Mistrzostwo Polski dla ZAKSY. Dziewiąty tytuł w historii zdobyty w wielkim stylu

Maciej Piasecki
14 maja 2022, 16:37 • 1 minuta czytania
Dziewiąte mistrzostwo Polski dla Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle! Zwycięzcy Ligi Mistrzów (2021) oraz tegoroczni finaliści - pokonali w czwartym meczu serii - Jastrzębski Węgiel. ZAKSA wygrała w sobotę w trzech setach na terenie rywala, odzyskując mistrzowski tytuł na krajowym podwórku po roku przerwy.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle mistrzem Polski w sezonie 2021/22. To dziewiąty tytuł w historii klubu. Fot. materiały prasowe PlusLigi

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Hala w Jastrzębiu Zdroju wypełniła się szczelnie - z nadziejami na przedłużenie marzeń gospodarzy o obronie tytułu mistrzowskiego. Drużyna ze Śląska w środku tygodnia dokonała rzeczy - wydawało się - niemożliwej. Ogranie Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle na jej terenie w czterech setach, zrobiło wrażenie.


Co gorsze dla finalistów Ligi Mistrzów, ZAKSA straciła do końca sezonu jednego ze swoich czołowych graczy. Norbert Huber doznał poważnej kontuzji ścięgna Achillesa i sezon dla środkowego kędzierzynian oraz reprezentacji Polski - dobiegł końca.

Czytaj także: Koszmar reprezentanta Polski stał się faktem. Fatalna diagnoza tuż przed finałem LM

Przed rozpoczęciem spotkania na oficjalną prezentację siatkarze z Kędzierzyna-Koźla wyszli w specjalnych koszulkach - z hasztagiem #wieszocochodzi oraz numerem 99, z którym na co dzień gra Huber. Kontuzjowany zawodnik był obecny na meczu w Jastrzębiu Zdroju, wspierając kolegów "w cywilu", tuż za boiskiem.

Już pierwszy set pokazał, jak naładowani są goście - żeby powtórzyć wyczyn z rywalizacji półfinałowej. ZAKSA po porażce z Aluronem CMC Wartą Zawiercie na swoim terenie, potrafili pojechać do najgłośniejszej hali w Polsce - i zwyciężyć. Jak się okazało w miniony piątek, ogrywając nowego uczestnika Ligi Mistrzów. Zespół z Zawiercia pokonał bowiem PGE Skrę Bełchatów w grze o brązowe medale w PlusLidze.

Jastrzębianie zaczęli obiecująco, od kilkupunktowego prowadzenia. Im dalej jednak w mecz, tym większą pewność w swoich akcjach pokazywali przyjezdni. Marcin Janusz miał więcej możliwości do rozegrania - z pewnością skończenia akcji przez kolegów.

Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka potrafili nie tylko zdobyć ważne punkty, ale też podbić kilka istotnych piłek. Do tego na środku kolejny raz w najważniejszych momentach sezonu imponował doświadczony Amerykanin David Smith.

ZAKSA osiągnęła w środkowej fazie premierowej partii kilka punktów przewagi, głównie za sprawą dobrze funkcjonującego bloku oraz błędów rywala. Mistrzowie Polski wyrównali (23:23) po pomyłce Śliwki, ale w najważniejszym momencie, przy piłce setowej dla rywala (23:24), źle przyjął i zaatakował w siatkę Tomasz Fornal.

ZAKSA rozbiła mistrzów

Decydującą dla losów rywalizacji była partia numer dwa. ZAKSA jeszcze mocniej podkręciła tempo, którego nie mogli wytrzymać przeciwnicy. Jastrzębianie zupełnie stracili pewność siebie, spoglądając tylko na popis gry drużyny trenera Gheorghe Cretu.

Od stanu 10:6 ZAKSA konsekwentnie powiększała przewagę. Gra Benjamina Toniuttiego była czytelna, ale trudno się temu dziwić, skoro przyjęcie gospodarzy dalekie było od optymalnego. Trener Nicola Giolito dokonał kilku zmian na pozycjach, na boisku pojawili się chociażby atakujący Stephen Boyer oraz przyjmujący Rafał Szymura. Kibice mogli liczyć zwłaszcza na tego drugiego, który dostał nagrodę MVP meczu w zwycięskim, wyjazdowym starciu z ZAKSĄ w minioną środę.

Punktowa, mocna zagrywka Smitha, skuteczne prawe skrzydło z niezawodnym Łukaszem Kaczmarkiem oraz konsekwencja Janusza na rozegraniu, nie dawały zbyt wielu możliwości obrońcom tytułu na podpięcie się pod wynik w drugim secie. Skończyło się na mocnym zderzeniu, przegranej śląskiej drużyny aż 17:25.

Wymiany godne finału

Szymura i Boyer pozostali na boisku na trzeciego seta. Pierwszy z wymienionych

Gorąco zrobiło się na trybunach przy stanie 13:13. Goście poprosili o wideoweryfikację, sugerując dotknięcie siatki przez blok. Na powtórkach, które były również widoczne na telebimie w jastrzębskiej hali, można było dostrzec delikatny ruch przy lądowaniu Jurija Gładyra. Sędziowie jednak uznali, że środkowy nie popełnił błędu, co lekko mówiąc - nie za bardzo spodobało się kędzierzynianom.

Mistrzowskie nadzieje trzymał w grze Szymura, będący długimi fragmentami jedyną pewną opcją w ataku. Do tego przyjmujący dołożył też świetną zagrywkę. Cóż jednak z tego, skoro w bardzo ważnym momencie (20:18) asa zaserwował - trafiając w Jakuba Popiwczaka - Kaczmarek.

Kędzierzynianie nie wypuścili już tej przewagi, dokładając swój dziewiąty tytuł mistrzowski w historii klubu. W dziesiątym pojedynku tego sezonu ZAKSA po raz ósmy pokonała drużynę z Jastrzębia Zdroju. A do zdobycia została przecież jeszcze Liga Mistrzów. To może być rewelacyjny sezon dla zespołu trenera Cretu.

Jastrzębski Węgiel - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 17:25, 21:25)

Sędzowali: Paweł Burkiewicz i Maciej Kolendowski. Widzów: ok. 3300

Stan rywalizacji: 3:1 dla ZAKSY.

Jastrzębski: Benjamin Toniutti, Jan Hadrava, Tomasz Fornal, Trevor Clevenot, Łukasz Wiśniewski, Jurij Gładyr, Jakub Popiwczak (libero) oraz Rafał Szymura, Stephen Boyer, Eemi Tervaportti, Jakub Macyra.

Grupa Azoty ZAKSA: Marcin Janusz, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, David Smith, Krzysztof Rejno, Erik Shoji (libero) oraz Wojciech Żaliński.

MVP: Kamil Semeniuk

Czytaj także: https://natemat.pl/412465,final-plusligi-trwa-jastrzebski-wygral-trzeci-mecz