę we wtorek, teraz dał sygnał do ataku o korzystny wynik w Sewilli. Szukali bardzo długo wyrównania piłkarze Królewskich, aż w 75. minucie doszło do wielkiej kontrowersji.

Prawa flanką urwał się Lucas Vazquez, wrzucił piłkę przed bramkę, a tam głową zgrał ją Luka Modrić, mierzący 172 cm chorwacki pomocnik. Futbolówkę przyjął ramieniem Vinicius Junior, wpakował do siatki rywali i zaczęły się protesty. Miejscowi domagali się odgwizdania zagrania ręką, goście uznania bramki na 2:2. Sędzia Guillermo Cuadra Fernández długo czekał na sygnał z VAR, wreszcie poszedł sam zobaczyć sporną sytuację na ekranie.

I po ponad trzech minutach narad, gdy wydawało się, że jednak trafienie uzna, bo Brazylijczyk jednak zagrał ramieniem i klatką piersiową, odgwizdał rzut wolny dla Sevilli. Kontrowersyjna decyzja tylko podgrzała atmosferę, Real ruszył do walki jeszcze bardziej zdeterminowany i po rzucie rożnym w 82. minucie Natcho Fernandez fetował trafienie na 2:2. Do pełni szczęścia brakowało tylko bramki Karima Benzemy.

Więc francuski gwiazdor zdobył ją w końcówce meczu, dając pełną pulę swojej ekipie. Znów kapitalnie zakręcił rywalami Rodrygo, a potem wycofał w polu karnym piłkę do kapitana, który ze spokojem wpakował ją do siatki miejscowych. Od 0:2 do 3:2 i mistrzostwa kraju, które jest coraz bliżej ekipy Carlo Ancelottiego. Od klęski 0:4 z Barceloną Los Blancos grają po prostu świetnie.

Real Madryt przewodzi w tabeli LaLiga mając 75 punktów na koncie i bezpieczną przewagę nad drugimi FC Barcelona i Sevilla FC, które zgromadziły po 60 punktów. Barca rozegrała dwa mecze mniej od rywali, jeżeli wygra oba, może zbliżyć się do Królewskich na dystans dziewięciu "oczek". Barca w poniedziałek gościć będzie na Camp Nou Cadiz CF (godz. 21:00).