Bruksela chce wyłożyć setki miliardów. Mają pomóc Orbánowi odciąć się od Putina
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Bruksela bezskutecznie stara się uzyskać jednomyślną zgodę 27 krajów UE, by wprowadzić embargo na rosyjską ropę
- Na przeszkodzie stoi węgierski premier Viktor Orbán, którego rząd domaga się 15-18 mld euro za poparcie zaprzestania kupowania surowca od Putina
- Dlatego KE zaproponowała wart 300 mld euro fundusz energetyczny, którego część można by użyć na "przekonanie" Orbána
Victor Orbán stawia warunki
Od pierwszych dni agresji Rosji w Ukrainie, Unia Europejska wymierzała w Moskwę kolejne sankcje gospodarcze i ekonomiczne. Po niemal trzech miesiącach walk, dalsze sankcje wiążą się z ryzykiem szkód dla gospodarek krajów członkowskich. Chodzi głównie o embargo na rosyjską ropę, od której wiele krajów członkowskich jest uzależniona.
Węgry początkowo nie zgadzały się na embargo rosyjskiego surowca. Jednak w poniedziałek Budapeszt postawił konkretny warunek. Oczekuje dotacji w wysokości 15-18 mld euro, która miałaby pomóc Węgrom w odchodzeniu od rosyjskiej ropy na rzecz paliw alternatywnych.
Czytaj także: Jednak uda się wprowadzić embargo na ropę? Szefowa KE ze specjalną wizytą u Orbána
Poinformował o tym węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó napisał na Facebooku: "Komisja Europejska spowodowała problem, więc Węgry słusznie oczekują, że Unia zaproponuje rozwiązanie". I wyjaśnił, że chodzi o "15-18 mld euro na sfinansowanie całkowitej modernizacji struktury energetycznej Węgier".
Zadaniem unijnych polityków jest to szantaż. A jeden z brukselskich dyplomatów nazwał to wprost "niemoralną zagrywką". Jednak bez wsparcia Węgier Unii nie da się wyjść z tego impasu, dlatego wymyślono nowy fundusz energetyczny.
UE chce, by państwa członkowskie przestały kupować ropę Putina
Według ekonomistów i czołowych polityków uderzenie w przemysł naftowy Putina jest kluczem do odcięcia go od strumienia funduszy, które wykorzystuje do opłacenia wojny na Ukrainie. Europa ciągle importuje ropę z Rosji. Od rozpoczęcia inwazji kraje unijne wydały na to dziesiątki miliardów euro.
O tym, że należy położyć temu kres mówiła 4 maja, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Przyznała, że całkowity zakaz importu rosyjskiej ropy naftowej i paliw rafinowanych "nie będzie łatwy", ale Unia musi to zrobić.
Czytaj także: Władimir Putin przyjął gości. Uwagę przykuły nowe zdjęcia z Kremla
Na drodze stoją Węgry, które sprzeciw wobec unijnego pakietu argumentują tym, że nie mają dostępu do morza i dlatego są uzależnione od dostaw ropociągami z Rosji. Przekonują, że przyczyna jest czysto praktyczna i ekonomiczna, ale wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z bliskich relacji Victora Orbána i Władimira Putina.
Wielomilionowy fundusz
Aby przełamać ten impas i przyciągnąć Węgry na swoją stronę, Bruksela chce utworzenia funduszu energetycznego, który takim krajom jak Węgry ma pomóc w odejściu od rosyjskich dostaw. Niektórzy dyplomaci mają nadzieję, że ten ruch odblokuje sprzeciw Orbána. Komisja Europejska zaproponowała, aby fundusz był warty 300 mld euro. Jego część można by użyć na "przekonanie" Orbána.
Unijni dyplomaci podejrzewają, że taktyką Węgier jest opóźnianie wprowadzenia embarga, aby uzyskać polityczne ustępstwa ze strony UE. Robił już to wcześnie, na przykład w 2020 r. zagroził zablokowaniem unijnego budżetu i funduszu odbudowy w związku z perspektywą uruchomienia tzw. mechanizmu warunkowości, uzależniającego wypłatę funduszy unijnych od przestrzegania zasad praworządności.