Dorośli sobie poradzą, ale jak sprawić, by dzieci z Ukrainy odnalazły się w Polsce?

Olena Sotnik
21 kwietnia 2022, 10:03 • 1 minuta czytania
Po prawie ośmiu tygodniach od początku zakrojonej na szeroką skalę inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę, około 11,4 milionów Ukraińców zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Ponad 4,4 miliony z nich wyjechały za granicę. Ponad połowa, czyli aż 2,5 miliona Ukraińców znalazły schronienie w sąsiedniej Polsce.

Za granicę wyjechały przede wszystkim kobiety i dzieci. Ukraińskie prawo zabrania mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat opuszczania kraju w czasie stanu wojennego. Oni pozostali, aby utrzymywać infrastrukturę i bronić swojej ziemi.


W Polsce największe obciążenie, spadło z tego powodu, rzecz jasna, na Warszawę. W stolicy jedna trzecia z 300 tysięcy osób czasowo przesiedlonych z Ukrainy to dzieci, które przerwały naukę w ukraińskich szkołach i przedszkolach z powodu wojny. W efekcie liczba dzieci w mieście wzrosła o 33% w porównaniu z dotychczasową. 

Każde z nich powinno trafić do instytucji edukacyjnych lub opiekuńczych. 

Na dzień dzisiejszy, miasto rozmieściło w szkołach 15 tysięcy ukraińskich dzieci. Uczą się w nich jednak innych przedmiotów, według nowego systemu, w nieznanym sobie języku, toteż większość ukraińskich uczniów podczas pobytu w Warszawie uczy się online według programu ukraińskiego. Z kolei przedszkolaki i niemowlęta w zasadzie całodobowo pozostają pod opieką swoich matek.

Jeśli mówimy o krótkim, przejściowym okresie kilku miesięcy, jest to sytuacja akceptowalna. Niestety nie wiemy, jak szybko ewakuowane Ukrainki i ich dzieci będą mogły wrócić do domów. Dlatego wszyscy musimy przemyśleć, co się będzie z nimi działo  w dłuższej perspektywie i spróbować pomóc im normalizować codzienne życie. Wszyscy  potrzebują czasu na przystosowanie się, począwszy od załatwienia podstawowych kwestii biurokratycznych, przez uporanie się ze sprawami osobistymi oraz znalezienie tymczasowego zatrudnienia.

Polska stoi więc teraz przed niezwykle trudnymi zadaniami.

Po pierwsze, jak zintegrować z polskimi rówieśnikami ukraińskich uczniów, którzy uczą się online lub nie trafili jeszcze do szkół z powodu braku miejsc. Po drugie, jak pomóc uczniom szybko pokonać barierę językową i ułatwić adaptację w społeczności dziecięcej. Po trzecie, Ukraina ma zupełnie inny program nauczania, pozostaje więc kwestia, jak z jednej strony adaptować uczniów do polskiego systemu, a z drugiej – jak zapewnić możliwość tworzenia ukraińskich klas do nauki według rodzimego programu.

Na tym etapie ci rodzice i dzieci, którym udało się dostać do polskich szkół, są wyraźnie w lepszej sytuacji niż dzieci, które uczą się online w domu  — co jest trudne tak z technicznego, jak i psychologicznego punktu widzenia. Uświadomiły nam to dobitnie czasy pandemii.

Aby sprostać tym wszystkim wyzwaniom, na pewno nie wystarczy wysiłków władz państwowych i samorządowych. Zadanie jest wielopoziomowe i musi być podzielone na kroki taktyczne i “strategiczne”. Nadal umieszczam strategię w cudzysłowie, bo to pieśń przyszłości, ale jeśli chodzi o kroki taktyczne, to można je wdrożyć bezpośrednio, już i teraz, między innymi poprzez inicjatywy samorządowe i oddolne.

Mowa na przykład o zajęciach uzupełniających, które sprawią, że odnalezienie się w nowym środowisku będzie tak łagodne, jak to tylko możliwe. Dotyczy to przede wszystkim nauki języka polskiego. Drugim priorytetem powinno być zdobycie podstawowej wiedzy o tutejszej historii, kulturze i społeczeństwie –  o tym, jak ono funkcjonuje, o zasadach, którymi się rządzi, o jego mentalności. W ten sposób ukraińskie dzieci i ich rodzice będą mogli budować bardziej udane relacje z Polakami, wiedząc, czego oczekiwać we wzajemnych kontaktach i jak osiągnąć porozumienie.

