"W Polsce homofobia ma się niestety dobrze. Ludzie ukrywają orientację nawet przed najbliższymi"
W internecie bez problemu można znaleźć artykuły, filmy, poradniki pt.: "Jak zrobić coming out przed rodzicami?", "Jak zareagować na coming out dziecka?". Niewiele jest jednak tekstów skierowanych do dorosłych, dojrzałych osób, które zastanawiają się nad "wyjściem z szafy". Czy wynika to z tego, że starsze osoby decydują się na to rzadko?
Rzeczywiście znajdziemy zdecydowanie więcej materiałów o coming outach młodych osób, więc w ogóle nie dziwi mnie to, że mogłaś wyciągnąć takie wnioski. Choćby Tik Tok jest taką platformą, gdzie nastoletnie osoby chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami z coming outu przed rodzicami, przed przyjaciółmi i przyjaciółkami lub przed ludźmi w szkole.
Są też filmy na Youtubie, grupy na Facebooku, na których można przeczytać, co się sprawdziło, a co nie, w konkretnych przypadkach. Tam też ludzie wspierają się wzajemnie na ścieżce, drodze ku wyjściu z szafy.
Natomiast jeśli chodzi o osoby starsze, to takich informacji w internecie, na polskich stronach, jest jak na lekarstwo. Trudno cokolwiek znaleźć. Trochę lepiej jest, kiedy będziemy wpisywać w wyszukiwarkę hasła w języku angielskim. Wynika to z tego, że w innych krajach – w Wielkiej Brytanii, w Stanach Zjednoczonych – społeczność LGBT wyemancypowała się o wiele wcześniej i sieci wsparcia są o wiele większe
Żyjąc w Polsce, żyjemy w określonym kręgu kulturowym, co oczywiście ma ogromne znaczenie, gdy chodzi o mówienie w sposób otwarty o swojej orientacji psychoseksualnej, ale właściwie wszędzie – na co zwracają uwagę osoby analizujące zjawisko wychodzenia z szafy – największą obawą jest obawa przed odrzuceniem.
Odrzuceniem przez bliskich, odrzuceniem przez przyjaciół i przyjaciółki, ostracyzmem w miejscu pracy, w szkole. Jak wynika z badań osoby LGBT+ obawiają się, że mogą stracić tych najbliższych. Po prostu nie chcą być samotne, porzucone.
W zależności od kraju poziom homofobii jest większy lub mniejszy, ale w Polsce niestety homofobia i transfobia mają się bardzo dobrze. Ludzie zwyczajnie rezygnują z wychodzenia z szafy z powodu bezpieczeństwa, co też ma często związek z tym, w jakich czasach dorastali.
Jest w nich zakorzeniony strach przed systemowym napiętnowaniem?
Obecnie osoby LGBT+ najczęściej wychodzą z szafy w wieku 15-16 lat. Jednak aktualna sytuacja społeczno-polityczna w Polsce jest diametralnie inna, od tej, kiedy przypadał okres dorastania osób, które dziś mają 50 czy 60 lat. Oczywiście nadal nie jest kolorowo, jeśli chodzi o scenę polityczną i obowiązujące prawo, które nie widzi osób LGBT+, ale z pewnością wzrasta akceptacja społeczna.
W latach 80. sytuacja była pod niektórymi względami bardziej skomplikowana. Wtedy homoseksualność była traktowana jako choroba – dopiero 17 maja 1990 roku została wykreślona z listy chorób. Osoby, które dorastały w tamtym czasie, żyły w przekonaniu, że coś z nimi jest nie tak – że są chorym człowiekiem. Wyrzutkiem społecznym, kimś niechcianym, dewiantem, osobą skrzywioną.
Celowo używam tak mocnych określeń, bo tak o osobach homoseksualnych mówiono i tak te osoby się czuły, o czym świadczą ich historie, ich wspomnienia. Brzmi okrutnie, ale taka była wówczas rzeczywistość o czym możemy przekonać się czytając reportaże czy oglądając filmy poświęcone tamtym czasom.
Mimo tego, że poziom akceptacji społecznej wzrósł, to obecnie żyjemy w kraju, w którym istnieją strefy wolne od LGBT, żyjemy w kraju, w którym prezydent mówi, że osoby LGBT to nie ludzie, a ideologia.
PRL był czasem, kiedy homoseksualność była uważana za chorobę, kiedy milicja obywatelska zbierała materiały o polskich gejach, dlatego nie jest trudno zrozumieć człowieka, który będąc po 60., mimo zmian społecznych, wciąż nie jest gotowy, aby mówić osobie w sposób otwarty.
Czyli nie będzie przesadą, jeśli powiemy, że wiele osób może nigdy nie zdecydować się na ujawnienie prawdy o sobie?
Oglądałam ostatnio film dokumentalny Pawła Łozińskiego "Film balkonowy". Jest tam taka scena, kiedy reżyser rozmawia z mężczyzną spacerującym pod jego balkonem. Zadaje mu pytania, które zadał i innym bohaterom: Kim jest? Co robi? Dokąd idzie?
Ten mężczyzna jest z jakiegoś powodu przygnębiony, smutny. Okazuje się, że stracił przyjaciela. Gdy dokumentalista zaczyna dopytywać o tę osobę, wychodzi na jaw, że w rzeczywistości tym przyjacielem był partner mężczyzny. Tworzyli związek przez 40 lat. Dla sąsiadów, dla tych, którzy mieszkali w okolicy, byli braćmi.
To była poruszająca historia, ponieważ do samego końca ukrywali swoją relację przed światem, co też pokazuje nasze realia i rzeczywistość, w której żyjemy.
Na początku wspomniałam o materiałach, które mają wspierać kogoś, kto chce powiedzieć prawdę o sobie rodzicom. A co z rodzicami, którzy chcieliby przyznać się do swojej orientacji psychoseksualnej przed dziećmi?
Trudno mi wejść w skórę takiej osoby. Pewnie wszystko zależy od bliskości z dzieckiem, od relacji, jaką udało im się zbudować. Jednak szukając informacji w tym temacie, rzuciła mi się w oczy rada dla osób starszych, które wychodzą z szafy – należy być po prostu gotowym na pytania.
Reakcje mogą być różne. Ktoś może od razu zaakceptować tę wiadomość, ktoś inny może potrzebować na to więcej czasu, dlatego warto dać innym potrzebny im czas. Może się zdarzyć, że będziemy rozczarowani pierwszą reakcją, ale to nie oznacza, że ona za jakiś czas nie może być lepsza. Warto pamiętać, że coming out dla możne oznaczać, że bliska nam osoba będzie musiała niejako na nowo ułożyć swój świat.
Często się zdarza – wskazują na to badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych – że rodzina w rzeczywistości wie o wszystkim, ale czeka na moment, gdy ta osoba, która powstrzymuje się przed wyjściem z szafy, będzie gotowa na coming out.
Nawet jeśli mamy jakieś podejrzenia, że dana osoba jest ze społeczności LGBT+, pozwólmy jej samej zdecydować o sobie. Wybrać najwłaściwszy dla siebie czas. Nie wywierajmy presji, nie popychajmy do niczego. Stwórzmy bezpieczną atmosferą, która sprawi, że ktoś będzie chciał nam powiedzieć o swojej orientacji psychoseksualnej czy też tożsamości płciowej. Gdy już wyjdzie z tej szafy, wtedy zadawajmy pytania, ale oczywiście z odpowiednią delikatnością. Część osób, która zdecydowała się na coming out, mówi, że obawy co do reakcji otoczenia, okazały się przesadzone. Ci, którzy ich znali, wiedzieli, że są świetnymi ludźmi, więc informacja o orientacji nie miała większego znaczenia.
Taka sytuacja może mieć miejsce, ale wydaje mi się, że warto liczyć się z tym, że mogą pojawiać się osoby z naszego otoczenia, które się odwrócą albo odsuną na chwilę, dla których będzie to trudne. Nie będę koloryzować i mówić, że wszyscy przyjmą taki coming out z otwartymi rękoma. Część oczywiście tak i tego życzę wszystkim.
Warto też mieć na uwadze to, że wraz z coming outem w życiu osób LGBT+ pojawia się bardzo dużo nowych osób. Społeczność osób LGBT+ stoi za sobą murem, jest zintegrowana, spotyka się na marszach równości, spotyka się w klubach LGBT+, na wydarzeniach organizowanych przez lokalne organizacje. To taka tęczowa rodzina.
Internet odgrywa tutaj znaczącą rolę, bo w sieci są bezpieczne przestrzenie, gdzie można porozmawiać z osobami takimi jak my.
Co sprawia, że niektóre osoby po latach milczenia, jednak decydują się na coming out?
Część starszych osób nieheteronormatywnych trwa w relacjach heteroseksualnych, w małżeństwach, choćby dlatego, że dopiero po czasie, w późniejszym okresie swojego życia, uświadamiają sobie, że są lesbijką, gejem, osobą biseksualną albo transpłciową.
Jeśli w takich związkach pojawiają się dzieci, to – jak wskazują m.in. organizacje z Anglii czy USA pracujące z seniorami i seniorkami LGBT+ - osoby te boją się, że zostaną im one odebrane. Tak naprawdę obawa ta nie jest bezzasadna. Znamy taką sytuację z naszego, polskiego podwórka – była to głośna sprawa kobiety, której sąd odebrał prawo do opieki nad dzieckiem, ponieważ weszła w relację z drugą kobietą.