Wsparcie psychologiczne to trzeci i, śmiało mogę powiedzieć, kluczowy punkt. Należy tu podkreślić, że ani polskie szkoły, ani przedszkola nie mogą jej zapewnić, bo psychologowie muszą być ukraińskojęzyczni. Tylko w ojczystym języku specjaliści będą mogli skutecznie pomóc dzieciom wyjść z zespołu stresu pourazowego, którego doświadczają. Bez względu na to, czy widziały wojnę na własne oczy, czy po prostu słyszały improwizowane wyjaśnienia rodziców, wszystkie te dzieci znalazły się w zupełnie obcym, nieznanym sobie środowisku. Żeby sobie to uzmysłowić ciężar tego doświadczenia, wystarczy przypomnieć sobie, jak niepokojące było dla Was pójście na pierwszą lekcje w nowej szkole, zmiana klasy lub zdawanie egzaminów. A to tylko namiastka tego, czego doświadczają teraz ewakuowane dzieci.

Obserwowanie na własne oczy działań wojennych lub ich konsekwencji jest dla dziecka głęboką traumą, z którą trzeba będzie pracować długo i systematycznie. Co więcej, dzieci te musiały rozstać się z ukochanymi ojcami i resztą rodziny, opuścić swoje domy, przyjaciół, znane i bezpieczne otoczenie. W każdym takim wypadku, wojna pozostawia głęboki uraz. Dlatego wsparcie psychologiczne jest absolutną podstawą harmonijnej adaptacji i integracji w nowej społeczności.

My, dorośli, umiemy lepiej przystosowywać się do nowych warunków, bo mamy zintegrowane wewnętrzne wytyczne w postaci doświadczeń życiowych, wzorców zachowań i stabilnej psychiki. Dzieci potrzebują jednak pomocy w przeregulowaniu wewnętrznego kompasu.

Do udanej adaptacji dzieci przydają się przede wszystkim tak zwane “kompetencje miękkie”, komunikacyjne, niezbędne do zrozumienia kontekstu w jakim obecnie przyszło im funkcjonować. Właśnie poprzez zajęcia, warsztaty i zabawę, można pomóc dzieciom odkrywać ten zupełnie nowy dla nich świat. I sprawić, że w końcu poczują się w nim bezpiecznie.

Wszystkie te zadania można realizować tworząc przestrzenie i miejsca, w których dzieci mogłyby otrzymać wsparcie psychologiczne, adaptować się do nowych realiów i kontynuować swój rozwój, a ich matki – zyskać nieco czasu na załatwienie własnych spraw lub  po prostu odpoczynek od ciężaru codziennej rutyny.

W takich ośrodkach dzieci spotkałyby rówieśników w podobnej sytuacji życiowej i mogłyby z nimi dzielić się problemami, wreszcie bez bariery językowej. W tym czasie ich rodzice, a zwłaszcza matki, mogłyby zająć się swoimi palącymi sprawami, znaleźć pracę lub kursy niezbędne, aby kontynuować normalne życie w Polsce tak długo, jak to będzie potrzebne. Aż do czasu, gdy powrót do domu stanie się możliwy.

Wsparcie Ukraińców, którzy uciekli przed okropnościami wojny, ale marzą o powrocie do domu, jest niezmiernie ważne. Według sondażu Centrum Razumkowa (jednego z najbardziej renomowanych w Ukrainie) 79% Ukraińców planuje powrót do ojczyzny. Aby tam wrócić w „pełnej gotowości bojowej” do odbudowy kraju po rosyjskiej pożodze, musimy zminimalizować konsekwencje tej wymuszonej emigracji

Najważniejsze teraz dla Ukraińców, zarówno w kraju, jak i za granicą, jest trzymanie się razem. Każdy z nas poniósł swoje straty, niesie swój ból, boryka się ze strasznymi konsekwencje traumy. I odczuwa lęk przed tym to, co niesie przyszłość. Ale w jedności tkwi nasza siła. W łączącym nas pragnieniu życia w wolnym, demokratycznym kraju, który nazywa się Ukraina i który chcemy odbudowywać. A każdy krok w kierunku wzajemnego wsparcia jest krokiem w kierunku przyszłego zwycięstwa.