Aż 11 lat zajęła jej walka przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, przy wsparciu Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, żeby udowodnić, że Polska nie miała prawa tak się zachować. 11 lat o to walczyła, a dziecko rosło... Dlatego zdarza się, że ludzie wychodzą z szafy dopiero wtedy, kiedy ich dzieci są już pełnoletnie.
Podczas różnych warsztatów, które prowadziłam, słyszałam także historie osób, dla których impulsem do wyjścia z szafy, było to, co działo się ostatnio w sferze politycznej w Polsce. Kiedy prezydent podczas kampanii wyborczej mówił, że osoby LGBT+ to nie ludzie a ideologia, i w domach powtarzano te słowa, to kilka osób, około czterdziestki, opowiadało, że nie wytrzymało. Siedząc z rodziną na kanapie, krzyknęli, że to, co mówią, mówią również o nich. Ludzie po prostu nie wytrzymywali napięcia związanego z dehumanizacją społeczności LGBT+ i mówili wprost swoim bliskim, kim są.
Takie wieloletnie ukrywanie się wpływa chyba nie tylko na zdrowie psychiczne, ale także na fizyczne? Chodzi mi o psychosomatykę.
Jesteśmy chwilę po ukazaniu się wyników ogólnoeuropejskiego rankingu ILGA-Europe mierzącego poziom równouprawnienia osób LGBT+. Polska zajęła w nim ostatnie miejsce wśród krajów UE. To właśnie brak praw, ochrony, dehumanizacja, powodują, że ludzie nie decydują się na wyjście z szafy.
Z kolei wyniki badania, które KPH przeprowadziła wspólnie z Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW, pokazują, że 1/4 osób w Polsce uważa, że lepiej nie wychodzić z szafy w miejscu pracy. Orientacja jest ukrywana także przed najbliższą rodziną. To generuje bardzo duży stres.
Człowiek zmuszony jest wówczas do uważności 24 godz. na dobę, aby nie zdradzić swoim zachowaniem, tym, co powie, co wyświetli się na telefonie, kim jest w rzeczywistości.
Wśród relacji osób, które wychodzą z szafy, które przestają się kryć przed innymi, powtarza się komentarz, że życie po coming oucie, to życie w mniejszym stresie. Ich dobrostan psychiczny znacząco wzrasta. Możemy mówić o szeregu pozytywnych konsekwencji również jeśli chodzi o zapobieganie depresji.
Miejsc, do których mogą zgłaszać się osoby, które chciałyby podjąć tę ważną decyzję, jest dziś w Polsce nie tak mało? Ostatnie lata nagonki na osoby LGBT+ spowodowały to, że powstało wiele organizacji wspierających tę społeczność, które działają na poziomie lokalnym. Niemalże w każdym województwie działa przynajmniej jedna taka organizacja.
M.in. na stronie nawyciagnieciereki.pl, którą przygotowaliśmy my jako Kampania Przeciw Homofobii, zebraliśmy kontakty do wszystkich tych organizacji, które niosą, co istotne, bezpłatne wsparcie psychologiczne.
Co istotne, aby uzyskać pomoc, nie trzeba iść do siedziby danej organizacji, co dla niektórych może być poza zasięgiem ich możliwości. Istnieją opcję rozmowy telefonicznej lub przez Internet poprzez komunikator. Dlatego nawet jeśli w mieście, miasteczku lub na wsi, w których mieszkamy, taka organizacja nie działa, to jest się jak skontaktować ze specjalistą czy specjalistką.
Z takiej pomocy można skorzystać zarówno jeśli chodzi o spotkania indywidualne z psychologiem czy psycholożką, ale też poprzez grupy wsparcia, co jest dobrym rozwiązaniem dla osób, które chcą się spotkać z tymi, którzy mają podobne doświadczenia.
Poczucie osamotnienia, przekonanie, że jesteśmy jedynym człowiekiem na ziemi stojącym przed określonym wyzwaniem, bardzo utrudnia, zwłaszcza osobom starszym, wyjściem z szafy. Dlatego przykłady coming outów są tak potrzebne, zarówno jeśli chodzi o osoby ze świata publicznego, jak i świata zwykłych ludzi, żyjących obok nas.
Bardzo ucieszył mnie coming out Witolda Sadowego sprzed około 2 lat. Stuletni aktor i publicysta pokazał, że właściwie nigdy nie jest na to za późno. Zrobił to zresztą na antenie TVP. Wydaje mi się, że trudno będzie go przebić jeżeli chodzi o wiek coming outu, ale mam też nadzieję, że zachęciło to innych, by wyjść z szafy.
Czytaj także: https://natemat.pl/311801,lgbt-w-kosciele-katolickim-dlaczego-ksieza-odrzucaja-zwiazki-jednoplciowe